Zainspirowana Waszym testowaniem kosmetyków na innych blogach postanowiłam zrobić i swój wpis poświęcony temu, ale jak znacie mnie nie od dziś, normalnie być nie może, dlatego jako markę wybrałam najdroższe i najlepsze kosmetyki, dostępne chyba w naszym kraju! Zapraszam Was moi drodzy (FAMFARY PROSZĘ... tum turudummm) na test kosmetyków z chińczyka.
Powiem Wam szczerze, że jeszcze nie kupowałam nic kosmetycznego w tychże sieciach. Troszkę się bałam jakości tych produktów i że na twarzy wyrośnie mi huba, ewentualnie będę miała grzybicę pochwy na twarzy.
No i się zdecydowałam na ten oto zestaw. Był tak zapakowany, że w większości nie widziałam co jest w środku. Cena dwadzieścia złotych, czyli jeszcze ujdzie. Wyglądem przypomina jak te drogie kosmetyki, jednak całość wali tandetą stąd do Warszawy
Kyle pewnie byłaby dumna |
Po otwarciu dotarło do mnie z jak dobrymi produktami mam do czynienia. W środku znalazłam pomadkę i szminkę. Na dole tej szminki jest taki pojemniczek na jeszcze więcej szminki, ewentualnie jakiś chińczyk się wykrwawił, miał rzadką krew więc tam wsadził.
Najlepsze jest to, że te kosmetyki mają ten sam kolor i nie ważne, czym się posmarujesz to i tak wyglądasz tak samo źle. Kolor buraczkowy chyba nie do końca jest moim kolorem. Mam wrażenie, że w tych kosmetykach jest tyle chemii, co w tym barszczyku o równie podobnym kolorze
Mamy też dwie kredki, mam nadzieję, że do ust. Konturówki do ust, chyba tak to się mówi, jak nie to mnie poprawcie. Jedna ma kolor (zaskoczę Was) buraczkowo - barszczowy. A druga ciul wie do czego pasuje. Najlepsza jest jednak ta ostrzypałka, która ma ostrzyć te kredki, a one są wyciągane i plastikowe... i w ogóle po ch$#j ta temperówka?
Może to nią ciął się ten chińczyk, żeby wlać tą krew do tego pojemnika...
Nie słuchajcie mnie, dzisiaj czarny humor mnie się włączył.
No i żeby jeszcze bardziej przypominać clowna, mamy świetną kredkę do brwi. Czy je podkreśla to nie wiem, ale czoło widoczne z kilometra macie gwarantowane.
Po użyciu tych kosmetyków ledwo moje chusteczki do demakijażu dały radę. Już nie mówiąc o zapachu, jest nawet spoko, taki zapach słodyczy czekoladopodobnych, ale unosi się w powietrzu dłużej, niż moje świeczki. Dodatkowo uczucie po nałożeniu jest podobne do tego, jakbyś miała suche usta posmarowane plasteliną.
No cóż za tą cenę nie było się spodziewać jakiś hitów, ale sama z ciekawości chciałam zobaczyć jak prezentują się kosmetyki z chińczyka. Żeby nie było, ja sama nie kupuje jakiś drogich marek, bo nie chcę tracić kasy i dawać stówę za podkład. W większości moje kosmetyki są z Avon, Wibo, czy nawet z Biedronki. Swoją drogą ten sklep naprawdę ma dobre kosmetyki, używam ich pudru od jakiś dwóch lat i jestem miło zaskoczona. Wiecie nie myślcie sobie, że jakaś paniusia powędrowała do sklepu, bo chciała pokazać, jakie to drogie kosmetyki sama kupuje, bo tak nie jest.
Sama czasami chodzę do tego sklepu, lubię tam kupować różne ozdóbki, rzeczy DIY, czy nawet jakieś ubrania po domu. To nie jest zły sklep, ale niestety z jakością u nich różnie. Na pewno jest tanio.
A Wy kiedyś mieliście styczność z chińskimi kosmetykami? A może coś ciekawego kupiliście w tym sklepie, niekoniecznie z tego działu? Piszcie w komentarzach!
Pozdrawiam Kolorowo
Beatrycze
Mam do Was mega prośbę odnośnie nowego wpisu, który się pojawi za tydzień. Będzie to wpis (tym razem zaspojleruje) o tym, dlaczego nie lubię jesieni. Potrzebuje do tego jesiennego zdjęcia, wiecie drzewa, podwórko jakieś, spadające liście... ale nie takiego instagramowego, ale takiego, które przedstawia brzydką jesienną pogodę.. deszcz, zawieja i beznadzieja. Macie może takie na swoich telefonikach? Jeśli tak wyślijcie mi na maila BlogiBeatrycze@wp.pl i w komentarzu napiszcie nazwę swojego bloga, którego podczepię pod zdjęcie. Może być nawet kilka zdjęć, będę mega wdzieczna!
PODOBNE WPISY:
- 9.08.2019r. -> Co by było gdybym... prowadziła bloga kosmetycznego?
- 8.03.2019r. -> Co jest najgorsze w byciu kobietą?
Hejka! Za tydzień wpis o tym dlaczego nie lubie jesieni, a do tego potrzebuje WASZYCH ZDJĘĆ. Więcej info na końcu wpisu, a Wasze blogi z poprzedniego wpisu odwiedzę dzisiaj i jutro!
OdpowiedzUsuńJa nie kupowałam jeszcze nic chińskiego z kosmetyków. Ogólnie to nie używam ich jakoś dużo.
OdpowiedzUsuńChińskie kosmetyki? Może kiedyś były za dzieciaka do zabawy ale na prawdę nie przypominam sobie. Nigdy nie interesowało mnie to i nie "kusiło" aby się pomalować ;)
OdpowiedzUsuńnie kupuję tam kosmetyków, ale zdarza mi się wpaść po kominki do świeczek zapachowych;)
OdpowiedzUsuńHuba na twarzy mnie powaliła. :D
OdpowiedzUsuńChoć chiński dawca krwi pudełkowej też był niezły. ;)
Nie poratuję Cię zdjęciem. Uwielbiam jesień, więc mam sterty pięknych zdjęć, żadnej szarugi. ;)
Eeejze,ja tam lubię taki humor 😁😉
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie w moim przypadku testowanie kosmetyków ukierunkowało mój zawód czyli wizażystka/stylistka rzęs a kiedyś tam (może ) kosmetyczka od zabiegów na twarz -no czas pokaże 😁
Też nie kupuje kosketykow u chinczyka-sto lat temu kupiłam jakiś błyszczyk który lepił się ,odrywał czyli krótko ujmując był totalnym bublem
Pozdrawiam
Lili
Ja się kiedyś skusilam na lakiery do paznokci i to była jakaś masakra która nie chciała wyschnac. I znowu tu uratowała mnie biedra bo po 2 zł na przecenie kupiłam masę lakierów które mam do dziś 😊
UsuńDawno nie patrzyłem co u Ciebie.
OdpowiedzUsuńI mało nie umarłem ze śmiechu. Takiego testu i recenzji dawno nie widziałem. Super sprawa. ;)
Pozdrawiam!
Libię czytać Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńJa to bym się chyba nie zdecydowała na takie kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńDaaawno temu, jak byłam nastolatką, to swoje pierwsze kosmetyki kupowałam w chińskich sklepach. Teraz już tego nie robię :)
OdpowiedzUsuńTy to wiesz, jak człowiekowi poprawić humor, w zimny, deszczowy wieczór :D Boska recenzja i proszę o więcej! <3
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o same kosmetyki, to też je widziałam w moim chińczyku i jest to podróbeczka produktów od Kylie Jenner ;)
Tylko po co ta temperówka do automatycznych kredek? :D
W ramach czarnego humoru powiem że jest po to aby sobie żyły pociąć... Koniec.
UsuńMam paletkę z chińskiego sklepu. Ma świetną pigmentację i wszystkie kolory. Kupiłam ją do charakteryzacji. Z lepszych firm musiałabym pewnie zapłacić z 200zł, a ta była za 50zł. :) Ja też głównie kupuję w takich sklepach rzeczy do DIY.
OdpowiedzUsuńChińskie kosmetyki to nie dla mnie. Kiedyś miałam tusz i tak się kruszył, że musiałam od razu go wyrzucić.
OdpowiedzUsuńPs. poszukam jakiś zdjęć. Może uda mi się coś znaleźć to Ci z przyjemnością wyślę. ;)
Byłoby mi baaardzo miło 😘
UsuńChyba nie miałam żadnych kosmetyków z chińczyka :)
OdpowiedzUsuńNie raz zamawiałam jakąś paletę cieni, czy błyszczyki z chińskich stronek i wszystko było super. Naprawdę aż byłam zdziwiona, że cienie tak długą się utrzymają, a błyszczyki nie wysuszają ust. Raz tylko miałam takiego małego faila, że zamówiłam róże do policzków, a one były wręcz karykaturalne. Jednak teraz używam ich jako cienie do powiek i świetnie się spisują.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy kupuję chińskie kosmetyki, jakoś im nie ufam :)
OdpowiedzUsuńFajny posty dodajesz. Piszesz z taką lekkością, miło się to czyta :)
OdpowiedzUsuńhaha uważaj bo testowanie kosmetyków grozi... kosmetykoholizmem!!!
OdpowiedzUsuńja tam jesień uwielbiam!
OdpowiedzUsuńa wpis irecenzja bardzo mi się podoba ;D powinnaś się tym zająć regularnie ;D
Haha grzybica pochwy na twarzy. Ja raczej nie kupuje chińskich kosmetyków bo zawsze mam przed nimi jakieś obawy. Chodź jak byłam nastolatka to używałam jakieś chińskie cienie do powiek i lakiery do paznokci
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta grzybica to jest obawa :D
UsuńWitaj, dziękuję za komentarz na moim blogu. Ponieważ jestem, taka, jak to byłaś łaskawa napisać cierpiącą na "Jeśli cierpisz na uwiąd starczy i nie masz dystansu do siebie, to możesz odświeżyć stronę (aby nabić mi wejść) i sobie pójść", to nie wiem czy będę tu częstym gościem. Niemniej jednak dzisiaj zostawiam komentarz, żebyś wiedziała,że zostałaś zauważona.Mam 65 lat i w swoim życiu malowałam się bardzo mało. Zazwyczaj używałam polskich kosmetyków, niedrogich ale dostępnych za PRL(to okres od 1945 do 1989). U mnie na bazarze Chińczycy mają stragany ale tam kupowałam tylko bieliznę osobistą, która się nie sprawdziła, bo miała w sobie za mało bawełny, a za dużo sztucznych włókien. Mój syn z partnerką ostatnio wpadli do Hebe, bo była promocja, a ja kilka razy kupiłam jakieś kosmetyki na prezenty w Rossmannie.Szampony i zele pod prysznic kupuję zazwyczaj w aptece, a w Biedronce środki do sprzątania domu. Masz faktycznie lekkie pióro, ale "czarny humor" to nie moja liga(nie mam w ogóle poczucia humoru). Życzę przyjemnego blogowania i wszelkiej pomyślności.Ukłony.
OdpowiedzUsuńNie kupuję tam kosmetyków ☺
OdpowiedzUsuńmam wiele rzeczy z chinskiego sklepu :D bardzo lubie czasem cos przetestować stamtad a potem zamówić oryginalne :D
OdpowiedzUsuńJa też mam, ale niekoniecznie kosmetyków. :)
UsuńNieźle Ci idzie w roli testerki kosmetycznej. A co tam może warto spróbować. Ja jesieni też ie lubię...
OdpowiedzUsuń" Czy je podkreśla to nie wiem, ale czoło widoczne z kilometra macie gwarantowane." pozamiatałaś tym tekstem :)
OdpowiedzUsuńDawno temu robiłam zakupy w chińskim sklepie.
OdpowiedzUsuńStwierdzam, że dziś nie są już tak konkurencyjne i jakościowo i cenowo
Raczej unikam chińskich kosmetyków..
OdpowiedzUsuńSuperowa seria. Ja kiedyś miałam jakieś cienie z chińczyka i o dziwo pigmentacja była dosyć dobra, ale wytrzymalośc byla zalezna od kolorow.
OdpowiedzUsuńSprawdzę moje fotograficzne zbiory i jak cos znajdę z 'brzydkiej; jesieni to Ci wyślę :)