Czołgiem! Dzisiaj przychodzę do Was z czymś innym. Czekaj... ja zawsze piszę na początku, że będzie o czymś nietypowym. Po prostu staram się, żeby tu było ciekawie i różnorodnie, ale ma wpadać kontekstem w mojego bloga, który jest o dupie marynie...
Już dawno miałam przygotować ten post, ale samo kupienie tych rzeczy trochę mi zajęło, teraz już jestem gotowa i w pasie startowym. Zrobimy, podobnie jak w recenzji filmów, skalę zajebistości. Tym razem od 1 do 5. Im wyżej, tym lepiej. Zacznijmy więc i skończmy moją bezsensowną gadkę.
Jako pierwsze na ogień idą dwa napoje marki ,,Sagiko", pewnie po japońsku, chińsku, czy tam po koreańsku, oznacza to wymiociny. Jeden kosztował 4 zł, czyli zmarnowałam niecałą dychę. Smak liczi, czyli ch#j wie czego i ananas (który nadaje się wyłącznie do pizzy). Zaczęłam od tego drugiego. Wyobraźcie sobie, że pijecie tę wodę z puszki po ananasach. To mniej więcej tak smakowało, ale konsystencje miało dżemu, pozostawionego na słońcu przez dłuższy czas. Dłużej trzymane w ustach zmieniało smak na ten, porównywalny z nazwą na nasz ojczysty język. To różowe smak ma trochę lepszy, ale daleko mu do Fanty. Bardzo słodkie, niegazowane, jakbym piła syrop. Totalnie nie wiem, kto to kupuje, ja nie wypiłam ani jednej puszki do końca.
Sagiko -> Ocena: 0/5
Bob Snail - kupiłam to w czasie, gdy jeszcze nie było tak popularne na polskim rynku, teraz jest nawet w Biedronce, więc trochę wtopa. Ludzie zachwycali się tym, że to zdrowy słodycz i ma super skład. Faktycznie skład to dżem z samych owocków, a po odpakowaniu mamy trzy wstążki o smaku... marmolady. Dosłownie, jakbyśmy ją jedli. W ogóle nie przypomina żelków. Za trzy takie wstążki zapłaciłam ok 5zł. Cenowo szału nie ma. Smakowo też nie, raczej bym nie wróciła. Przynajmniej dało się zjeść...
Bob Snail -> Ocena: 2/5
Boom Bastic - batonik z Bułgarii, czekoladowy, a w środku polewa również czekoladowa. Coś chyba jak nasz sękacz. Był bardzo twardy, ale do zjedzenia. Niestety ta twardość by mi przeszkadzała, żeby tak z przyjemnością zajadać. Smak ok, ale to jak jedzenie kamienia polanego Nutellą.
Boom Bastic -> Ocena: 2/5
Wave - czekoladowe mleko w kartoniku. Nie mam zdjęcia, ale skład niczego sobie. Smakowo bardzo dobrze, nawet lepiej niż nasze Polskie smakowe mleczka. Naprawdę dobre kakao.
Wave -> Ocena: 5/5
Ruffles - chipsy solone, karbowane. Powiem Wam szczerze, że myślałam, iż będą smakowały troszkę inaczej. Trochę taka podróba Lays'ów. Smakowo da się zjeść, ale jednak podróba gorzej wypada przeważnie.
Ruffles -> Ocena: 3,5/5
Toblerone - tak wiem, że to już jest od dawna w Polsce, ale ja jeszcze nie jadłam. Tutaj, obok Zbycha mamy taką wersję mini. Był szał na to, więc postanowiłam spróbować. Na początku stwierdziłam, że jest zjadliwe, ale nie kupie więcej. Później kupiłam. Typowa baba. Dla tych, co nie jedli - czekoladowy batonik z jakimiś kawałkami czegoś w środku (ale pomogłam).
Toblerone -> Ocena: 4/5
Te trzy batoniki przedstawię razem, bo były równie do dupy. Wszystkie smakowały jak margaryna. Dosłownie. Wybaczcie za ekspozycje, bo zdjęcie z hotelu. Pamiętacie te tanie mikołaje na święta? To mniej więcej coś takiego. Kto to je!
Batoniki -> Ocena: 1/5
YoYo - skusił mnie tym, że kiedyś były takie w biedrze, a już nie ma. Niestety to nie ten sam smak. Jest dobre, ale daleko mu do naszego. Czekoladka z ryżem preparowanym. Powiem tak, czekolada bardzo dobra, ale ryżu tyle, co napłakał. Czemu wycofali te czekoladki z biedronki? Lubiłam je.
YoYo -> Ocena: 2,5/5
To by było tyle! Mam nadzieję, ze wpis Wam się podobał i zamieszczam go do Śmieszkawych Recenzji, gdzie znajdziecie m.in. recenzje filmów i seriali, a także gier planszowych, książek i różnego rodzaju openingi!
A za tydzień środek września, czyli dowiecie się o moim wielkim projekcie, ale spokojnie będzie też tradycyjny post związany ze szkołą.
Podobne wpisy:
13.09.2019r. -> Opening toreb Surprise z Tigera.
10.05.2019r. -> Recenzja ,,Śmieszka" - Martina Stankiewicza.
Hej! Podobał Wam się post? Jedliście któreś z tych rzeczy? A moze macie jakieś inne ciekawsze doświadczenia? Byliście kiedyś w sklepie, który jest w Polsce, ale oferuje zagraniczne przekąski i jedzenie?
OdpowiedzUsuńMam w głowie jeszcze aż dwa pomysły na recenzje jedzenia. Ale to... do napisania!
Toblerone jadła i lubię. Nie byłam w takim sklepie, ale mam ochotę, mimo, że po poście widzę, że to jedzenie nie powala xDD
OdpowiedzUsuńTe bob snacki są dość popularne ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słodycze:) toblerone lubię 🙂 tu we Francji jest tego mnóstwo i nawet z białą czekoladą
OdpowiedzUsuńUwielbiam testować nowe słodycze. 😊
OdpowiedzUsuńO, a ja Bob Snail lubię, nawet nie wiedziałam, że to jakiś zagraniczny wynalazek. :) Bardziej lubię takie inne z tych żelek z lepszym składem. Tyle że to nie smakuje jak typowa żelka. :)
OdpowiedzUsuńToblerone ujdzie, ale nie zachwyca.
Z zagranicznych słodyczy pyszne są takie niemieckie kulki z rumem. <3
Z kolei po tym, jak raz zostałam poczęstowana chińskim cukierkiem wiem, że wobec chińskich cukierków należy zachować ostrożność - to była najohydniejsza słodycz ever!
A próbowałaś fasolek wszystkich smaków?
UsuńSuper recenzja. Od razu mi apatyt przeszedł. :D :D :D
OdpowiedzUsuńI tak można się odchudzać...
UsuńDużo jem słodyczy i nie wiem jak to możliwe, że z tych opisanych przez Ciebie żadnego jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńRaczej na żaden z tych produktów bym się nie skusiła,
OdpowiedzUsuńa mleka czekoladowego zbytnio nie lubię :/
Pozdrawiam!
Dziwne te niektóre produkty. Te ze ślimakiem kiedyś jadłem i faktycznie takie średniaki raczej. Następnym razem może zbierz słodycze czy inne rzeczy do zjedzenia z danego kraju (jak się da oczywiście). Wtedy może być jeszcze ciekawiej. :)
OdpowiedzUsuńNa razie jeżdżę sam rowerem. Jakoś nie specjalnie lubię towarzystwo, bo jeżdżąc myślę nad rożnymi sprawami. A z kimś to zaraz jakaś rozmowa czy coś.
Pozdrawiam!
Pssst! W grudniu planuje zrobić test najtańszych Mikołajów z czekolady :D
UsuńOh, dlaczego dopiero w grudniu? Przecież jest wrzesień, one pojawią się lada chwila... Z drugiej strony rozumiem, że z myślą o tym wyzwaniu trzeba się oswoić :)
UsuńKupię je pewnie pod koniec listopada. Chcę mieć większy wybór a kupowanie słodyczy świątecznych w październiku tylko mnie nakręci na święta haha
UsuńAch, jestem okropnym łakomczuchem jeśli chodzi o słodycze ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że raczej słabe wrażenia. Nie ma to jak polskie Prince Polo i draże Korsarze!
OdpowiedzUsuńjalubie twarde batoniki;P
OdpowiedzUsuńNawet jak głaz?
UsuńFajne produkty :-)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie ananas nie nadaje się do pizzy -jak ktoś to je ok ,gorzej gdy mamy miły wieczór , popołudnie siedzimy ze znajomymi i ktoś zamawia pizze z ananasem,no dla takich ludzi jest specjalne miejsce w piekle
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych "specjałów" nie jadłam ☺
Dziwne bo sporo ludzi chwali słodycze zagraniczne???
Spróbuję Boom Bastic w tańszej wersji -Nutelle mam ,więc idę jutro szukać kamienia 😅
Pozdrawiam
Gdy ja zamawiam wśród znajomych pizze z ananasem ludzie się krzywią :) haha. Spłonę!
UsuńKiedyś próbowałam słodyczy z Japonii i to było ciekawe doświadczenie, nawet nie jestem w stanie powiedzieć, czy mi smakowały, bo były zupełnie inne od tych znanych w Europie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że pomimo kilku wyjątków słodycze nie powaliły. Ja bardzo lubie Toblerone
OdpowiedzUsuńBoba kupiłam ostatnio w Biedronce i smakował nam. Reszty nie znam ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze leży jeden... pasek xd
Usuńpamiętam ten ryż w czekoladzie w Biedronce chyba trzy smaki były, na pewno była wersja mleczna i gorzka, to była pyszota!
OdpowiedzUsuńKupowałam do szkoły :)
UsuńJedyne co mi znane to tablerone:)
OdpowiedzUsuńHmm, więc tym bardziej się cieszę, że zrezygnowałam ze słodyczy :)
OdpowiedzUsuńSanw ciekawostki, ja nie jadam, wolę domowe słodkości ☺
OdpowiedzUsuńTe napoje u mnie by nie przeszły. A Toblerone uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńToblerone i Ruffles - jedyne produkty z tego wpisu, które znam z widzenia, ale nie jadłam. Pozostałych nie znam.
OdpowiedzUsuńa ja nie mam słodyczy... i co ja pocznę?! rozpacz
OdpowiedzUsuńNie jem słodyczy :) Wpis bardzo fany :)
OdpowiedzUsuńNie jadłam jeszcze Toblerone. :D Pozostałe też ciekawe, ale widzę, że szału nie ma. :D
OdpowiedzUsuńja kocham torbelore:D nieważne skąd są xd mogą być nawet z alaski i tak je zjem xd
OdpowiedzUsuńmega dużo słodyczy jest za granicą nawet takich samych jak w Pl już nie mówiąc o tych, które są tylko tam, ale i tak te spoza granic, jak i kawa, zawsze smakują lepiej, aż dziwne!
OdpowiedzUsuńbuziaki!!:*
http://dorey-doorey.blogspot.com
uwielbiam słodycze, więc zjadłabym wszystkie :)
OdpowiedzUsuńcodziennyuzytek.pl
mi również nie zasmakowały Bob Snails, reszty nie jadłam, ale jestem ciekawa Toblerone ;)
OdpowiedzUsuńZe słodyczy zagranicznych to najbardziej lubię chipsy octowe. W towarzystwie lanego ciemnego Guinnessa :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Słodyczy nie jem już od dłuższego czasu. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że sporo tych zagranicznych Ci nie smakowało.
Uwielbiam słodycze i chętnie sama bym spróbowała :))
OdpowiedzUsuń„Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Jadłam Toblerone i bardzo je lubię, ale jak zjadłam całe myślałam, że się zasłodzę na śmierć.
OdpowiedzUsuńUwielbiam batony a widzę, że te wypadły bardzo słabo. :D
OdpowiedzUsuńJa też chociaż teraz jestem na diecie i raczej odpuszczam.
UsuńUwielbiam Toblerone. Najlepsza słodkość swiata.
OdpowiedzUsuńJadłam kiedyś Toblerone... A nie, przepraszam - to moi rodzice mi zjedli. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń