piątek, 19 czerwca 2020

,,Najgorsza z w-f'u" - dlaczego taka nazwa? #1

Czołgiem. Jak zwykle zaczynam wpisy, to znowu dodam, że będzie nietypowo, bo chciałabym opowiedzieć o moim projekcie, który zaczęłam na początku marca i mówiłam tylko na Instagramie. Dzisiaj chcę się podzielić nim tutaj i sprawić by było ciekawiej na blogu. Będzie to seria 5-6 wpisów, mniej więcej jeden w miesiącu, tak aby w styczniu pokazać Wam, czy udało mi się sprostać zadaniu, o którym mowa w tej serii będzie.
,,Najgorsza z w-f'u" - dlaczego taka nazwa?

A bo dlatego, że cała historia zaczyna się, kiedy byłam jeszcze dzieciorem. Nigdy nie byłam dobra w sporcie, lubiłam go, ale z racji właśnie tych zajęć sportowych zaczęłam nienawidzić. Już pod koniec podstawówki czułam, że nigdy nie będę osobą wysportowaną. Szybko się męczyłam i nie miałam dobrej koordynacji ruchowej. Pulpet w słoju , stroju, który wyglądał jak piżama. Kiedyś przebiegłam ostatnia bieg, mimo iż byłam w najmłodszej klasie, było mi zwyczajnie przykro. Przestało, gdy dostałam lizaka. W gimnazjum natomiast strasznie drażniła mnie ilość gier zespołowych. Gościu, dawał nam piłkę i mieliśmy sobie o tak... pykać. Zazwyczaj była to siatkówka, a ja nie umiałam nawet zaserwować piłki. Obiad tak, piłki nie. Chociaż w sumie obiadu też nie. Nie pamiętam, abyśmy mieli jakiekolwiek porządne nauczanie do gry. Dawał i grajcie. A nasza klasa była nastawiona na to, by wygrać grę faktycznie o nic. Wcale nie chodziło o dobrą zabawę. Oczywiście wybierana byłam jako ostatnia. Gdyby przede mną stał niewidomy człowiek, bez oczu, nóg i ogólnie sam tułów, też by go wybrali szybciej. Zasadniczo była jedna osoba, która grała gorzej ode mnie, ale z racji tego, że w innych sportach szło jej lepiej i tak wybierali ją szybciej do gry w siatę, niż mnie. Kiedy było nieparzyście, jedna osoba musiała siedzieć i czekać aż ktoś ją wymieni. Z dobrego serca, nie było jakiejś zasady. Także większość w-f przesiedziałam na ławce, nawet gdy chciałam wejść, to nie było opcji. Na koniec roku przyznawane były dodatkowe oceny ze względu na aktywność na zajęciach (chodziło o to, że zawsze jak byłeś, to miałeś srój, ćwiczyłeś ect). Ja, gdy byłam obecna "ćwiczyłam" zawsze, oczywiście pomijając siedzenie na ławce, ale nawet gdy chciałam grać, to zostawałam wyśmiewana, bo nie odbiłam, jakby to była walka o życie. Oceny pozytywnej nie dostałam bo - wiecznie siedziałam na ławce. Faktycznie, potrafiłabym policzyć ilośc gum pod krzesłami na trybunach.
Najgorsze były jednak dla mnie ćwiczenia gimnastyczne. Okropnie mnie po nich bolały plecy. Niektórzy źle wspominają kozła, ja go nie miałam, ale pamiętam kaczuchy. Na samą myśl bolą mnie nogi. Trzeba było przejść salę gimnastyczną w takiej pozycji, że nogi bolały później przez tydzień. Poważnie, po lekcji w-f nie mogłam wejść na drugie piętro w szkole. Zresztą nie tylko ja.
Gdy były ćwiczenia w parach, często musiałam ćwiczyć ze ścianą. Gdyby była jakaś ładna, to może byłby z tego jakiś związek w przyszłości. Nie licząc też faktu, że często dostawałam jakąś starą, często sflaczałą piłkę... którą obijałam o mojego ściennego partnera z w-f.
Lubiłam sport, bo poza lekcjami chodziłam na basen i dygałam na rowerze, a także pykałam w tenisa - ale to ziomalsko powiedziałam nie? Pod koniec podstawówki uwielbiałam grać w koszykówkę i chodziłam na dodatkowe szkolne zajęcia. Przestało mi się podobać, gdy w dniu wyjazdu na zawody gość powiedział, że mamy o trzy osoby za dużo i musiałam zostać z nimi w szkole. Niby to był przypadek, że zostałam, ale wiem swoje. Nauczyciele ciągle pytali się, gdzie mam książki (bo miałam tylko strój), nawet dostałam uwagę, którą później anulowali. Dzisiaj bym wsadziła im te książki w ... Od tamtej pory cała nasza trójka z pogardą patrzyła na nauczyciela do koszykówki, a ktoś mu nawet opluł buty. To nie byłam ja. No i od tamtej pory nie robiłam nic związanego ze sportem.
W szkole średniej już było lepiej. Z racji, że klasa była lepsza i poza zawodami nie zwracała faktu na jakość grania, nie czułam się źle na boisku. Lekcje były bardziej różnorodne, a babka w końcu czegoś nas uczyła. Na początku byłam wybierana jako ostatnia, później różnie. Okazało się, żę jestem dobra w hokeja i zbijaka - wcale nie dlatego, że uciekam, jak piłka leci. W ogóle. Pokazałam też swoją wytrzymałość. Nie umiałam szybko biec, ale potrafiłam długo, co w końcu ktoś docenił i raz nawet dostałam za to satanistyczne trzy szóstki.
Sporo o tym tytule, ale w tym wpisie właśnie to Wam chciałam wyjaśnić szczegółowo. W marcu przyszła do mnie myśl... a może by coś zmienić? Stwierdziłam, że do końca tego roku chce:
  1. Schudnąć 5 kg.
  2. Poprawić swój stan zdrowia.
  3. Polepszyć kondycje.
  4. Polubić w końcu sport.
  5. Przestać chować ciastka w fałdach brzusznych.


Aby tego dokonać, zaczęłam, począwszy od kwietnia robić tabele na cały miesiąc. Mogę 4 razy w miesiącu nie ćwiczyć (nie licząć świąt), a jak zjem coś niezdrowego, to muszę zrobić porządny trening. Nie chcę się katować dietami, chcę po prostu polubić sport. Może być to wszystko... hantle, rower, rolki, ćwiczenia na Youtube.O tych moich zmaganiach będzie w kolejnym wpisie. Opowiem Wam wtedy, jak się zaczęło i jak wyglądały moje pierwsze kroki, jeśli chodzi o sport! 3majcie kciuki i pamiętajcie, że zawsze jest taki sport, w którym jesteście dobrzy, a nawet jeśli nie, to róbcie to, co sprawia Wam frajdę!
A jak u Was było z tym w-f? Lubiliście?
Podoba Wam się projekt?
Zapraszam wciąż na Instagrama, tam trzy posty w tygodniu i story, w którym pokazuje też moje sportowe działania :D

Pozdrawiam Kolorowo

Beatrycze

Podobne wpisy:


40 komentarzy:

  1. Kochałam WF. Zawsze. Niezmiennie. Zawsze ćwiczyłam nawet w domu po parę godzin. Ostatnio mniej, ponieważ mam pracę umysłową. Jednakże jak trafiłam na metodyce prowadzenia zajęć z wychowania fizycznego, to... mając takiego nauczyciela jak Pan który nas uczył, też bym nie lubiła WF.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam ćwiczyć ze względu na stan zdrowia a fakt jak wyglądał w-f w szkole....

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nigdy nie lubiłam wf-u właśnie przez te gry zespołowe
    Później mi stan zdrowia nie pozwolił na aktywne uczestnictwo w lekcjach wf-u ,co przyjęłam z ulgą
    Projekt mi się podoba - trzymam kciuki 😘
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny projekt. Trzymam kciuki. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidziłam w-f'u! To jest w ogóle totalne nieporozumienie pod każdym możliwym względem.

    Chociażby higieny. W podstawówce i w gimnazjum nie było pryszniców, w związku z tym wszyscy później zalatywali, z kolei w liceum prysznice były, ale jakoś nikt nie korzystał. Bo co? Bo głupio było się przed wszystkimi koleżankami rozbierać do rosołu? Całe szczęście panowie nie mieli takich problemów, bo inaczej nikt by nie przeżył tych trzech lat. I nie kupuję tego, że od smrodu jeszcze nikt nie umarł, a od zimna dwie armie. Ja bym na pewno umarła.

    A to tylko początek! Kiedy ja chodziłam do szkoły i tak już było słabo jeśli chodzi o fat-shaming, czy ogólne wyśmiewanie się z każdego możliwego powodu. Biorąc pod uwagę jakie sympatyczne dzieci są dzisiaj, nawet sobie tego nie wyobrażam. Naprawdę współczuję wszystkim dziewczynkom, które w wieku dojrzewania mają wcisnąć swój niezawsze idealny tyłek w szorty i paradować często przed całą szkołą.

    Do tego wuefiści i wuefistki to zwykle jacyś psychopaci. Pamiętam w podstawówce nasz dwumetrowy wuefista strzelił mi "z liścia" w twarz (mi! malutkiej, 10-letniej dziewczynce!), bo zamiast słuchać (na pewno bardzo ważnego wywodu) gadałam z koleżanką.

    Wuefistka z gimnazjum, powykręcany na wszystkie strony babsztyl, życzyła sobie, żebyśmy bez żadnej asekuracji próbowały stawać na rękach i głowach. Własnych. Kiedy odmówiłam obniżyła mi ocenę. Przyniosłam do szkoły trzy medale wygrane na zawodach pływackich - nie interesuje jej to, bo to nie były zawody szkolne. Według niej żaden ze mnie sportowiec, bo nie chcę sobie złamać karku.

    Zgadzam się z tym, że dzieci powinny być wręcz zmuszane do sportu, ale powinny mieć możliwość wyboru takiej aktywności fizycznej, jaka im pasuje. I w miarę możliwości w komfortowych (zarówno psychicznie, jak i fizycznie) warunkach, które nie spowodują traumy na lata.

    Trzymam kciuki, żeby Twój projekt się powiódł. Pamiętaj, żeby nie cisnąć za mocno, żeby się za szybko nie zniechęcić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za taki długi i ciekawy komentarz! Niestety w-fiści są praktycznie we wszystkich szkołach podobni, a jak mówisz, powinna być możliwość wyboru sportu. Ja do dzisiaj lubie się ruszać i być aktywna, ale po swojemu. W Dniu Nauczyciela będą ,,24 powody" dla których nienawidzę nauczycieli i pewnie też pocisne po tej kategorii :D ale to jeszcze kawał czasu...

      Pozdrawiam
      PS: Jeszcze się nie zniechęciłam, a jest czerwiec! :D

      Usuń
    2. Też nie przepadam za nauczycielami (poza kilkoma bardzo chlubnymi wyjątkami), więc możesz liczyć na to, że w Dniu Nauczyciela dołożę kilka od siebie :D Najgorzej jak w "dorosłym życiu" poznaję jakąś osobę, o której nic jeszcze nie wiem, ale już jej nie lubię, bo czuję nauczycielski vibe :D I nigdy się w tym względzie nie mylę.

      Usuń
    3. Mimo wszystko są wyjątki, ale to jakiś mały 1% :)

      Usuń
  6. Ja tak samo nienawidziłam w-fu. Ciągle do znudzenia kazali nam grać w siatkówkę, w którą nigdy nie umiałam grać i miała od niej powybijane palce, więc unikałam w-fu jak mogłam i miałam z niego 3 na koniec liceum :D ale pamiętam, że w ciągu całego liceum dostałam jedną piątkę ze zwisania do góry nogami na drabince :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nienawidziłam wf. Nabawiłam sie przez podstawówke takiej traumy, że w liceum w końcu ubłagałam lekarza o zwolnienie z ćwiczęn. I potem nie ruszałam się ze 20 lat. Teraz za to jestem tak aktywna, jak nigdy w zyciu. Yoga, aerobik, nordic, tai -chi, ćwiczenia wyszczuplające w zestawie, ćwiczenia na kręgosłup, z piłką i w ogóle w zasadzie cały czas sie ruszam. ;) Trzeba przede wszystkim znaleźć sobie coś, co Ci odpowiada. Jakbym miała grac w kosza, to bym chyba sie popłakała. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, najważniejsze to znaleźć coś dla siebie, a niestety szkoła nie daje uczniom za bardzo wyboru. Też kocham jogę, lubię też ćwiczyć z Youtube☺

      Usuń
    2. O tym z kim ćwiczę na Youtube będzie w kolejnym poście. Na pewno znacie!

      Usuń
  8. Ja wf ogólnie lubię, jednakże biegania nie znoszę xD
    Wystarczająco się nabiegam na przystanek autobusu, kiedy do odjazdu mam niecałe 5-minut, a do przystanku normalnie idzie się około 10-minut xD Projekt naprawdę świetny :D Życzę powodzenia :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie lubiłam zajęć w-f, ale też nie uczęszczałam na nie z powodów zdrowotnych. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Projekt bardzo mi się podoba i szczerze mówiąc chętnie bym się pod niego podpięła :) Też chciałabym polubić sport i schudnąć 5kg. Niby nie dużo, ale naprawdę też wcale nie jest to łatwe :)
    Moje doświadczenia z wfu wyglądają identycznie jak u Ciebie. W podstawówce po prostu nie umiałam grać w siatkę, ale mnie lubili, więc mnie wybierali. Z resztą nie byłam może nawet najgorsza. Ale w gimnazjum miałam klasę, w której byłam na tyle niepewna siebie i wycofana, że regularnie zbierałam ochrzan za grę, nawet jeśli tylko czasem nie udało mi się piłki nie odbić. Myślę, ze to wszystko tak naprawdę kwestia podejścia nauczycieli i klasy. Nie każdy musi być dobry we wszystkim, a gdyby na przykład były zajęcia z tańca, koszykówki, tenisa, byłybyśmy najlepsze i wtedy dzieciaki czułyby się równe, a nie podzielone na lepszych i gorszych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie lubiłam wf-u i zawsze byłam tą najsłabszą, chyba przez to, że byłam najniższa. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taaak... trzy klasy liceum, mieliśmy nauczyciela który rzucał nam piłkę i mówił...no to ruszajcie się tam po boisku, żeby było was widać...także tego. Osobiście aktywność fizyczna była wpisana w moją codzienność, choć z różnym natężeniem. Teraz biegam i ćwiczę w domu. Niesamowicie poprawia mi to nastrój. Mam nadzieję, że i Tobie idzie dobrze!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja w podstawówce i gimnazjum wf uwielbialam a gry zespolowe to było dla mnie najlepsze co może być :d W liceum przestłam lubić bo babka beznadziejnie go prowadziła

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja, jako osoba niepełnosprawna miałam troszkę inny wf, niż wszyscy znamy go ze szkoły, ponieważ u mnie to była bardziej rehabilitacja. 😊

    OdpowiedzUsuń
  15. dla mnie w-f nie był najprzyjemniejszą lekcją, ale też dramatu nie było - nie lubiłam ćwiczyć w grupie i nadal preferuję samotne wypracowywanie formy

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie będę ukrywać byłam słaba z WFu... Z gimnastyki jeszcze jakoś dawałam radę, ale reszta szła mi nie za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
  17. oj nie lubiłam wf. Zawsze jak serwowałam trafiałam wuefistkę piłką w głowę:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak jak kiedyś nienawidziłam WF-u. Jak sobie przypomnę to aż mam ciarki, szczególnie ten z gimnazjum. W podstawówce kochałam sport, zabawę z rówieśnikami. W gimnazjum niestety miałam liczne kompleksy spowodowane przede wszystkim trudnymi relacjami z rówieśnikami i stąd moja niechęć do WF-u. Jednak teraz lubię sport, ruszać się nie siedzieć w miejscu :D

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja byłam dobra z wf-u, ale nie cierpiałam skoków przez kozła itp. głupot.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wf był jednym z moich ulubionych przedmiotów, a siatkę kochałam do szaleństwa;) Nawet teraz zdarza mi się czasem zagrać, choć wolę bieganie, rower i oczywiście pływanie:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Szczerze nienawidziłam wf w gimnazjum :D i pani, która nie darzyła mnie sympatią... ze wzajemnością :p nie zamierzałam oddać życia podczas gry w siatkówkę i to był główny powód. Za to w biegach na dystans byłam niepokonana, co było moim gwoździem do trumny. Bo ulubieńcy pani z wf umierali po 500 metrach albo zostawali daleko w tyle. Byłam chora na samą myśl o tych lekcjach, brr... ale za to śmigałam na rolkach, desce, na łyżwach. Wolę nie pamiętać, co wyprawiałam, bo słabo mi na samo wspomnienie ;p no i trenowałam judo. W liceum już spoko, pan z wf był przemiłym człowiekiem, dziewczyny z klasy świetne i trauma lekcji zmieniła się w świetną zabawę. Tam już było fajnie :) w tym roku postanowiłam ruszyć dupe i pojsc na jakis fitness, zapisac sie na coś... no ale korona i kurde nic. A takie miałam plany :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak ja z basenem :D ale o tym będzie w kolejnym wpisie z tej serii.
      Dziękuje za taki długi komentarz!

      Usuń
  22. świetny plan i trzymam kciuki :) ja uwielbiałam w-f od zawsze i przez wszystkie lata nauki nigdy się to nie zmieniło. nie wszystkie gry czy ćwiczenia lubiłam, ale nadrabiałam w innych :) Ale dodatkowo od 9 roku życia tańczyłam w zespole więc i kondycja i sprawność była na wysokim poziomie. Nie to co teraz.... xD zdziadziałam! i też muszę ruszyć dupę :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Trzymam kciuki za to, byś osiągnęła swoje cele!:)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie lubilam wf ale tylko w podstawowce

    OdpowiedzUsuń
  25. Zawsze potrafisz poprawić humor :) Powiem Ci, że w podstawowce byłam szczęściarzą bo że względu na przepukline byłam zwolniona. W liceum w pierwszych klasach był taniec i okazało się, że do takiego ustawionego mam 2lewe nogi. Na studiach miałam w-f i byłam tak charakterystyczna ze tylko mnie nauczyciel kojarzył z nazwiska ;) No còz nie wszyscy rodzą się sportowcami. I dobrze, bo byłoby straaasznie eee nuuudnooo ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. hahaha! Ja akuratnie byłam na wfie całkiem niezła. Miałam parę w rękach. Ale wcale nie byłam chudziną. Uznaję, że projekt jest idealny!:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Przez pierwsze kilka lat lubiłam wf, Ale potem wykryto chorobę i nie mogłam ćwiczyć. Jak się po latach to unormowało to mi się już ćwiczyć nie chciało. Zwłaszcza, że każde zajęcia ograniczały się do gry w siatkówkę. I jeszcze były połączone z inną klasą, z którą się nie lubiliśmy. Więc nikt się nie angażował. Dopiero na studiach zaczęłam ćwiczyć, bo wybrałam sobie aerobic. I to jest chyba klucz. pokazać uczniom różne możliwości i zapytać którą chcieliby najczęściej. Może jedni woleliby biegać, inni grać w siatę a jeszcze kolejni chcieliby zajęć tanecznych.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie przepadałam za w-f dlatego, że po prostu często był nudny. Albo granie w siatkę albo jakaś gimnastyka. Teraz staram się ćwiczyć 5 razy w tygodniu i widzę, że kondycja już trochę się poprawiła. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. W podstawówce uwielbiałam w-f, zresztą jak cała moja klasa. Moją wychowawczynią była pani od w-f. Lekcje były bardzo różnorodne, więc nie było mowy o nudzie. W gimnazjum i liceum było dosyć monotonnie. Przeważnie siatkówka, za którą nie przepadałam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Trzymam kciuki, byś wytrwała w swoich postanowieniach! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Lubiłam wf, ćwiczenia, gimsnatykę, swiatkówkę i chyba wszystko :) teraz też lubie się dobrze wyzyć, ale biegać nie lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  32. Ciekawy wpis, ćwiczenia są bardzo ważne.

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!