piątek, 15 maja 2020

Co by było gdybym... została baristą? (#zostanwdomuchallenge dodatek)

Czołgiem! Czy Wy też macie w sobie ostatnio tak wiele mocy, jak ja! Ja bym mogła góry przenosić i bym pewnie to zrobiła, gdyby druidzi pozwolili mi się napić swego naparu... i gdybym nie miała alergii. Weekend był zacny, ale ja pracowałam, teraz mam wolne i leje! Muszę siedzieć niestety w domu, chcę pooglądać serial i dokończyć książkę, a może nawet porysuje! Mam nadzieję, że jutro się pogoda uspokoi, bo chcę sobie wyjść na spacer i dokończyć Wasze challenge (piszę to w poniedziałek).
Dzisiaj wpis, którego pomysł podesłała mi Agnieszka, jakiś długgi czas temu, bo aż w kwietniu, ale powiem szczerze, że się strasznie nim podjarałam i już od razu wiedziałam, że to będzie wpisowa bomba. Także Agnieszce, która nawet swojej nazwie ma kawę, serdecznie dziękuje i zapraszam na Jej Bloga, którego również chętnie czytam i odwiedzam - KLIK.
A więc dzisiaj zadajmy sobie pytanie:
Co by było gdybym... została baristką?
Zacznijmy może od pytania, czy w ogóle lubię kawę, bo co to ze mnie za barista, co nie znosi smaku kawy. Pamiętam, że jak byłam mała i poszłam do przyjaciółki domu, Jej mama zaproponowała mi kawę. No i ja tak sobie myślę? Jakieś osiem lat na karku i już kofeina, ale moja koleżanka mnie przekonała, że jest to taka kawa, co dzieci pić mogą i z tego, co konkretnie wtedy zrozumiałam nazywała się kawoinka. Chodziło oczywiście o kawę Inka, ale w tamtym czasie i długo po tej akcji myślałam, że próbowałam u niej kawoinki i że to taka odmiana kawy dla dzieci. Po pierwszym łyku okazało się, że ta cała kompozycja słów nie jest dla mnie, bo jest licha i fuj. Nie wypiłam jej.
To zdjęcie już wstawiałam, ale wciąż mnie śmieszy.

Gdy byłam ciut starsza pojechałam do chrzestnej z Matczyną Jednostką i ta zapytała się, czy chcę kawy, czy herbaty. Odpowiedziałam, że to drugie, ale ona z roztargnienia zrobiła mi kawę, taką wiecie, rozpuszczalną. Głupio mi się zrobiło, nie chciałam robić dramatu, więc usilnie, powoli piłam tę kawę, chociaż była dla mnie okropna i całe spotkania myślałam tylko o tym, jak ją jakoś dopić. Nienawidziłam wszystkiego, co liche. W domu też próbowałam do kawy rodziców dolewać mleka i cukru, jak to robiła moja siostra, ale nic mi nie smakowało.
Przełom miał miejsce, kiedy zaczęłam chodzić do pracy na nocki i już właściwie zasypiałam. Miałam do wyboru, albo darmową kawę z automatu, albo śmierdzące energetyki, których nienawidzę po dziś dzień. Zawsze brałam herbatę, tym razem wzięłam kawę, konkretniej pisało "kawa z mlekiem" i o dziwo... była znośna. Może to nie była jakaś tam ikona smakowa, ale jak na darmówkę i te poprzednie kawoinki, była naprawdę dobra. Ale do dzisiaj nie przepadam za kawą zbożową.
Później piłam kawę w kawiarniach, kocham karmelowe latte ze Starbucksa, albo świąteczne kawy z Costy. Herbatę też wciąż lubię, ale bardziej te wymyślne, liściaste. Osobiście kocham pić cappuccino czekoladowe z Biedronki, które sami zobaczycie, albo orzechowe, ale tej drugiej aktualnie nie posiadałam.
Trochę się rozgadałam, czas się zająć pracą baristy!
Kawa Prima się nie załapała na zdjęcie.


Do naszej zabawy wzięłam kilka typowych i nietypowych rzeczy. Mam mój ulubiony kubek, który jest w mojej rodzinie od dawna. Dostałam go... nie uwieżycie - na urodziny! Mamy cappuccino czekoladowe (niestety nie mam ekspresu, ale to nam niepotrzebne) i 3 w 1 od Nescafe, którą również lubię (i mam od nich skarpetki), później dodam też czarną kawę Primę, czyli taką dla mnie fujkę.
Mamy też płatki Chocapic, Cookie Crisp i drażetki z Biedry, co smakują jak M&M'sy. A co z tego powstanie, to zobaczycie.
Na początku wsypuje moją ulubioną czekoladową kawę do kubka i normalnie na tym by się skończyło. Dodaję jednak jedną saszetkę Nescafe i odrobinkę tej cholernej Primy. Całość mieszam.

Idę sobie zalać wodę do czajniczka i w tym czasie sprzątam w kuchni po psie, bo zwymiotował. Mogłabym odpuścić ten wątek, ale tak było...
Dolewam wodę i mieszam.

Wsypuje dwa rodzaje płatków i kolorowe kuleczki. Co ciekawe, te ostatnie zaczynają praktycznie tonąć, te, które uratowały się na górze, topią się w swoim kolorze, nadając ciasteczku zielony wygląd, jakby był przeterminowany.

Na koniec wisienka na torcie, a, że wiśni nie miałam jest chips paprykowy, jeden ostatni ostał się w paczce. I Woila! Gotowe!
Trzeba by to jakoś nazwać:
Cappuccino W Cholerę Słodkie Z Płatkami I Chipsem Paprykowym w skrócie... CWCSZPICP
Gdyby Starbucks chciał wziąć przepis to może sobie wziąć nazwę, ale niech da hajsy.
A jak smakowało? Bo chyba nie myślicie, że nie próbowałam...


Było w cholerę słodkie, jak nazwa wskazuje, kolorowe kulki na dnie się skleiły, a płatki smakowały jak zmoczone i już raz jedzone wafle ryżowe.
Jeszcze raz chciałabym podziękować Autorce strony:
My Coffee Time i życzę Jej samych dobrych kawusi! Was zachęcam również do dzielenia się ze mną pomysłami na wpis!
#zostanwdomuchallenge dodatek!
Jak obiecałam dzisiaj ostatnie challenge z naszej zabawy! Zapraszam do oglądania!
1. Lili - czekam, aż zaśpiewasz coś Krawczyka!
Zapraszam na Instagrama w story o nazwie ,,challenge", tam zobaczysz niedawno wstawiony filmik i inne!
Ostrzegam... nie potrafię śpiewać!

2. Radiomuzykantka - uczesz się i umaluj na Agnieszkę Chylińską.
Próbowałam, chociaż łatwo nie jest bo jestem podobna do Agi niczym dąb do słonecznika. Ale może chociaż wyszło śmiesznie, nie obrażając Artystki of course :). A tak naprawdę to chciałam tutaj osiągnąć połączenie stylu mojego prywatnego i Agnieszkowego. Trochę przekombinowałam ale wiem że Chylińska z tego i tak marna by była. Mam fajnie pomalowane oczy a i tak słabo widać... 

3. Lena - może by tak zatańczyć do ulubionej piosenki Agata- zatańcz dla ludzi
Te dwa połączyłam w jedną całość. Jest i Zbychu! Pamiętacie Zbyszka? Agato, wybacz za brak balkonu, ale sam się nie wybuduje.

A jak Wam się podobał na Instagramie makijaż Karyny? Jest jako post, gdyby jeszcze ktoś nie widział!

Pozdrawiam Kolorowo

Beatrycze

Podobne wpisy:


35 komentarzy:

  1. Kochana gdybyś została baristą, to ja chętnie skorzystam z Twoich usług, bo uwielbiam kawę. Świetnie sobie poradziłaś. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kocham kawę, nie wyobrażam sobie dnia bez co najmniej filiżanki. Lubię różne rodzaje, raczej nie wybrzydzam, mam tylko jedno zastrzeżenie... Nie może być słodka :D. Więc choć ten chips naprawdę kusi to się nie poczęstuję xD.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę, że masz tyle energii. Ja ostatnio jestem wypompowana z sił. A kawę uwielbiam, ale na baristę raczej się nie nadaję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci, że podeszłaś do tematu z iście ułańską fantazją... także tego. Ten chips na końcu był niczym szczypta chilli do porannego espresso lub kostka czekolady do mochaccino. Kwintesencja;] Gratuluję i cóż mogę powiedzieć...fantazji baristy Ci nie brakuje! Brawo Ty!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O też bardzo lubię bloga Agnieszki ☺
    Inki nigdy nie piłam
    Kawę rozpuszczalna lubię ,ale do samej kawy mam ot ,takie sobie podejście -wypijam jedną dziennie (no bywało że dwie ale wtedy mi ciśnienie niebezpiecznie skakało do góry )
    Wolę herbatę
    Podoba mi się twoje baristyczne podejście 😊
    Nagrania Challange też -widzialam dzisiaj na Twoim InstaStory ☺
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko.. nie wiem czy wypiłabym takie cudo, ale pomieszanie wszystkich składników (które w sumie oddzielnie lubię) mogłoby być ciekawe.. ale płatki? No tego bym nie wymyśliła :D Zatem chyba możesz zostać baristką! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę mnie zemdliło na tej kawie, ale Chylińska w Twojej wersji mnie otrzeźwiła. :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie zostanę bo nie lubię kawy xD

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie pijam kawy, więc i baristą bym nie była...

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie mi przypomniałaś, że dawno nie piłam Cappucino orzechowego *.* Ja od kawy zdecydowanie bardziej wolę herbatę, aczkolwiek po filiżankę kawy nieraz sięgam, ale wyłącznie z mlekiem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, jak mi kiedyś stata cioteczka zrobiła kawę, to łyżeczkę dało się w niej na sztorc ppstawić. Taka kawa typu „jak mnie nie zabije, to dwa dni bez snu pociągnę”. I to była pierwsza i ostatnia kawa na lata :D

    A potem były saszetki nescafe 3w1. I tak stopniowo, powoli do mleka z kawą, kawy z mlekiem... litry kawy z mlekiem :D

    Pozdrawiam znad kubka kawy, do której właśnie zapragnęłm drażetek. Koniecznie tych z orzeszkiem w środku ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Super historia, kocham kawę ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham kawę pod każdą postacią :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli chodzi o kawę, to nie przepadam za tym napojem i nie piję go. Za to nie wyobrażam sobie dnia bez herbaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super pomysł! Ja kocham kawę, ale tylko delikatną :D Lubię zrobić ją sobie pół na pół z wodą i mlekiem, dodać bitej śmietany i posypać delikatnie cynamonem :D
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Kawa z rana to obowiązek, ale tylko z mlekiem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nieźle 😊😊 Ja piję tylko herbatkę☺

    OdpowiedzUsuń
  18. ja kawę wypiję każdą:D także serwuj śmiało :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Haha, rozwaliłaś system;)
    Ja kawę kocham, najbardziej espresso. Z mlekiem czy cukrem mi jakoś nie podchodzi:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chcielibyście post o zagranicznych słodyczach?

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie kawa musi być czarna, bez cukru i bez mleka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja jestem kawoholikiem. Kawinka i kawa rozpuszczalna to dla mnie nie są kawy, dlatego Ci nie smakowały 😉 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. No z płatkami, groszkami i chipsami to jeszcze nie piłam :D Ale kawę uwielbiam, z mlekiem najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham pić kawę, chętnie skorzystam też w Twoich oryginalnych pomysłów na podanie kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię kawę ale tylko latte :D Innej nie przełknę :D
    Powiem Ci, że aż takim złym baristą byś nie była :D Nie jest tak źle ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Całkiem nieźle Ci idzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Niezły z Ciebie barista, ten chips na koniec wygrywa. Takiej kawy to ja nie piłam i niestety pewnie nie wypiję. :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja tez w dzieciństwie piłam Inkę. Ja uwielbiam kawę najpierw piłam rozpuszczalna z mlekiem krowim i łyżeczka cukru. Teraz od kiedy wiem ze mleko krowie ma na mnie zły wpływ oraz chciałam pic zdrowsza kawę . Zamieniłam tamta na parzona z mlekiem roślinnym bez cukru . Ciekawe mikstura Ci wyszła .

    OdpowiedzUsuń
  29. Gdybyś została baristą, napiłabym się Twojej kawy :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja też bym się chetnie napiła Twojej kawy hehe
    Charakteryzacja bardzo ładna i delikatna
    Mogłabyś ustawić funkcje obserwatorów na swoim blogu? Chciałabym go zaobserwować )

    Obserwuję i życzę miłego wieczoru!
    zpolskidopolski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Ahaha! Kiedyś nienawidziłam inki. Dzisiaj uwielbiam :D Jeszcze jak dodadkowo doleję sobie domowej roboty syrop "pumpkin spice" :D Zasadniczo prawidziwej kawy nie piję z syropami, ale inka żądzi się innymi prawami :D

    Oł szit... Chyba bym się nie odważyła tego próbować, haha! :D

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!