piątek, 13 marca 2020

,,24 powody" dla których nienawidzę chodzić do fryzjera.

Czołgiem. Witam w piątek 13stego! Jak tam się macie? Żyjecie jeszcze? - pisałam tą notkę na początku lutego i teraz to pytanie już ma zupełnie inne przesłanie. Tak, czy siak mam nadzieję, że macie się dobrze. Ja ostatnio mam strasznego lenia i muszę go pokonać! Także dzisiaj z racji tego, że marzec miesiącem kobiet itepe zapraszam (facetów też zapraszam) na...

,,24 powody" dla których nienawidzę chodzić do fryzjera.

Po jeden to fakt, że nigdy nie mogę się umówić. Ja wiecznie zajęta, przypomina mi się jakoś w środku dnia pracy, albo jak ktoś ma fajną fryzurę, a później w wolne albo zapominam, albo mi się nie chce. Najczęściej, nie oszukujmy się... to drugie. Przypomina nam się też wtedy, gdy dokładnie zobaczymy nasze włosy w lusterku. Olaboga! Czas na fryzjera! Czy ja będę miał czas? Czy nie wypadnie mi w tym okresie coś ważniejszego? Szkoła, praca... kupno nowej deski sedesowej? Tego nigdy nie wiemy, dlatego ciągle przekładamy. Miałam iść w sumie wczoraj albo chociaż zadzwonić i się umówić.
2. Spodobała mi się fryzura tej aktorki, też chcę taką (pokazujesz zdjęcie Maryli Rodowicz w telefonie) - kochana, jestem fryzjerką, nie cudotwórczynią.
3. Strach przed tym, że fryzjer utnie mi ucho - albo pozbędę się kolczyka, nosa, wydłubie mi oko i skwituje to słowami ,,Zagrajmy w grę!".
4. Niesforny, ucięty włos na nosie - a Ty masz ręce pod pelerynką, odejdź, odfruń, zgiń!!!
5. Przeglądanie się w lustrze podczas strzyżenia - czy ja zawsze tak źle wyglądam? Czy to jest wąs? Przydałaby się jakaś maseczka. Czy zawsze miałam dwie brody?
6. Pielęgnacja przed pójściem do fryzjera - czy tylko ja prostuje włosy, żeby nie myślała, że mam na głowie samo siano i się czesze, żeby mi więcej wypadło u mnie, niż w salonie?
7. Jezu! A co, jak powie, że mam łupież? Albo, że te włosy jednak za bardzo wypadają?
8. Wieczne kolejki - czy mogę tutaj rozłożyć namiot na jutro? Poczytam sobie gazetki o... koloryzacjach włosów, bo normalnej gazety to nie znajdziesz.
9. Polecanie cholernie drogich kosmetyków - może faktycznie działają, ale nie są na kieszeń typowego klienta. Macie coś z Avonu?
10. Czy tylko mnie swędzi głowa przed wejściem do salonu?
11. Czy jeśli ruszam rękoma pod pelerynką, to wyglądam, jakbym się masturbował?
12. Te rozmowy podczas wizyty - a pogoda ostatnio taka ładna? Zima, a jednak wiosna! A gdzie to Pani była na wakacjach, a mój Fafik to robi trzy kupy dziennie...
13. Kiedy wychodzisz od fryzjera i nie widzisz żadnej różnicy.
14. Kiedy wychodzisz od fryzjera i masz tak fatalną fryzurę, że chcesz pojechać na inną planetę, albo założyć na głowę torbę z Ikei, ale tak proszę Pana... podobało się, na pewno tutaj wrócę za miesiąc - spokojnie i tak wrócisz, bo do żadnego fryzjera nie masz zaufania.
15. Drożyzna - przecież te końcówki to mogłam podciąć sobie sama w domu.
16. Strasznie wygodne te fotele - czy byłoby dziwne, jakbym się na chwilę kimnęła?
17. I teraz proszę państwa, zaczynamy challenge: dwie godziny bez telefonu - i co by tu robić? Myśl... ściana, ściana, paprotka, popatrzę na tę muchę... uciekła. Policzę kafelki! Wiem! Porozmawiajmy o pogodzie..!
18. Swędzenie nosa - czy byłoby dziwnie, jakbym poprosiła fryzjerkę, aby mnie po tym nosie podrapała?
19. Ciekawe, ile osób było czesanych tą samą szczotką co ja?
20. Kiedy chcesz totalnie zmienić image, ale wyglądasz tak samo, jak przedtem, albo jak marna karykatura Willy Wonki.
21. Włosy myłam wczoraj, czy jak dzisiaj pójdę do fryzjera, to powiedzą mi, że mam tłuste? Albo w sumie niech mi sama umyje, za to im płacę.
22. Kiedy fryzjerka za bardzo obetnie Ci końcówki - taka nowa moda na Pazdana. Może być? 
23. Siedzisz na tym krześle i nagle chce Ci się pić, sikać, dzwoni telefon, i kaszlem próbujesz uciszyć swój brzuch, który z głodu zaczyna przypominać Ci głos swego ludu...
24. Jak tak patrze na te moje włosy, to chyba zacznę zakładać perukę. Ponoć były jakieś przeceny na Aliexpress.
A czy Wy lubicie chodzić do fryzjera? A może dodalibyście coś do tej mojej listy! Pisać, pisać i jeszcze raz pisać w komentarzach!
A ja zapraszam Was na Instagrama - historiesmieszka
Tam, już w poniedziałek, apropo ostatniego wpisu o tym co mam w torebce będzie dodatek i pokaże, co mam w kosmetyczce, którą trzymam w pracy. Też znajdą się tam hity i perełki!


Pozdrawiam Kolorowo


Beatrycze

47 komentarzy:

  1. Czołgiem! Podobał Wam się wpis? Mam nadzieję, że tak. Teraz będę miała więcej czasu na bloga, bo mimo iż do pracy chodzę, raczej zostanę w domu. Dzisiaj po raz ostatni odwiedziłam Gdańsk, pojechałam na zakupy i mam nadzieję, że nic nie złapałam :o. Teraz już sobie posiedzę w domu i zrobię tu parę porządków :) Wasze blogi odwiedzę do poniedziałku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za Twoje wpisy, które pozwalają oderwać się od rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy punkcie 11tym ryknęłam śmiechem. :D
    Ja nie chodzę do fryzjera bo boję się, że po tych wszystkich zabiegach wszystkie włosy się ze mna pożegnają. ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim powodem jest zbyt długa wizyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię chodzić do fryzjera chociaż zazwyczaj to fryzjerka przychodzi do mnie do domu, bo jak obcinam się u jakiegoś innego fryzjera w salonie to naprawdę nie widzę żadnej różnicy i to człowieka bardzo denerwuje - przynajmniej mnie. Jak mam strzyżenie w domu to szczotka jest dla mnie najmniejszym problemem, bo zawsze wtedy używam mojej, ale gdzie indziej na pewno miałabym takie samo pytanie ile osób było wcześniej tą szczotką czesanych. Jak ostatnio byłam w salonie fryzjerskim to zwyczajnie byłam przerażona obsługą klienta i patrzenie na samą siebie w lustrze już było ciekawsze xD Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja akurat nic nie mam do fryzjerów, choć rozbawiłaś mnie tym: kochana, jestem fryzjerką, nie cudotwórczynią. - ja czego mojej fryzjerce nie pokażę, to wychodzę z takim czymś na głowie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też lubię chodzić do fryzjera ☺
    Po tym jak zmieniłam fryzjerkę ,jeszcze bardziej 😁
    Dwie godziny bez telefonu?co ta fryzjerka robi ci na głowie ?😅
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie lubię chodzić do fryzjera, ale czasem jednak pójdę. Zazwyczaj wtedy, gdy moich eksperymentów włosowych już nic nie uratuje haha :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie jestem fanem takich wizyt. Jednak czasem trzeba iść, bo po jakimś czasie od wizyty zaczynam się czuć powoli jak Yeti jakiś. :D A jak wychodzę z salonu to czuję, że znów jestem jak człowiek.

    Wszystko jak na razie z moim zdrowiem, z wynikam wszystkimi gra.

    Na razie cisza jest w kwestii zmian w pracy jakichkolwiek.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też zawsze mam problem z umówieniem się :D JA zawsze jak jestem pod tą peleryną to zaczyna mnie wszystko swędzieć i nawet nie mam jak się podrapać :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie najgorsze to rozmowy i ta peleryna... I do niedawna niepewność, co się dzieje. Gdy zdejmę okulary - nie widzę za wiele, więc do niedawna nie mogłam reagować w trakcie, że coś jest nie tak. Teraz noszę soczewki, więc jest nowa jakość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też nie lubię wizyt u fryzjera. Mam wrażenie, że żaden nie awansował do drugiej klasy z powodu matematyki :D Mówisz mu 'podciąć 5 cm' a ten Ci 15... Poza tym nie trafiłam na takiego, który sam z siebie doradziłby jakąś fryzurę. Zawsze chcą mieć gotową wizję i tylko odbębnić to co im się powie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię chodzić do swojego fryzjera, ale robię to zdecydowanie za rzadko. Bo jakoś tak wychodzi, że wszystko ważniejsze, nagle mija pół roku, a włosy wyglądają jak idź i nie wracaj. Ale same wizyty lubię, bo gość zna się na rzeczy. I używa eko kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam to samo. Dlatego chodze do fryzjera raz na rok, kiedy kłaki rosną już tak długie, że zaczynają wyglądać żałośnie. Raz też pokazałam fryzjerce zdjęcie fryzury, którą chcę. Ona popatrzyła na mnie jakoś tak dziwnie i powiedziała "ale ta dziewczyna na zdjęciu ma trzy razy więcej włosów niż pani...". Od tego czasu nie pokazuję już zdjęć. Mówię tylko "proszę zrobić tak, żebym rano przeczesała szczotką i mogła wyjść z domu"...

    OdpowiedzUsuń
  15. Mało chodzę do fryzjera,nie widzę potrzeby i jakoś moje włosy nie mają tendencji do rozdwajających końcówek. Jednak mam zawsze obawę, że stracę połowę włosów :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja też nie przepadam za wizytami u fryzjera. Rzadko kiedy wyjdę zadowolona ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Serio nie zastanawiałam się nad wieloma sprawami opisanymi tutaj xD . Tylko boje się tego że za.duzo włosów mi obetną.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie przepadam za wizytami u fryzjera - właśnie przez niektóre powody, o jakich wspominasz (np. stres, że to i owo wyjdzie nie tak).

    OdpowiedzUsuń
  19. ja to uwielbiam wpadać do fryzjera! bo wielbię moją fryzjerkę!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  20. ostatni raz u fryzjera bylam w 2017 roku
    farbuje mnie mama
    a wlosy podcinam sama w domu
    fryzjera boje sie bardziej niz dentysty bo zawsze cos spieprzy, mowi do mnie nie wiem po co i nie lubie jak ktos obcy grzebie mi we wlosach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę dentystę. Moja Pani od ząbków robi wszystko z taką pasja ze nie wymieniłabym na żadna inna. A fryzjerki jako takiej nie mam ulubionej...

      Usuń
    2. No i dentystka, jak zmieni pozycję fotela, to zawsze może robić za ginekologa...

      Usuń
  21. w sumie pierwsze co miałąm kminę, że halo halo a ja uwielbiam chodzić do fryzjera, a zaczęłam czytać Twoje powodu i w sumie co drugie było 'dżiżas, no tak, fak rzeczywiście hahaha ;D ale uwielbiam jak ktoś mi się bawi włosami i cos tam sobie gmera, więc w sumie i tak wygrywa ;D hahaha

    OdpowiedzUsuń

  22. Nienawidzę, jak widzę,że wyglądam, jak " gówno w lesie" , a ona wzdycha, że jest taka dumna, że przepięknie

    OdpowiedzUsuń
  23. ja fryzjera unikam od lat 10 xd i sama włosy swe ogarniam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja za to lubię, ale tylko czasami. Jeśli nie mam akurat fazy na samodzielne ścinanie włosów ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny wpis. Ja odkąd znalazłam idealną fryzjerkę uwielbiam chodzić do fryzjera :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Z większością się zgodzę :) Te kolejki są najgorsze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Swędzenie nosa i końcówki są chyba najgorsze. :D
    Z fryzurą, to zależy od osoby, która strzyże - wiadomo.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Hmm niby śmieszne a jakie prawdziwe. Powiem Tobie szczerze, że profesor bierze za godzinę pracy 44zł, a fryzjer za 20minut 90zł... coś jest nie hallo. Dlatego od niedawna sama sobie ucinam włosy i nie widać zanadto różnicy. Szczególnie, że teraz modne jest wszystko, a brak harmonii, a wręcz ukosy są mile widziane. Dodałabym jeszcze, że niektórzy fryzjerzy specjalnie przycinają źle grzywkę, kilka włosków żeby chodzić częściej bo włażą w oczy szybko.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zabawnie napisane ale niezwykle prawdziwe :D Ja u fryzjera byłam w grudniu ubiegłego roku, chciałabym wybrać się znowu na podcięcie końcówek na kwiecień ale zobaczymy jak to będzie :D

    A wpis świetny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chcę się wybrać aby mieć do ramion jak kiedyś :)

      Usuń
  30. Ja się fryzjerów po prostu boję. Kiedyś chciałam, aby pani fryzjerka obcięła mi włosy do ramion, skończyło się, że obcięła je prawie całkiem na krótko, nawet szyi mi nie zakrywały. Do dziś pamiętam jak płakałam w drodze do domu... Od tamtej pory mama obcina mi tylko końcówki, a włosy mam już do połowy ud :D To chyba przez traumę...

    OdpowiedzUsuń
  31. Zanim odkryłam w ubiegłym roku dobrego fryzjera to nie byłaum u fryzjera dobre kilka lat. Nawet jeśli chodziłam na jakieś czesania to gdy widziałam u fryzjera nożyczki uciekałam jak poparzona. Taka trauma po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  32. mam nadzieję, że mnie nikt nie przeklnie, ale ja włosy obcinam sama ;) w domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami też ale tylko końcówki bo więcej zdolności nie mam :)

      Usuń
  33. Przy wielu punktach stwierdziłam, że mam bardzo podobnie. :D Szczególnie z tym włoskiem na nosie, człowiek chce się podrapać, ale ta pelerynka... :D

    OdpowiedzUsuń
  34. mi sie marzy podciecie ale teraz nie ma jak isc

    OdpowiedzUsuń
  35. Genialnie napisane ^^ w niektórych przypadkach się zgadzam - nos mnie wiecznie swędzi :)
    Mnie najbardziej rażą ceny, bo nawet jak podoba mi się zmiana to i tak przy kasie jest takie ech... a najgorsze dla mnie jest to że w domu nie potrafię sobie tak ustylizować włosów jak fryzjerka to zrobi po strzyżeniu :(

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak, rozmowy u fryzjera to jakaś masakra;p
    Dlatego ostatnio mąż mi podcina końcówki i rozmowa się klei:)

    OdpowiedzUsuń
  37. A ja lubię chodzić do fryzjera- mam czas na przeglądnięcie gazet, najnowszych trendów i tak dalej... A że mojej fryzjerce ufam bezgranicznie zarówno w kwestii koloru jak i fasonu, to dogadujemy się dobrze. W życiu by mi nie przyszło do głowy, że odetnie mi ucho..hmmmm muszę sobie to przemyśleć;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Super wpis! Moje myślenie jest praktycznie takie samo :D dlatego bardzo bardzo rzadko chodzę do fryzjera

    https://milentry-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. Ha, ha ale mnie rozbawiłaś! A jak dużo w tym prawdy! :) Ja u fryzjera mam inny problem- zdejmuję okulary i wszystko widzę jak przez mgłę, nawet nie wiem czy mnie dobrze obcina ;) A szkieł kontaktowych do fryzjera nie założę.

    OdpowiedzUsuń
  40. 5. ja też tak mam :(
    6. ahahahah! Chyba tylko Ty tak masz :D
    8. ja się zapisuję na godzinę, ale fakt, z gazetkami to dramat. Nawet u dentysty miałam zawsze więcej opcji do czytania :P
    11. padłam xD
    12. mnie zawsze pyta o dziecko... masakra...

    Ja w sumie nawet lubię chodzić do fryzjera, ale zazwyczaj nie mam czasu, mam inne rzeczy na głowie i jakoś tak jak już idę to raz na 2 lata :D

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!