Jak już wiecie mam ogromnego pierdolca na punkcie świąt Bożego Narodzenia i od małego tak miałam. Wielkanoc, czy inne święta mogłyby dla mnie nie istnieć, nawet w Tłusty Czwartek nie jadam pączków, bo po prostu nie przepadam, jednak miłość do tego właśnie święta nigdy chyba u mnie nie zgaśnie. Wyżej wymieniony pierdolec zaczyna się czasami już we wrześniu, gdy zaczyna się robić chłodniej, a przed nami perspektywa jesieni i dwóch miesięcy w których u mnie w życiu niewiele się dzieje. Wiadomo w te miesiące nie robię nic związanego ze świętami, ale już w głowie roi się od pomysłów dotyczących świątecznych prezentów, czy jakiś tam przygotowań, które i tak zrobię na ostatnią chwilę.
W takich chwilach już w grudniu zawsze wspomaga mnie jakiś kalendarz adwentowy. Gdy byłam dzieckiem Mama zawsze ze mną robiła i kleiła jakieś tam papierowe, a 6-tego dostałam kalendarz z czekoladkami, bo zasadniczo wtedy innych nie było. Zawsze się cieszyłam, że mogłam zjeść aż sześć czekoladek jednego dnia, później po szkole zawsze zajadałam po jednej, aż w końcu zapominałam o kartoniku i przypominało mi się jakoś w Wigilię. Nigdy nie jadłam wszystkich czekoladek na raz. Chyba byłam jakiś dziwnym dzieckiem.
Chociaż powiem Wam, że najbardziej to ja czekam do tego pierwszego grudnia, kiedy mój pierdolec jest uzasadniony...
KLIKNIJ ABY POWIĘKSZYĆ |
Rok temu na mojej starej stronie robiłam kalendarz adwentowy na bloga (KLIKNIJ)-> , który pochłaniał masę czasu, nie tyle co samo zrobienie, jak wykonywanie zadań. W każdym okienku tego kalendarza było zadanie blogowe, które miałam wykonać i tak każdego dnia. Efekt był taki, że na początku wykonywałam to zadanie z radością, jednak później ze względu na świąteczne obowiązki nie miałam na to czasu i robiłam już to ,,byle jak". Sam pomysł był dobry, ale wyszła z tego straszna papka i nie chcę jej w tym roku powtarzać.
Na ten rok nie będę robiła kalendarza blogowego. Już sami wiecie dlaczego i dzięki temu uniknę całej chałupy w brokacie, psa i sąsiada z dołu. Jednak sama zainwestowałam lekko i kupiłam trzy kalendarze. Zawsze oglądając vlogmasy na YouTube zastanawiałam się, jak to jest, że ich stać na tyle kalendarzy? Ostatnio pewna Pani przyznała się, że wydała aż 12 tysięcy na kupno pięćdziesięciu kalendarzy. Mój pierwszy samochód tyle nie kosztował, nie chwaląc się, że jeżdżę nim po dziś dzień... Mnie na takie atrakcje nie stać, a i chyba bym musiała postawić je wszystkie na balkonie, którego nie mam, albo w ogóle zamieszkać z biedy w kartonie po kalendarzu. Przynajmniej miałabym zamykane okna.
Mój najdroższy kalendarz jaki mam w tym roku i w sumie pierwszy kosmetyczny jest marki Yves Rocher... kupiłam go za jakieś 220 zł na promocji wraz z tymi dodatkami (darmowa przesyłka). Uwielbiam tą markę i chciałabym ją jakoś mocniej poznać. W pakiecie mamy moją ulubioną odżywkę, płukankę octową do włosów i cudowny waniliowy smrodek (zawsze perfumy nazywam smrodkami). Dodatkowo dostaliśmy próbkę kremu na dzień i listki do sprawdzenia suchości mojej skóry. Mi wyszło, że moja cera jest tłusta. Chyba niepotrzebnie smarowałam się wczoraj margaryną. Tak czy siak mam nadzieję, że nie pożałuje kupna tego kalendarza, bo jest to najdroższy jaki miałam. Ale wygląda cudownie. Codziennie inne pudełeczko. Mam nadzieję, że będzie tam mało pilniczków.
Dwa kolejne są ze słodkościami. Ten z Milki (ok 20zł) jest dla mojej Mamy (zrobiłam jej taki miły prezent), rok temu ja miałam podobny i byłam bardzo zadowolona, ma fajne, duże czekoladki i Biedronkowy z firmy Magnetic za 3,50... ta czekolada jest dobra, a i ja chciałam osłodzić sobie te dni, nie wydając masy pieniędzy, a Mikołaj ze zdjęcia wygląda jak po przechlaniu, więc kusił.
Może jeszcze w najbliższych kilku dniach kupie jakiś kalendarz, ale szczerze w to wątpię. Chociaż może moja wewnętrzna Grażyna upoluje jakieś okazje.
EDIT W PIĄTUNIO: no i Grażyna upolowała kalendarz adwentowy dla mojej Puszosławy. Z 30 zł za 23...
Wiem, że to troszkę śmieszne, kupowanie kalendarzy dla pieseła, ale nie mam dla niej ostatnio smaczków, więc stwierdziłam, że to jest fajne i ciekawe. Zobaczymy jak się sprawdzi. Mieliście coś takiego?
To by było na tyle o kalendarzach, a ja Was zapraszam na małe ogłoszenia parafialne:
U góry licznik pokazuje, że już w Mikołajki, czyli 6 grudnia zaczynamy Blogmas. Wiem, że dużo osób robi go na blogu, co mnie baaaardzo cieszy, a ja chciałabym przedstawić jak to u mnie będzie wyglądało.
... będzie to seria czterech wpisów, które będą ukazywały się co piątek od 6 grudnia do 27... Będzie to połączenie naszych codziennych tematów ze świątecznym klimatem, który mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Musi być śmiesznie.
A czy Wy macie jakieś kalendarze w tym roku? A może robicie dzieciom? Zjadaliście wszystkie czekoladki na raz? Dajcie znać w komentarzu!
Pozdrawiam Kolorowo
Beatrycze
Czołgiem. A czy Wy macie w tym roku dla siebie, albo dla kogoś bliskiego kalendarz adwentowy?
OdpowiedzUsuńWszystkie Wasze blogi z poprzedniego postu postaram się odwiedzić klasycznie do niedzieli.
A już za tydzień zaczynamy BLOGMAS!!!!!!
Ja miałam tylko kilka razy w życiu kalendarz adwentowy oczywiście nigdy nie otwierałam okienek co dnia:D Zawsze wszystkie na raz:)
UsuńHej. Ja też mam fizioła na punkcie świąt. Nastrój świąteczny od zeszłego tygodnia już na wysokim poziomie. Świąteczne sprzątanie zaczęte. Dwie dekoracje już wiszą (mam zawsze obwieszone całe mieszkanie, łącznie z ubikacją ;p). Kalendarz adwentowy gotowy - jeszcze się umacnia przyklejanie, jutro zawiśnie. Tradycyjny na słodko (właśnie pożeram nadmiar czekoladek ;p) Wszystkie prezenty kupione, wczoraj ostatni odebrałam z paczkomatu. I papier do pakowania też kupiony. A na blogu muzycznym mam kalendarz adwentowy z piosenkami świątecznymi, taki dłuższy, bo dzis już czwarta piosenka. ;) Tak że jest dobrze!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak mi piszecie takie długie historie! Mam nadzieję że świąteczny czas nie minie Ci szybko! 🎄
UsuńWreszcie doczekałam się pozytywnego wpisu hahah :) u Ciebie
OdpowiedzUsuńNie mam tak, jak Ty, bo u mnie Święta każdego dnia, a prezenty, tak lubię je dawać, ale same Święta nie są dla mnie jakąś magią, chyba przez tą ciemnicę, natomiast uwielbiam kolędować :)
,,24 powody" dla których nienawidzę będą dopiero w styczniu :)
UsuńO ,ja chętnie poczytam takie posty - mimo że ze mnie Grinch ,i mam przeciwny do Twojego stosunek do Bożego Narodzenia 😉
OdpowiedzUsuńAle poczytać , chętnie poczytam ,a co! 😉
Kalendarzy adwentowych nie kupuje - ostatni miałam kilka lat temu (właśnie ten z Milki) i go zjadłam natychmiast-szybko minął ten czas do Świąt 🤣🤣🤣
12 koła na kalendarze ?!?!?
OMG 😱😱😱😱😳😳😳
Pozdrawiam
Lili
Uwielbiam Boże Narodzenie - te święta mają w sobie moc! Przyznam jednak, że nigdy nie miałam kalendarza adwentowego - ani jako dziecko ani później... no jakoś tak wyszło. Za to moje Baby mają i, idąc za zasadą...jedna czekoladka dziennie, może jakoś się uda ;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Ja nie mam kalendarza ;) Czekam na Twoje kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuńUwielbiałam takiw kalendarze z czekoladkami w dzieciństwie ☺
OdpowiedzUsuńLubię święta i całą kiczowatą otoczkę wokół im jej więcej tym lepiej jak dla mnie, ale samych kalendarzy adwentowych nie mam i nie rozumiem. Z tego względu nie robię ich anie nie kupuję. Może jak dziecię podrośnie to zmienię zdanie, żeby miało radochę z codziennych mini-prezentów.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis :) Ja też uwielbiam święta :) W tym roku mam wolne aż 2 tygodnie od pracy, także już wgl nie mogę się doczekać! :) :D
OdpowiedzUsuńCo do kalendarzy, to wstyd się przyznać ale nigdy nie miałam żadnego. Ani nawet czekoladowego :)
Ja mam jakiś tydzień, ale i tak jestem zadowolona :)
UsuńW tym roku się zagapiłam i nie przygotowałam kalendarza dla męża. On z resztą też. W ostatnich miesiącach mieliśmy sporo stresu więc zwyczajnie o tym nie myśleliśmy. W zeszłych latach zawsze robiliśmy sobie jakieś drobiazgi na każdy dzień.
OdpowiedzUsuńCórka w tym roku ma kalendarz z czekoladkami.
Kalendarz dla zwierzaka to świetna sprawa! Nie pomyślałam o tym nigdy. Może za rok jak będę robić kalendarze to i moje futerka coś dostaną :)Ale mam 4 koty, więc obawiam się, że wyjdzie to trochę za drogo. Koty co roku dostają prezent pod choinkę, w tym roku też będzie na nie czekał fajny pakunek :)
Ja Ci powiem, że się bałam o ten kalendarz dla psiaka. Moja to pierwszego dnia szczekała na ten kalendarz i prosiła o kolejne smaczki, bo w pierwszym okienku były jakieś dwa z kurczaka i zjadła, aż jej się uszy trzęsły. Odpuściła dopiero wtedy, gdy dałam jej tam jakieś inne smaczki. Dzisiaj była natomiast saszetka z czekoladkami dla psów. Zjadła dwie i chyba jej nie smakowało. Zobaczymy jak dalej :)
UsuńJa od dawna nie miałam kalendarza adwentowego. Za dzieciaka tak samo miałam taki z czekoladkami :P dla mojej Kiki pod choinką zawsze leżały jakieś smakołyki więc rozumiem Cię i sama też bym mojemu psiaków kupiła taki kalendarz :D
OdpowiedzUsuńTęsknie za kalendarzami adwentowymi... W zasadzie mogłabym sama takie teraz zrobić dla siebie i dla męża. Ale, jakoś tak..
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku chyba zrobimy nową tradycję!
https://codziennyuzytek.pl
heh, ja zawsze zjadałam szybciej czekoladki, a potem wlewaliśmy z tatą gips do tych foremek i jak zastygł to wieszaliśmy na choinkę powstałe figurki :)
OdpowiedzUsuńHmm ciekawy pomysł!
UsuńO kalendarzu adwentowym na bloga to jeszcze nie słyszałam. Może też spróbuję :)
OdpowiedzUsuńTeż oglądam GlamPaulę i bardzo lubie jej vlogi :) A fakt faktem, ona w ten sposób zarabia na te kalendarze i z tego co wiem, wcale nie są to małe pieniądze :))
OdpowiedzUsuńJa nie mam kalendarza i nie planuje mieć, ale chętnie czytam i oglądam jak ludzie otwierają, testują itd :)
Tak wiem że jej się to w jakiś sposób zwraca bo nikt normalnie by nie kupił za taką cenę. Swoją drogą słyszałam że rzeczy z tych kalendarzy ma oddać do domu samotnej matki co mnie cieszy 😊
UsuńJa nie znalazłam jakoś czasu na te całe kalendarze adwentowe :) Ale podziwiam tych, którzy je tworzą z zamiłowaniem :)
OdpowiedzUsuńkalendarze adwentowe jakoś mnie nie zafascynowały, ale lubię ich formę i przesłanie :) miło widzieć, że cieszą Cię nie tylko święta, ale i okres przedświąteczny :)
OdpowiedzUsuńja tak naprawdę pierwszy kalendarz tego typu kupiłam rok temu. Kosmetyczny a jakże;p w dzieciństwie nie korciły mnie te słodyczowe
OdpowiedzUsuńAch ja w tym roku zapomniałam o kalendarzu adwentowym :/ Ale za to zaszalałam i mam już u siebie choinkę ;)
OdpowiedzUsuńJa co roku mam zwykł kalendarz adwentowy z czekoladkami :) W tym roku Kinder :) Te kosmetyczne jakoś do mnie nie przemawiają :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jakoś te kalendarze z czekoladkami nie były dla mnie wielką atrakcją. Może dlatego, że mam co jakiś czas takie małe napady na słodycze, a tak jak cały czas było coś słodkiego, to nie kusiło ani nic.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję na poprawę zdrowia u rodziny mojej. Ale w sumie to nic wielkiego, problem z zębami. Chyba samo jakoś minęło.
Te Pocky to trochę wyrzucanie pieniędzy. Bo samych paluszków jest co kot napłakał, a i smakowo jakoś nie należą do ekstraklasy słodyczy. Ale jako pewnego rodzaju nowość niczego sobie, poza tym nic szałowego w nich nie wyczułem.
Pozdrawiam!
Ja mam kalendarz adwentowy z kawą, ale jeszcze dokupię kalendarz adwentowy z czekoladkami :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Hah, mega sympatyczny wpis! :D Ja miałam jedynie kalendarze z czekoladkami i to na współę z rodzeństwem, więc starczały góra na 3 dni. ;'D Jeśli ktoś wydał 12tyś na kalendarze to serio... nie wiem co powiedzieć. Moim zdaniem osoby, które prezentują u siebie wiele kalendarzy, po prostu dostają je za reklamowanie. :)
OdpowiedzUsuńMam tak jak Ty, zawsze otwierałam szeroko oczy ze zdumienia jak można wydac kilka tysięcy na kilkanaście kalendarzy, zwłaszcza kosmetycznych. Co ja zrobię z taka ilością próbek? Sama nigdy nie kupiłam żadnego i niespecjalnie mnie to boli :)
OdpowiedzUsuńJak mi się fajnie czyta takie wpisy, sa takie od serducha, swojskie bez tych wszystkich sztucznych achów i ochów. Jakbym słyszała monolog blsikiej koleżanki. Klimat wpisu tez super.
OdpowiedzUsuńMam kalendarz adwentowy - ten z Milki w tym roku. Moze w przyszłym wreszcie pomyśle o kosmetycznym bo sa takie piękne :-) Trzymam kciuki by w Twoim nie było wręcz pilników a wiecj smrodków ( co za urokliwa nazwa) i innych potzrebnych Ci bardziej rzeczy. Nigdy bym takiej sumy nie wydała na kalendarze bo zwyczajnie mnie nie stać.
12 000 to nieco jednak zawrotna suma jakby nie było, jeśli mówimy o kalendarzach adwentowych....
Lubię też kalendarz adwentowy zdrapkę Lotto- zwykle jakąś kase tam wygrywam :-)
Wczoraj był pilniczek ale taki na wypasie więc w sumie jest okej :) dziękuję za taki miły komentarz :)
UsuńW tym roku po raz pierwszy mam kalendarz adwentowy! :) O takiej formie odliczania do świąt usłyszałam w ubiegłym roku, aczkolwiek na tyle późno by zaopatrzyć się w swój kalendarz.
OdpowiedzUsuńA więc, popijając herbatkę - bo taka jest zawartość okienek, zagłębiam się w blogerskie inspiracje :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jedyne kalendarze adwentowe jakie miałam to te z czekoladkami. Chciałabym mieć też kosmetyczny, ale to może za rok. :D Chyba domyślam się kto wydał 12 tysięcy na kalendarze. :D Czasem też oglądam vlogmasy i widzę tyle świetnych kalendarzy, a niektórzy mają ich naprawdę sporo. Taki dla psa też jest fajny, nigdy nie miałam, ale pomysł mi się podoba. ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam...żadnego ;)
OdpowiedzUsuń