piątek, 6 września 2019

Poznajcie historie mojego pieseła.

Czołgiem. Dzisiaj będzie o czymś zupełnie innym, a mianowicie o moim piesełku. Długo zastanawiałam się, czy wklepać ten wpis, ale chciałabym go tutaj wyniuchać i pokazać jej historie. Rozumiecie wyniuchać...pies...wyniuchać...

Także mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytało, cały wpis znajdziecie w ,,Śmieszkowych Historiach", jako, że nie ma on jakiejś stałej kategorii. A teraz, aby wprawić Was w fajność tej lektury, osobą mówiącą w tej notce będzie właśnie mój kundelek!

Tak to trampki z nagłówka bloga. Już niedługo niestety będą w śmietniku bo zakładam
je tylko, jak chodzę na działkę...

Malutka Puszosława
Tu już troszkę większa

Cześć jestem Pusia, ale w mojej książeczce mam wpisane Puszosława, bo jestem Puszysta i Sławna. Konkretnie sławna w mojej wsi zabitej dechami, gdzie praktycznie każdy mnie zna. Pojawiłam się u mojej kochanej rodzinki (muszę nas jakoś podwartościować) dobrych kilka lat temu, ponieważ jakaś niemiła osoba wyrzuciła mnie z samochodu i zostawiła w lesie samą, ale byłam taka malutka, że tego już praktycznie nie pamiętam. Znalazła mnie pewna Pani i już kolejnego dnia z małą ranką na plecach pojechałam do weterynarza, a jakiś czas później na szczepienie i odrobaczenie. Już od początku byłam ich kochaną kuleczką, chociaż na początku wiedziałam, że się mnie nie spodziewali w swojej rodzinie to nie chcieli mnie oddać.  Jak troszkę urosłam okazało się, że mam problemy zdrowotne i choruje na psią astmę, dlatego czasami jadę do weterynarza. Bardzo nie lubię tego miejsca, chociaż pracownicy tam są bardzo mili (*to już moja opinia, ona gdyby miała majtki to byłaby obsikana). Zdarzało mi się już ze stresu zwymiotować u nich albo posikać, ale i tak zawsze dostawałam ciasteczko na koniec zabiegu. Pan weterynarz zawsze mówi na mnie księżniczka i podkreśla imię swojego psa, że to nie Ody, (albo Odi, wiecie ten z Garfielda) a Odyseusz, odnosząc się do Puszosławy.
Co waży 4 kg...


Uwielbiam skakać, biegać... chociaż czasami zdarza mi się zakrztusić powietrzem, to czuje się bardzo dobrze.

Mam w domu swoją własną szufladę wypełnioną zabawkami, smaczkami i moimi ubrankami na zimę, bo się trzącham jak chichuachua (nie wiem jak to się piszę). Mam też swój kocyk i misia. Uwielbiam jeździć nad morze i pomykać samochodem, mam nawet swój własny pas, bo czasami lubię siadać na kolanach kierowcy i nie mam pojęcia czemu im to przeszkadza. Za każdym razem po przyjeździe do domu słyszę ,,Boże ile tu kłaków w tym samochodzie", ale nie wiem kim jest Bóg, a dzięki kłakom będzie im o wiele bardziej miękko.

Tak, byłam tutaj po 12 h w pracy


Lubie być miziana, w zamian tego lubię wszystkich lizać. Nie mam pojęcia dlaczego czasami odsuwają rękę. Robię pożyteczną rzecz, bo nie będą musieli się myć. Ja nie lubię się myć.

I apropo mycia mam też swoją skalę listy fochów. Im większa krzywda jest mi robiona tym większy foch:

  1. Pani przyjechała z zakupów i mi nic nie kupiła - zawsze przetrzepuje im torby nochalem, ale jak nic nie ma foch na cały dzień!
  2. Kąpiel - foch na tydzień ale tylko na panią co mnie włożyła do tego mokrego czegoś!
  3. Leczenie szpitalne - czyli weterynarz, niekończący się foch, chyba, że dostanę dobrego smaczka, albo piszczałkę nową, chociaż swoich mam sto.
Uwielbiam też zabawki, najbardziej te kolorowe piszczące piłki. Mam ich tak dużo, że mówią iż w domu jest już suchy basen. Wkurzają się jak ktoś w nocy na nie nadepnie twierdząc, że są to miny. Mam nawet kaczuszkę do kąpieli, ale nie sprawia mi radości w wannie. Bardzo się denerwuje, jak się nie uda odgryźć korka piszczałki. Jakie robią teraz te zabawki?

Ona ma o wiele więcej rzeczy, ale ile można fotografować...


Boje się odkurzacza, miotły, Pani z dołu, co mówi na mnie Pimpek, spadających liści, śniegu, samochodów, traktorów, wszelkich pojazdów, rowerów, biedronek, pajęczyn, dużych obiektów, wysokości, schodów, wiatru, deszczu, burzy i petard to już w ogóle, mikrofalówki, dźwięku telefonu, jednej reklamy, ambipura w gniazdku, psa sąsiadów, Magdy Gessler, koncertów Agnieszki Chylińskiej, glonów...

Wy też kulejecie na nogę, jak macie na niej biedronke?

Ale bardzo lubię dzieci, umiem sikać trzymając się dwóch przednich łap, umiem aportować wszystko i ładnie dawać głos, czy podawać łapkę. Komenda "siad" działa tylko kiedy siedzę. Czasami pani mówi, że zaktualizowało mi androida kiedy zrobię coś nowego, chociaż nie wiem o co chodzi...

To nie perfumy Diora
To dzisiaj kupiona butelka nawadniająca
na spacerki - 8zł Tiger
No i to by było tyle o mnie, mam nadzieję, że moja biografia Wam się podobała. Zostawcie komentarz to wyślę Wam zdjęcia z autografem!

A tak na serio Puszosława to jest najukochańsza pieso przytulanka na całej ziemi i nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek mogłoby jej zabraknąć!

A Wy macie swoje pupile? Może macie jakieś pytania dotyczące mojego piecheła?
Piszcie w kom.

Instagram: historiesmieszka



Pozdrawiam Kolorowo


Beatrycze

PODOBNE WPISY:

18 komentarzy:

  1. Za tydzień będzie baaardzo ciekawy wpis! :D
    A ja dzisiaj życzę każdemu, kto wrócił do szkoły, albo nawet do pracy po urlopie wszystkiego dobrego! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny piesek z ciekawą historią. Zastanawia mnie co kieruje ludźmi którzy zostawiają psy w lesie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma to jak pies, nidgy się człowiek na nim nie zawiedzie :) Fajnie napisane ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Puszosława najlepsze imię dla pieseła na świecie. Cudownie, ze mogła u Ciebie zacząć nowe szczęśliwe życie, widać, że o nią dbasz i rozpieszczasz :)
    Jeszcze mi biedronka na nodze nie usiadła więc nie wiem czy kuleję :P ale tez boję się tej jednej reklamy xD
    Ja mam koteła, muszę też kiedyś o nim post napisać, bo tyle zabawnych rzeczy wyczynia, że na książkę się nadaje ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam swojego pupila i tak jak ty nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek mogłoby jej zabraknąć. Super, że przygarnęłaś ją do siebie :) Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny Piesełek..z niebanalną historią!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham psiaki całym sercem, śliczny jest Twój ☺☺

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocza ta Twoja Puszosława 😍
    Jak czytam historię o tym jak to psa wyrzucili z samochodu, zostawili w lesie to mi się nóż w kieszeni otwiera 😡
    Nie wiem jakim trzeba być potworem aby się tak zachować,ludzie myślą że pies to zabawka znudzi się i można wyrzucić...
    Bloga dodaje do listy czytelniczej aby móc to regularnie czytać 😉
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym najchętniej tych ludzi też wyrzuciła z samochodu i najlepiej przywiązała. Zobaczymy czy im by było fajnie :)
      Dziękuje za dodanie do listy!
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Super post! ;)
    Obserwuję i również zapraszam do obserwacji mojego nowego bloga! Zapraszam serdecznie, każdy znajdzie tu coś dla siebie ;)
    Najnowszy post: https://poradyracjonalistki.blogspot.com/2019/09/od-czego-najlepiej-zaczac-by-odzywiac.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka słodka psinka :) uwielbiam zwierzaki i muszę przyznać, że tak jakby mam zwierzątka, bo mój narzeczony ma w domu psa chociaż to bardziej piesek ich rodziców oraz moi dziadkowie mają dwa koty, a jako, że ja dość często je odwiedzam, to są i moje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super piesek. Nie widziałam, ze jest cos takiego jak psia astma :D ciekawa jestem czemu boi sie Magdy grssler :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie mi się czytało o Twoim pupilu :) Doskonała, zabawna lektura do porannej kawy. Ja kociara jestem, trochę z wyboru, trochę z konieczności, bo okazało się, że związek z moim narzeczonym to transakcja wiązana - mamy teraz trójkącik: ja, on i srebrna kocia znajda :)

    OdpowiedzUsuń
  13. urocza historia;) Puszosława:D xd ja jak będę miała psa nazwę go Bronisław :D:D:D

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!