piątek, 31 maja 2019

Jak to jest być dorosłym dzieckiem?

Czołgiem w ostatni dzień i piątek maja! Dzisiaj będzie troszkę o czymś innym, niż zazwyczaj. Chciałabym wprowadzić Was w czytelniczą głębie. Coś jak przeglądanie demotywatorów podczas siedzenia na kibelku. Ostatnio często zaczynam wpisy od tegoż właśnie sedesu. Coś w tym musi być - głębia.

Już od długiego czasu jestem dorosła, jednak wewnątrz i w sumie na zewnątrz też pozostaje wciąż dzieckiem. Nigdy nie lubiłam problemów ,,dorosłych ludzi" i wciąż wolałabym żyć takim niewinnie dziecięcym życiem, no ale czasami tak się nie da. Jestem dosyć specyficzna, uwielbiam się ubierać kolorowo, często zakładam dwa różne trampki, czy dwie różne skarpety, które kompletnie do siebie nie pasują.



Te właśnie słowa napisałam w zakładce ,,O psychopatce słów kilka" po prawej stronie. A dzisiaj z okazji Dnia Dziecka chciałabym się do tych słów bardziej odnieść. 






Zawsze tak miałam, że czułam się bardziej w tyle, niż inni. Począwszy od podstawówki do dnia dzisiejszego odnalezienie się w dorosłym świecie jest dla mnie czymś okrutnym i nie potrafię się ogarnąć. Załatwianie spraw w urzędach, rozmowy o pracę, jakieś kwitki, papiery, wnioski, gotowanie ogórkowej... to coś czego nienawidzę. Nie jestem nieśmiała, jak czegoś nie ogarniam to pytam, ale po prostu wciąż uważam, że to nie mój świat i najchętniej wynajęłabym do tego całego chaosu kogoś innego, żeby mi to wszystko pozałatwiał, a ja w tym czasie pójdę na żelki.

Miałam zajebistą grzywkę.
Pamiętam, że w później podstawówce była taka zabawa w złote myśli. Pamiętacie chyba... bardziej dziewczyny. Miało się kilka pytań, odpowiadało się na nie w zeszycie i na każdej stronie było imię i nazwisko jakiejś osoby najczęściej z klasy. No i każdy mógł się u innych osób w zeszycie wypowiedzieć na temat tej osoby oraz odpowiedzieć na pytania dotyczące siebie. O ile w moim zeszycie na mój temat pisali same fantastyczne rzeczy, tak jak wpisywałam się do innych osób i znajdowałam swoje imię i nazwisko często było napisane ,,dziecinna" , ,,infantylna" (musiałam sobie to wyguglować)(żartuje, wtedy Wujek Google nie był taki popularny więc poszłam do biblioteki)(żartuje, kogoś tam się zapytałam i dowiedziałam). Te określenia były w innych zeszytach, napisane często przez osoby z którymi miałam bardzo dobry kontakt. Nie wiedziałam wtedy o co właściwie chodzi, bo czułam się na równi z wszystkimi, jednak to mnie bardzo zabolało.



No i właśnie tak doszło do mnie, że ja jestem bardziej dziecinna niż inne dzieciaki, które wciąż dziećmi były i na przerwach bawili się w "kto dotknie ściany" (chu$%jowa była ta zabawa), no to nie wiem, co ja musiałabym robić, aby być bardziej dziecinna od...dzieci. Chyba jeść Gerberki na przerwach. Pamiętam, że wtedy próbowałam się zbuntować i być bardziej dorosła. Pewnie pomyślicie, że zapaliłam papierosa? Albo ogarnęłam sobie konto w banku? Ewentualnie zaczęłam jodłować? Nic podobnego. Wypożyczyłam z Biblioteki ,,Krzyżaków" Sienkiewicza.


Tatuaż zrobiony w 2016 roku. Forever Child.


Dzisiaj bycie takim dorosłym dzieckiem mi kompletnie nie przeszkadza, bo to właśnie jest moje osobiste "ja", którego się trzymam. A jak komuś się nie podoba to tam są drzwi. Czasami tych drzwi nie ma, ale zawsze jest droga, którą można sobie odejść. Ewentualnie przez okno spadając z trzeciego piętra. Czasami wkurza mnie to jak moje starsze znajome porównują moje zachowanie do swoich dzieci, ale na pewno patrzę na to z przymrużeniem oka i mówię Wam wszystkim, że nie ma co na siłę zmieniać swojego zachowania dla kogoś. Jeśli podoba nam się, to co myślimy, co czujemy to serio nie warto.

Dzieciaki cieszą się z małych rzeczy, warto czasami i jako dorosłym te rzeczy zauważać. 


Dzisiaj takie skromne przemyślenia, ale w kolejnych wpisach będzie się działo. Już za tydzień zapraszam Was na pierwszą recenzję filmu, a w kolejnych piątkach czerwca już zaczniemy małe i wielkie podróżowanie. A gdzie i dokąd, tego się dowiecie w kolejnych wpisach! Enjoy!


A w Was ile jest dziecka?




Pozdrawiam Kolorowo

Beatrycze



10 komentarzy:

  1. Czołgiem! Mam nadzieję, że podoba Wam się wpis na Dzień Dziecka. Także wszystkim Wam, zapewne już dorosłym życzę samych sukcesów i zdrowia przede wszystkim! Kroczcie kolorowo!

    A już w przyszłych piątkach będzie się działo, wpadnie recenzja filmu, wyruszymy na prawdziwy plan zdjęciowy i poleci kilka ciekawych recenzji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo rozsądna decyzja :D Książki wiele wnoszą do naszego życia, ja sobie nie wyobrażam jak by moje bez nich wyglądało :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że prawie każdy ma w sobie chociaż odrobinę dziecka. Też uważam, że nie warto zmieniać się na siłę dla kogoś. Ważne jest to żeby samemu się akceptować. ;)
    PS
    Też nie lubię załatwiać spraw w urzędach i jakichś innych podobnych rzeczy. Jakoś mnie to stresuje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieci sa bardziej szczęśliwsze od zaganianych dorosłych, więc może czasami warto się nimi zainspirować :) Czasami bycie takim dorosłym dzieckiem nie jest złe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raz w życiu ugotowałam ogórkową i wiem co czujesz :P. Ze mnie tez ciągle dzieciak i narzeczony mi to ciągle powtarza, że o rodzicach już nie wspomnę. Fakt odpowiedzialność czasem jest potrzeba w życiu ale czy trzeba tak całkowicie dorastać? Przecież patrzenie na świat trochę po dziecięcemu ma w sobie dużo pozytywów. W sumie trochę o niechęci o dorastania napisałam w swojej książce, może kiedyś ją przeczytasz? (jak dorosnę i ją wydam xD). Tak patrzę na szarych i nudnych dorosłych, którzy nie potrafią się bawić, którym ciągle coś nie wypada, to stwierdzam, ze mam ochotę tak jak Ty ubrać dwa inne trampki i chodźmy razem na plac zabaw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią jak wydasz książkę to przeczytam :)

      Usuń
  6. Bo całą sztuką dorosłego życia jest to, aby nie zatracić w sobie ciekawości i spontaniczności dziecka. Pielęgnuj ją więc jak najdłużej:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Całe życie jesteśmy dziećmi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pamiętam jak w 1 klasie gimnazjum zapytałam mamę czy to wstyd że chce się jeszcze bawić lalkami:D mama oczywiście powiedziała że nie :) powiedziała też że nie ma co na siłę robić z siebie dorosłego bo potem będzie mi brakować dzieciństwa. :) teraz wiem co miała na myśli. Gdy urodziłam pierwszego syna ciężko było mi zapanować nad tym całym dorosłym życiem. Moje życie zaczęło się na nowo było ciężko ale teraz jest okej:) czasami jeszcze odzywa się we mnie dziecko :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!