czwartek, 2 września 2021

Co by było gdybym... wróciła do szkoły?

 Czołgiem! Dzisiaj miał być post podsumowujący sierpień, ale stwierdziłam, że połącze go z wrześniowym. Potem napisałam ,,24 powody", ale nie miałam pomysłu po trzynastym, także z okazji powrotu do szkoły zapraszam Was na wpis o tej jakże ciekawej tematyce. Aktualnej i w ogóle...

Ale na początku chciałabym Was poinformować, że w księgarni jest -20% na moją książkę w formie e-booka! Czyli płacicie tylko 13 cebulionów! KLIKNIJ TUTAJ

Szkołę skończyłam w 2016 roku. Mam na myśli szkołę średnią, na studiach to już było takie turlanie się, ale może kiedyś o tym opowiem w jakimś wpisie. Ostatnio zastanawiałam się, jak bardzo ja, jako człowiek zmieniłam postawę życiową w ciągu tych pięciu lat wobec różnych rzeczy i myślałam sobie, jak by wyglądało, gdybym teraz wróciła do szkoły, więc postanowiłam zrobić takie małe rozeznanie.

Ulubiony nauczyciel?

Kiedyś: Taki, który nie zatruwa życia i najlepiej siedzi na dupie i nic nie robi, a na jego lekcjach można jeść kanapki i odrabiać prace domowe z innych zajęć.

Teraz: Drażni mnie, jak nauczyciel nie ma pasji. Jak sobie przypomnę takich, co nie umieli nauczyć, bo sami nie mieli jakiejkolwiek wiedzy i tylko kazali podręcznik przepisywać... Najlepszy nauczyciel? Z pasją, humorem i chęcią do życia, który książkę walnie w kąt i sam zainteresuje lekcją.

Nauczanie w szkole?

Kiedyś: Na pewno cosinusoida, wektory z fizyki i znajomość ,,Dziadów"- F.Kiepskiego mnie się w życiu przyda jak tarka do podcierania dupska.

Teraz: Dlaczego w szkole nie uczą jak znaleźć pracę? Jak zbudować dom? Jakie leki wziąć, jak się jest chorym? Na chuj mi wiedzieć jakie są warstwy ziemi, skoro PIT'a nie umiesz sam wypełnić?

Jedzenie w szkole?

Kiedyś: Sklepik szkolny nie sprzedaje słodyczy. Obok jest Biedronka. Jaki to sens?

Teraz: Robienie sobie kanapek dzień przed, batony są dla mnie za słodkie.

Postawa wobec nauczycieli?

Kiedyś: Znam odpowiedź na to pytanie, ale nie jestem pewna, czy na pewno jest prawidłowa. Nie zgłosze się, bo wiem, że ta baba wyśmieje mnie, jeśli jest błędna.

Teraz: Zgłosiłabym się, a jeśli nauczyciel coś ryknąłby pod nosem to powiedziałabym, że jest to wynik jego nauczania.

Nauczyciel chce widzieć się z moimi rodzicami?

Kiedyś: Wiem, że moi rodzice są spoko i mnie nie ukarzą, ale już się źle czuje z tym, że odpierdoliłam manianę i muszą tam jechać i wysłuchiwać.

Teraz: A niech sobie pani pogada! Moja matka jest jak groźna niedźwiedzica. Broni swojego stada! 

Uczenie się bezsensownej rzeczy?

Kiedyś: Wkuj, pamiętaj, zapomnij...

Teraz: Na chuj mi to.

Polonistka do mnie powiedziała, że jestem beznadziejna z jej przedmiotu.

Kiedyś: Zawsze byłam dobra z polskiego, smuci mnie fakt, że ta głupia baba mnie tak ocenia, chociaż uważam, że to nieprawda, bo maturę zdałam idealnie.

Teraz: Ta sama polonistka powiedziała, że chciała wydać książkę, jednocześnie śmiejąc się pod nosem, gdy jej powiedziałam, że jest to też moje marzenie. Ja swoje spełniłam i może zabrzmi to snobistycznie, ale jestem z siebie mega dumna, a baby tak nie znoszę nadal, że chciałabym jej jebnąć w twarz, ale nie moją książką, najlepiej ,,Lalką" w jednej części. Spadłoby jej w końcu to okrycie z fotela, które nosi na co dzień. Czemu polonistki to noszą?


Kiedy nauczyciel mówi, że jego przedmiot jest ważny?

Kiedyś: Może faktycznie mi się do czegoś przyda...

Teraz: Szkoda, ze nie można spuszczać książek w toalecie.

Byłam najgorsza z w-f'u?

Kiedyś: Nie jestem w wstanie zrobić tego, co oni, ale się staram. Dlaczego więc wciąż dostaje jedynki, a osoba, która jest dobra z tego przedmiotu, ale notorycznie zapomina stroju ma piątki?

Teraz: W-f to w skrócie Wywalanie Frajerów. Pokazałabym jej, jak daleko umiem pobiec, czy pojechać rowerem. Powoli, bo prędkość to nie jest wciąż moja mocna strona, ale wytrwałość już tak.

Do nauczycieli trzeba się zwracać z szacunkiem?

Kiedyś: Niektórych to się nawet boje...

Teraz: Niektórym to bym powykręcała łby, niczym Impostor w Among Us.

Wyprawka do szkoły?

Kiedyś: Wszystkie książki, milion ciężkich zeszytów, pisaki...

Teraz: Zeszyt do matmy, zeszyt do polskiego, reszta do wszystkiego i fajne, słodkie, kolorowe gadżety!

Ubranie do szkoły?

Kiedyś: Czarne glany, czarny sweter, czarne spodnie, łańcuch, długie włosy, czarne dodatki...

Teraz: Jednorożec nasrał na mnie tęczą, kolorowy sweterek, kolorowe spodnie i buty! 


Odpowiedzmy sobie na pytanie tytułowe... co by było, gdybym wróciła do szkoły?

Na pewno nie byłabym taką cichą myszką. Nie chodzi mi tutaj o przeszkadzanie nauczycielom w ich pracy, ale umiałabym powiedzieć swoje. Pewnie każdego dnia drażniłby mnie fakt, że nasze szkolnictwo jest totalnie bez sensu. Uczymy się masy rzeczy, kompletnie nie potrzebnych nam w życiu, jak budowa pierdolonego pantofelka, wykresy z matmy, czytanie starych książek, dzięki któremu masa osób później już nawet nie zerknie do książek, bo zamiast przyjemności widzą w nich obowiązek nudnego czytania. Tutaj niestety potrzebna jest gruba reforma i nie jest to wina nauczycieli, bo muszą nas przygotować do egzaminów, które są równie potrzebne, jak szopka betlejemska w mojej szafce w pracy (nie pytajcie). Drażnią mnie nauczyciele, którzy nic nie potrafią przekazać, są nudni, jak flaki z olejem i jedyne co umieją, to funkcja kopiuj-wklej z podręcznika w swoim muzgu. Nie mówię, bo byli też tacy z pasją, którzy potrafili nauczyć, zainteresować i takich w całym moim życiu spotkałam naprawdę niewielu. Dzisiaj nie chciałabym wrócić do szkoły. Myślę, że byłabym zbyt nerwowa, bezpośrednia i szybko by mnie stamtąd wywalili :D.

Pytanie do Absolwentów: Czy Wy chcielibyście wrócić do szkoły?

A teraz czas na ogłoszenia parafialne moi drodzy uczniowie.

Jako zadanie domowe do przeczytania informacja iż jest 20% zniżka na e-booka, czyli teraz płacicie 13 cebulionów!

Mam już opakowania do wysyłki! Jeśli chcecie zamówić ode mnie książkę, to zapraszam do kontaktu na BlogiBeatrycze@wp.pl, tam się dogadamy. Ja nie jestem polonistką, nie gryzę! Koszt takiej książki to 36 zł + koszt przesyłki kurierskiej, czyli 13 zł do paczkomatu i 15 zł do domu. Dodatkowo każdy dostanie specjalny cytat (każda osoba dostanie inny) i małą zakładkę w postaci tęczowej flagusi. Jeśli sam o to poprosisz, mogę się również podpisać na egzemplarzu. 

Razem zapłacicie od 49 zł do 51 zł. Poprzednia cena to 60 zł bez dodatków. 

Jeśli jesteś zainteresowany, to napisz na maila: BlogiBeatrycze@wp.pl . Skontaktuje się z Tobą, razem ustalimy rodzaj dostawy. Dopiero ogarniam wysyłkę paczkomatami, ale mam nadzieję, że sobie poradzę. Opakowania do wysyłki mają w sobie folię bombelkową, dzięki czemu książki powinny do Was dotrzeć w idealnym stanie!

Jeśli jesteś z Gdańska lub bliskich okolic, napisz, spotkamy się i osobiście doręcze książkę :).

Coś czuje, że niedługo napiszę na blogu o tej dramie z nauczycielką od polskiego... ale to tam kiedyś, myślę, że się uśmiejecie :D.

Zapraszam na Instagrama -> tam śmieszki i w story wrześniowym, który się w weekend pojawi zobaczycie mój strój na imprezę z lat 60! :D 


Pozdrawiam Kolorowo

Beatrycze

Podobne wpisy:



24 komentarze:

  1. W większości zgadzam się z Twoimi odpowiedziami. Szczególnie z tym, czemu w szole nie uczą jak po prostu żyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czasami tęsknię za szkoła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie to nie wiem, czy chciałabym wrócić do szkoły, chociaż mogę powiedzieć, że nie mam złych wspomnień ze szkoły :) myślę, że jeśli mogłabym wybierać to wolałabym wrócić na studia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafić na inspirujących nauczycieli - to duże szczęście, ja je akurat miałam i życzę tego innym!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeny jak ja tu dawno nie byłam u Ciebie, ale obiecuję poprawę! Ja już szkołę mam dawno za sobą, ale czasem bym wróciła na kilka dni :p Ja całe szczeście nie doczekałam tych czasów, gdy w sklepiku nie było słodyczy :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym nie chciała wrócić do szkoły! Nigdy w życiu!!! Zgadzam się, że nauczyciele bez pasji nie uczą, wręcz jeszcze bardziej robią z uczniów nieuków!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie chciałabym już wrócić do szkoły i cieszę się, że mam ją już za sobą, ale gdybym znowu miała tam wracać to też zachowywałabym się zupełnie inaczej:) Babę od polskiego to miałaś straszną :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wspominam dobrze czasów szkoły i nie chciałabym do niej wracać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubiłam szkołę i mam z niej sporo dobrych wspomnień, w tym wspomnienia świetnych nauczycieli, którzy mnie inspirowali i mnie wspierali. Ale z perspektywy czasu widzę, jakie szkoła to patologiczne miejsce czasem :D Gdzie nauczyciele czepiają się czasem rzeczy bezsensownych, gdzie daje się niewielkie pole do samodzielności i... trzeba prosić o wyjście do toalety... Przecież to absurd :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Z chodzeniem do szkoły problemów nie miałam, nie mam traumatycznych wspomnień, ale obecnie bym nie dała rady, za dużo by mi tam działało na nerwy. ;) Uczyć się lubię, nawet "niepotrzebnej" teorii, ale niekoniecznie w taki sposób. Denerwuje mnie na przykład mania oceniania i to, że uczeń się nie odezwie, bo boi się popełnić błąd, denerwuje mnie sposób nauczania niektórych przedmiotów. Najfajniejsza była ostatnia klasa liceum, bo niektóre przedmioty skończyły się wcześniej, za to miałam mnóstwo godzin matematyki - do tego to bym w sumie mogła wrócić. :D
    Jeśli chodzi o nauczycieli, to np. mojego historyka z liceum nie lubiłam, ale przynajmniej było widać, że go ta historia naprawdę interesuje, bo kobieta w gimnazjum była z przypadku...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja do szkoły bym nigdy nie wróciła :) wolę dorosłe życie hehe

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły- powodem nie byli nauczyciele, lecz klasa, no nie lubiłam się z towarzystwem, i to takie delikatne określenie. Żałuję że gdy ja się edukowałam, nie było nauczania zdalnego. Czy wróciłabym do szkoły? Raczej nie, bo i po co? Przez czternaście lat edukacji, nie nauczyłam się niczego, co mogłoby mi się w życiu przydać, po za czytaniem, pisaniem i liczeniem. Zresztą sama o tym napisałaś.
    Straszną miałaś tą polonistke.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. ja nie lubiłam szkoły. Zwłaszcza wf. Dla mnie to była trauma. Brrrr. Te skoki przez kozła, przez skrzynię, jakieś równoważnie. Potem sobie zwolnienie załatwiłam w liceum i był spokój:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Też uważam, że w szkole powinni zacząć uczyć jak zakłada się firmę (podstawy przedsiębiorczości w moich czasach to był jakiś żart!), jak zdobywać doświadczenie i rozwijać swoje pasje.

    OdpowiedzUsuń
  15. z jednej strony ja bardzo chętnie bym wróciła do szkoły ❤️
    Pozdrawiam i buziaki przesyłam ❤️

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja może i chciałabym wrócić ale tak na kilka dni, głównie aby spotkać się ze starymi znajomymi z czasów szkolnych :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasami tęsknię za nauką w szkole, czasami nie. Zależy też od przedmiotu, bo do niektórych przedmiotów do dzisiaj mam uraz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam aż zamówią wreszcie do bibliotek! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. ja wróciłam do szkoły, w sensie kolejny kierunek na studiach robię, od tego czasu ciągle śni mi się liceum!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja bym się mogła wrócić do liceum, ale z tą wiedzą którą mam teraz haha :D Na pewno bardziej skupiłabym się na nauce języków, właśnie najbardziej żałuję, że wtedy nie poświęcałam im tak dużo czasu i niepotrzebnie przejmowałam się niektórymi przedmiotami, o których już wtedy wiedziałam, że na pewno mi się nie do niczego nie przydadzą :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciekawe masz spostrzeżenia poszkolne. Teraz inaczej patrzę na szkołę i szkolnictwo niż kiedyś, choć niektóre rzeczy nadal podzielam. Na pewno za nic w świecie nie wróciłabym do szkoły. Może na studia jeszcze tak.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja pamiętam jak nauczycielka polskiego powiedziała, że mam nie zdawać rozszerzonego polskiego, bo nie zdam. Więc tym bardziej chciałam to zdać jej na złość. I miałam 76 procent, więc chyba nie tak źle. Wielu nauczycieli lajtowych wtedy mi się podobało, teraz źle ich oceniam. A miło oceniam tych, którzy mieli pasję i umieli zainteresować swoim przedmiotem.

    OdpowiedzUsuń
  23. Też bym nie mogła wrócić teraz do szkoły. Gdybym musiała, to zapewne też nie byłabym taka cicha jak kiedyś. Myślę, że nauczyciele by mnie zapamiętali. Oczywiście nie mówię o braku kultury czy szacunku. Ale tak jak i Ty, nie pozwoliłabym niszczyć swojego poczucia własnej wartości. I nie mam tutaj na myśli jedynie nauczycieli.

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!