piątek, 22 stycznia 2021

O czym myślimy - na początku Nowego Roku.

Czołgiem. Jeszcze jest styczeń, więc słowo Nowy Rok (chociaż za cholerę nie wiem, czemu z dużej litery), jest nadal aktualne. Dzisiaj luźny post, którego przemyślenia pewnie niejednej i niejednemu z Was siedzą w głowie. Także przygotujcie sobie coś do picia, najlepiej bezalkoholowego.

Wybija północ. Magia petard i dziwnego stresu, że ktoś zobaczy, iż w sylwestra siedzisz w domu, w piżamie, co jakiś czas wychodząc z psem, żeby nikt nie widział, że nie jesteś aktualnie na balu, powoli się kończy i możesz rozpocząć normalne życie. Oczywiście chciałeś siedzieć w domu, ale tak pokazać się komuś, że jest taka okazja do imprezowania, a ty głaskasz zwierze i oglądasz SpongeBoba, zagryzając chipsami trochę jednak wstyd. I wcale Wam nie opowiadam relacji z mojego sylwestra 2019/20. Wcale.

Chociaż jak mówią, jaki sylwester, taki cały rok, więc wybaczcie całą pandemię. To przez to, że ten wieczór spędziłam chujowo. Właściwie nawet mi się go spędzać nie chciało.

Tak więc wybija północ, później idziesz spać i wstajesz rano, kompletnie nie wiedząc, o co chodzi. Poranne... przepraszam... popołudniowe wiadomości pierdzą o wszelkich podsumowaniach, a Ty z ledwością dolewasz wrzątku do kawy trzęsącą się ręką. Jesteś w piżamie i zapewne cały dzień tak spędzisz.

Czas więc na postanowienia, które już miałeś dawno w głowie, ale przecież trzeba zapisać.

Oczywiście, jak co roku trzeba schudnąć. Dieta! Miałam 10 kg, później pięć. Nie ważne. Po prostu schudnąć cokolwiek. Wtedy rozglądasz się po pokoju, a tam resztki z wczoraj i pewnie jeszcze ze świąt. No to dietę zacznę, jak to zjem. Nie może się zmarnować. Muszę schudnąć...

Będę dużo podróżować. Wcale nie do Lidla, bo tam mają zajebiste parkingi w soboty, ale gdzieś dalej. W Warszawie ponoć otworzyli Primarka. Trzeba się wybrać!

Będę bardziej dbać o siebie. Przyschnięte maseczki z Avonu aż czekają, kiedy je użyjesz. Czy ja dzisiaj czesałam włosy?

Zacznę medytować, żeby kurwica mnie nie zjadła.

Ostatnie postanowienie... machnę coś szalonego. Zapiszę sobie skok na bungee, ale każdy wie, że tego nie zrobię, bo mam lęk wysokości i pewnie się podczas tego zsikam. Poważnie, chyba bardziej boje się plamy w portkach, niż skoku. Najbardziej szalonym wyzwaniem w 2021 roku jednak będzie zapewne 10 minutowe ogarniecie się do pracy i jazda na miejskim rowerze w styczniu, chuj wie po co.

Postanowienia zapisane, zmielone w jakąś kopertę, którą znajdziesz w 2025, albo znajdą to znacznie później jacyś ludzie z przyszłości i machną z tego dekalog. Czas doceniać to, co się ma, czyli rodzinę, która dzisiaj wyjątkowo cię drażni i po sylwestrze śpi w różnych randomowych miejscach, okrutnie przy tym chrapiąc, no i czas. Więc czas kupić sobie kalendarz.

Jaki kupić? Odklejany, przyklejany, z tą dziwną ramką co się ją tak... rusza?, na magnes, z konikiem, kotkiem, od kominiarzy za dychę, albo dej pan dwie, pachnący lawendą, a może adwentowy? Z gołymi babami, facetami, eko friendly, wspomagający fokę Agatę, rysie, łosie i Magdę Gessler.

Gdy już takowy masz czas w końcu jakoś zagospodarować czas. Kiedyś oglądałam taki odcinek ,,Świata Według Kiepskich" i tam było, że Ferdek miał sobie wpisać plany codzienne w kalendarzu, by udowodnić Halinie, że jego życie jest aż zapchane wszelkimi zdarzeniami. Także poza zjadaniem posiłków, odpoczynkiem, była też bardzo ładnie ujęta ,,defekacja", co mi trochę przypomina Sheldona Coopera i jego rozpiskę co do minuty wypróżniania się w toalecie wobec współlokatora. Ja współczuje, jak któryś z nich by miał biegunkę.

Także zaczynasz uświadamiać sobie, co oprócz pracy, zakupów i wypróżniania możesz sobie wpisać. Powiem Wam, że miałam taki kalendarz i najbardziej mnie drażniło ciągłe skreślanie. Często sobie zapisałam, nawet jakąś bzdurę np: ,,wykąpać psa", a jak wracałam padnięta z pracy, nie chciało mi się, więc skreślałam, przekładałam i tak miałam często. Teraz używam notatnika w jednorożce (dodają mi mocy) i tam zapisuje bez daty, co mam zrobić w danym tygodniu, czasami wypisuje datę, ale zasadniczo, to zwykły notes więc jak mi się nie chce i skreślę to tak nie boli, jak widok samych skreśleń w kalendarzach.

Z resztą nie oszukujmy się i tak wszystko robimy na ostatnią chwilę i często zapominamy albo nam się zwyczajnie nie chce. Ale pamiętajmy jedno... nie jesteśmy maszynami, jesteśmy ludźmi i to jest okej! Pamiętajmy też o czasie na odpoczynek!

A Wy macie w tym roku postanowienia? Ja mam i to całkiem sporo z różnych dziedzin. Nie nastawiam się, że wszystkie spełnię, bo różnie może być i nie wiadomo, czy ten rok nie będzie taki, jak poprzedni. Liczę jednak na jakieś 50%, to będzie dobrze!

A to kilka z moich postanowień, które Wam pokaże: kupić auto (używane of course), nowy telefon, BYĆ ODWAŻNA, spróbować jogi i sushi, nosić ze sobą bidon z wodą na wyjazdy, przygotowywać jedzenie w domu do pracy, nie używać FB więcej niż godzinę dziennie, być na koncercie, pójść do lasu, zrobić tort, odwiedzić kino, założyć kartę biblioteczną czy prenumerować gazetę.

A jakie są Wasze? Czekam na odpowiedzi, bo jestem mega ciekawa!

Zapraszam na Instagrama po kolejną dawkę śmieszków! -> KLIK




Pozdrawiam Kolorowo

Beatrycze


Reszta wpisów z tej kategorii -> KLIK


32 komentarze:

  1. Ja chyba też zacznę medytować. ;)
    Często robię listy. Uwielbiam listy. Potem skreslam zrobione rzeczy z dzika satysfakcją. Dat nie piszę, kiedy zrobie to zrobię. Ale karteczka leży na widoku i to mobilizuje.
    Fajne postanowienia.
    Uwielbiam sushi, polecam z omletem jajecznym, pieczoną krewetką, ogórkiem, wędzonym węgorzem, awokado. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie byłam na prawdziwym balu sylwestrowym i nie żałuję. Czasem jesteśmy na jakieś większej imprezie, czasem Nowy Rok witamy w domu sami... Raz byliśmy w filharmonii na koncercie sylwestrowym. Czasem po prostu wyjeżdżamy (ale bez żadnej imprezki)... I zawsze jest fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem wielbicielką hucznych imprez, więc u mnie w Sylwestra zawsze kameralnie. Rodzinnie lub z najbliższymi przyjaciółmi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy Rok to jakiś nowy początek i tak do tego podchodzę.
    Każdy ma jakiś sposób na postanowienia noworoczne i plany.
    Nie robię niebotycznych planów, bo już się przekonałam jak to z nimi jest. Ale w listopadzie grudniu zasugerowałam się planami robionymi przez dziewczyny na blogach i sama zrobiłam takowy plan. Zajrzałam do tego pod koniec roku i o zgrozo- katastrofa! Ale grudzień- przypuśćmy- raczej wymyka się racjonalnemu planowaniu...
    Doszłam jednak do wniosku, że fajnie tak sobie wypunktować co danego dnia przychodzi mi do głowy, by potem z perspektywy czasu zobaczyć co mi wyszło, a co zupełnie nie. Priorytety zawsze staram się mieć jasno nakreślone i nie muszę tego zapisywać. W planach postanowiłam szlifować szczegóły i detale, dzięki temu daje mi to możliwość pewnego dystansu i patrzenia na siebie z lekkim przymrużeniem oka. Najczęściej walczę ze złymi nawykami lub zastępowaniem ich dobrymi, a to ciężka robota!!!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w notesie wypisuje plany na przyszły tydzień. W telefonie natomiast zapisuję z rana plany na cały dzień. Nie wszystko udaje mi się wykonać ale gdy tego nie robię to zwyczajnie zapominam i jestem zła że np. Cały dzień się lenilam a miałam tyle rzeczy do zrobienia więc będę musiała zmienić plany na inny dzień

      Usuń
  5. Ja miałam od Nowego Roku zdrowiej jeść i ograniczyć słodycze... stycznień dobiega końca a ja dalej ciągle wpieprzam słodycze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie planuję i już! Jak życie właśnie pokazało, to planowanie jest działaniem "o dupę roztrzaść". Bo albo pandemia albo migrena...
    Na szczęście niepracowanie uwalnia mnie od obowiązków "na godzinę", więc maluję sobie kiedy mam ochotę, lub zamówienie...
    Kalendarz jest mi potrzebny, ponieważ wraz z niepracowaniem rozpoczęły się spotkania z różnymi terapeutami.
    Odchudzanie, czy raczej nową dietę próbuję przeciętnie 3, 4 razy do roku, (w momencie gdy po poprzedniej przychodzi efekt jojo i nie mieszczę się w ulubione spodnie).
    Najbardziej dokucza mi niemożność przytulenia potomków, rozrzuconych po "świecie". Przedtem, właśnie były planowane, dwa razy do roku Międzynarodowe Spotkania Na Szczycie (angielskim, niemieckim, polskim, lub niderlandzkim). Teraz... być może w najbliższej pięciolatce...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawił mnie ten Primark w Wawie! :)
    Postanowienia? Raczej brak. Unikać toksycznych ludzi i robić to, co się lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie robię postanowień, ale jedyne co mi się udało póki co to rzucić palenie. ;)
    Twoje postanowienia są naprawdę ciekawe. Ja sushi kocham i nawet dzisiaj jadłam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam serdecznie ♡
    Nowy rok, nowa ja! Nie no żartuję :D W tym roku wyjątkowo nie robię postanowień. Co roku mam, całkiem sporo ich mam ale w tym pomyślałam, że nie będę ich tworzyć. Co ma być to będzie. Miejmy nadzieję, że ten rok będzie lepszy od poprzedniego. Tamten rok dał nam wszystkim w kość.
    Podróże do lidla? A czemu nie, uwielbiam ten sklep :D
    Wspaniały wpis :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam kilka postanowień, mam nadzieję, że uda mi się choć jedno zrealizować ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja od lat postanowień nie robię. :) Ale jakbym miała coś wyszczególnić na ten rok, to spędzać mniej czasu na scrollowaniu social mediów, chodzić wcześniej spać (jak dotąd nie wychodzi), jeśli będzie możliwość, pojechać w końcu do Hiszpanii i odwiedzić Czeską Szwajcarię albo Czeski Raj, więcej zarabiać.
    Przeszło mi przez myśl, żeby sobie zacząć używać plannera albo kalendarza, ale jednak nie, nie mam aż tyle na głowie, żeby nie zapamiętać, a planowanie najlepiej mi wychodzi w krótkim horyzoncie czasowym. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam wszelkie listy tzw."do zrobienia", ale sprawdza się tylko jedna - ta, co mam zrobić dziś lub jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie robię postanowień:)
    Ps. Ale sushi to musisz spróbować na bank!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie robię sobie żadnych postanowień, bo potem różnie z tym wychodzi. Mam kilka rzeczy, które chciałabym zmienić, więc zobaczymy jak to wyjdzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przez to, że tegorocznego sylwestra spędziliśmy w domu, przekonaliśmy się, że nasz królik bardzo stresuje się wystrzałami i petardami. Koty też, ale one są nowe. Wcześniej hasaliśmy po baletach, a zwierzak był sam :/

    Na ten rok żadnych założeń, planów ani nic takiego. Ale Twoim mocno kibicuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam kiedys szczurka i też bardzo się stresował

      Usuń
  16. ja nie mam postanowień:) chyba że otworzą wszystko znowu to podróżować i poznawać nowe smaki kulinarne:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja w tym roku nie robią postanowień noworocznych,
    ale trzymam kciuki, aby udało się Tobie wszystkie wymienione zrealizować :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja pierwszy raz od dawna spędzałam sylwestra w domu z ukochanym i jestem bardzo z tego zadowolona. Oboje zaczęliśmy wieczór w eleganckich strojach, aby później przebrać się w kostiumy :D On psa, ja królika :D
    Postanowień nigdy nie robię. A na pewno nie takie, które muszę na mur beton spełnić. Postaram się być lepsza w niektórych dziedzinach i oby się spełniło :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Postanowień noworocznych nie robię, bo jeśli chcę coś zmienić, gdzieś jechać, planuję to od razu ❤

    OdpowiedzUsuń
  20. huhu tzn ze w poznaniu tez niebawem otworza primark

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nie mam postanowień na nowy rok.
    Jakoś mi to nie podchodzi.
    Twój wpis niezwykle prawdziwy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie mam żadnych postanowień, na 2021 rok (W sumie ,mnie też to dziwi że ten Nowy Rok pisze się z dużej litery )
    Nigdy nie robiłam takich postanowień-nie chciałam czekać i to co miałam realizować, realizowałam od kiedy mogłam
    O ,do tego Primarka też bym się chętnie wybrała 😊
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. "Tę dietę zacznę jak to zjem":D umarłam :D

    A co do planowania,nie planuję. Zeszły rok miałam zaplanowany, a wsystko stanęło na głowie

    OdpowiedzUsuń
  24. Też mam w planach zakup auta :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nowy rok- nowy start itd Szczerze postanowień nie robię. Przyjmuje co przyniesie los i staram się wykorzystywać okazje.
    Planuje ajkiś sesnoswny urlop podróż na jesień, ale na razie tylko planuję- zobaczymy jak nam się ten świat poukłada.
    Miałam juz coś w planach, ale koronawirus odwołał mi loty i Paryż znowu musi poczekac i czeka tak od przeszło 10 dobrych lat .. No cóż...

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja z kilkoma postanowieniami weszłam w ten rok. Na razie jedno zaczęłam realizować, zobaczymy co z tego wyjdzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Cofnęłam się do Nowego Roku :P a co tam. Nawet Ci powiem, że postanowienia mi się udają dlatego, że nie kładę na nie spiny ale też planuję co chcę zrobić. Po pierwsze ogarniam psychikę, piszę i czytam więcej. Robię sobie plany na drugi dzień z wyznaczeniem czasu na odpoczynek. Jak nie mam siły to przerzucam plany na następny dzień, za to jak mam więcej motywacji to robię te zaplanowane na następny dzień ale też nie zawalam sobie całego dnia. Mam czas przeznaczony nawet na chwile gapienia się w ścianę i nie robienia nic. Normalnie za często to robiłam a jak mam w planach to już mi się nie chce xD (działa na wszelkie uzależnienia - wpisać gry, alkohol, objadanie się w codzienne plany xD)

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!