Czołgiem. Jeszcze jest styczeń, więc słowo Nowy Rok (chociaż za cholerę nie wiem, czemu z dużej litery),
jest nadal aktualne. Dzisiaj luźny post, którego przemyślenia pewnie
niejednej i niejednemu z Was siedzą w głowie. Także przygotujcie sobie
coś do picia, najlepiej bezalkoholowego.
Wybija północ. Magia petard i dziwnego stresu, że ktoś zobaczy, iż w sylwestra siedzisz w domu, w piżamie, co jakiś czas wychodząc z psem, żeby nikt nie widział, że nie jesteś
aktualnie na balu, powoli się kończy i możesz rozpocząć normalne życie.
Oczywiście chciałeś siedzieć w domu, ale tak pokazać się komuś, że jest
taka okazja do imprezowania, a ty głaskasz zwierze i oglądasz
SpongeBoba, zagryzając chipsami trochę jednak wstyd. I wcale Wam nie
opowiadam relacji z mojego sylwestra 2019/20. Wcale.
Chociaż jak mówią, jaki sylwester, taki cały rok, więc wybaczcie tą całą pandemię. To przez to, że ten wieczór spędziłam chujowo. Właściwie nawet mi się go spędzać nie chciało.
Tak więc wybija północ, później idziesz spać i wstajesz rano, kompletnie nie wiedząc, o co chodzi. Poranne... przepraszam... popołudniowe wiadomości pierdzą o wszelkich podsumowaniach, a Ty z ledwością dolewasz wrzątku do kawy trzęsącą się ręką. Jesteś w piżamie i zapewne cały dzień tak spędzisz.
Czas więc na postanowienia, które już miałeś dawno w głowie, ale przecież trzeba zapisać.
Oczywiście, jak co roku trzeba schudnąć. Dieta! Miałam 10 kg, później pięć. Nie ważne. Po prostu schudnąć cokolwiek. Wtedy rozglądasz się po pokoju, a tam resztki z wczoraj i pewnie jeszcze ze świąt. No to dietę zacznę, jak to zjem. Nie może się zmarnować. Muszę schudnąć...
Będę
dużo podróżować. Wcale nie do Lidla, bo tam mają zajebiste parkingi w
soboty, ale gdzieś dalej. W Warszawie ponoć otworzyli Primarka. Trzeba się wybrać!
Będę bardziej dbać o siebie. Przyschnięte maseczki z Avonu aż czekają, kiedy je użyjesz. Czy ja dzisiaj czesałam włosy?
Zacznę medytować, żeby kurwica mnie nie zjadła.
Ostatnie postanowienie... machnę coś szalonego. Zapiszę sobie skok na bungee, ale każdy wie, że tego nie zrobię,
bo mam lęk wysokości i pewnie się podczas tego zsikam. Poważnie, chyba
bardziej boje się plamy w portkach, niż skoku. Najbardziej szalonym
wyzwaniem w 2021 roku jednak będzie zapewne 10 minutowe ogarniecie się do pracy i jazda na miejskim rowerze w styczniu, chuj wie po co.
Postanowienia
zapisane, zmielone w jakąś kopertę, którą znajdziesz w 2025, albo
znajdą to znacznie później jacyś ludzie z przyszłości i machną z tego
dekalog. Czas doceniać to, co się ma, czyli rodzinę, która dzisiaj wyjątkowo cię drażni i po sylwestrze śpi w różnych randomowych miejscach, okrutnie przy tym chrapiąc, no i czas. Więc czas kupić sobie kalendarz.
Jaki kupić? Odklejany, przyklejany, z tą dziwną ramką co się ją tak... rusza?, na magnes, z konikiem, kotkiem, od kominiarzy za dychę, albo dej pan dwie, pachnący lawendą, a może adwentowy? Z gołymi babami, facetami, eko friendly, wspomagający fokę Agatę, rysie, łosie i Magdę Gessler.
Gdy już takowy masz czas w końcu jakoś zagospodarować czas. Kiedyś oglądałam taki odcinek ,,Świata Według Kiepskich"
i tam było, że Ferdek miał sobie wpisać plany codzienne w kalendarzu,
by udowodnić Halinie, że jego życie jest aż zapchane wszelkimi
zdarzeniami. Także poza zjadaniem posiłków, odpoczynkiem, była też
bardzo ładnie ujęta ,,defekacja",
co mi trochę przypomina Sheldona Coopera i jego rozpiskę co do minuty
wypróżniania się w toalecie wobec współlokatora. Ja współczuje, jak
któryś z nich by miał biegunkę.
Także zaczynasz uświadamiać
sobie, co oprócz pracy, zakupów i wypróżniania możesz sobie wpisać.
Powiem Wam, że miałam taki kalendarz i najbardziej mnie drażniło ciągłe
skreślanie. Często sobie zapisałam, nawet jakąś bzdurę np: ,,wykąpać psa", a jak wracałam padnięta z pracy, nie chciało mi się,
więc skreślałam, przekładałam i tak miałam często. Teraz używam
notatnika w jednorożce (dodają mi mocy) i tam zapisuje bez daty, co mam
zrobić w danym tygodniu, czasami wypisuje datę, ale zasadniczo, to
zwykły notes więc jak mi się nie chce i skreślę to tak nie boli, jak widok samych skreśleń w kalendarzach.
Z resztą nie oszukujmy się i tak wszystko robimy na ostatnią chwilę i często zapominamy albo nam się zwyczajnie nie chce. Ale pamiętajmy jedno... nie jesteśmy maszynami, jesteśmy ludźmi i to jest okej! Pamiętajmy też o czasie na odpoczynek!
A Wy macie w tym roku postanowienia? Ja mam i to całkiem sporo z różnych dziedzin. Nie nastawiam się, że wszystkie spełnię, bo różnie może być i nie wiadomo, czy ten rok nie będzie taki, jak poprzedni. Liczę jednak na jakieś 50%, to będzie dobrze!
A to kilka z moich postanowień, które Wam pokaże: kupić auto (używane of course),
nowy telefon, BYĆ ODWAŻNA, spróbować jogi i sushi, nosić ze sobą bidon z
wodą na wyjazdy, przygotowywać jedzenie w domu do pracy, nie używać FB
więcej niż godzinę dziennie, być na koncercie, pójść do lasu, zrobić tort, odwiedzić kino, założyć kartę biblioteczną czy prenumerować gazetę.
A jakie są Wasze? Czekam na odpowiedzi, bo jestem mega ciekawa!
Zapraszam na Instagrama po kolejną dawkę śmieszków! -> KLIK
Reszta wpisów z tej kategorii -> KLIK
Ja chyba też zacznę medytować. ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto robię listy. Uwielbiam listy. Potem skreslam zrobione rzeczy z dzika satysfakcją. Dat nie piszę, kiedy zrobie to zrobię. Ale karteczka leży na widoku i to mobilizuje.
Fajne postanowienia.
Uwielbiam sushi, polecam z omletem jajecznym, pieczoną krewetką, ogórkiem, wędzonym węgorzem, awokado. :)
Podróże do Lidla, dobre he he.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na prawdziwym balu sylwestrowym i nie żałuję. Czasem jesteśmy na jakieś większej imprezie, czasem Nowy Rok witamy w domu sami... Raz byliśmy w filharmonii na koncercie sylwestrowym. Czasem po prostu wyjeżdżamy (ale bez żadnej imprezki)... I zawsze jest fajnie :)
OdpowiedzUsuńNie jestem wielbicielką hucznych imprez, więc u mnie w Sylwestra zawsze kameralnie. Rodzinnie lub z najbliższymi przyjaciółmi. 😊
OdpowiedzUsuńNowy Rok to jakiś nowy początek i tak do tego podchodzę.
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiś sposób na postanowienia noworoczne i plany.
Nie robię niebotycznych planów, bo już się przekonałam jak to z nimi jest. Ale w listopadzie grudniu zasugerowałam się planami robionymi przez dziewczyny na blogach i sama zrobiłam takowy plan. Zajrzałam do tego pod koniec roku i o zgrozo- katastrofa! Ale grudzień- przypuśćmy- raczej wymyka się racjonalnemu planowaniu...
Doszłam jednak do wniosku, że fajnie tak sobie wypunktować co danego dnia przychodzi mi do głowy, by potem z perspektywy czasu zobaczyć co mi wyszło, a co zupełnie nie. Priorytety zawsze staram się mieć jasno nakreślone i nie muszę tego zapisywać. W planach postanowiłam szlifować szczegóły i detale, dzięki temu daje mi to możliwość pewnego dystansu i patrzenia na siebie z lekkim przymrużeniem oka. Najczęściej walczę ze złymi nawykami lub zastępowaniem ich dobrymi, a to ciężka robota!!!
Pozdrawiam serdecznie
Ja w notesie wypisuje plany na przyszły tydzień. W telefonie natomiast zapisuję z rana plany na cały dzień. Nie wszystko udaje mi się wykonać ale gdy tego nie robię to zwyczajnie zapominam i jestem zła że np. Cały dzień się lenilam a miałam tyle rzeczy do zrobienia więc będę musiała zmienić plany na inny dzień
UsuńJa miałam od Nowego Roku zdrowiej jeść i ograniczyć słodycze... stycznień dobiega końca a ja dalej ciągle wpieprzam słodycze :D
OdpowiedzUsuńNie, nie planuję i już! Jak życie właśnie pokazało, to planowanie jest działaniem "o dupę roztrzaść". Bo albo pandemia albo migrena...
OdpowiedzUsuńNa szczęście niepracowanie uwalnia mnie od obowiązków "na godzinę", więc maluję sobie kiedy mam ochotę, lub zamówienie...
Kalendarz jest mi potrzebny, ponieważ wraz z niepracowaniem rozpoczęły się spotkania z różnymi terapeutami.
Odchudzanie, czy raczej nową dietę próbuję przeciętnie 3, 4 razy do roku, (w momencie gdy po poprzedniej przychodzi efekt jojo i nie mieszczę się w ulubione spodnie).
Najbardziej dokucza mi niemożność przytulenia potomków, rozrzuconych po "świecie". Przedtem, właśnie były planowane, dwa razy do roku Międzynarodowe Spotkania Na Szczycie (angielskim, niemieckim, polskim, lub niderlandzkim). Teraz... być może w najbliższej pięciolatce...
Zaciekawił mnie ten Primark w Wawie! :)
OdpowiedzUsuńPostanowienia? Raczej brak. Unikać toksycznych ludzi i robić to, co się lubi :)
Ja nie robię postanowień, ale jedyne co mi się udało póki co to rzucić palenie. ;)
OdpowiedzUsuńTwoje postanowienia są naprawdę ciekawe. Ja sushi kocham i nawet dzisiaj jadłam.
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNowy rok, nowa ja! Nie no żartuję :D W tym roku wyjątkowo nie robię postanowień. Co roku mam, całkiem sporo ich mam ale w tym pomyślałam, że nie będę ich tworzyć. Co ma być to będzie. Miejmy nadzieję, że ten rok będzie lepszy od poprzedniego. Tamten rok dał nam wszystkim w kość.
Podróże do lidla? A czemu nie, uwielbiam ten sklep :D
Wspaniały wpis :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ja mam kilka postanowień, mam nadzieję, że uda mi się choć jedno zrealizować ;)
OdpowiedzUsuńJa od lat postanowień nie robię. :) Ale jakbym miała coś wyszczególnić na ten rok, to spędzać mniej czasu na scrollowaniu social mediów, chodzić wcześniej spać (jak dotąd nie wychodzi), jeśli będzie możliwość, pojechać w końcu do Hiszpanii i odwiedzić Czeską Szwajcarię albo Czeski Raj, więcej zarabiać.
OdpowiedzUsuńPrzeszło mi przez myśl, żeby sobie zacząć używać plannera albo kalendarza, ale jednak nie, nie mam aż tyle na głowie, żeby nie zapamiętać, a planowanie najlepiej mi wychodzi w krótkim horyzoncie czasowym. ;)
Szczerze.... nie pamiętam 😂
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie listy tzw."do zrobienia", ale sprawdza się tylko jedna - ta, co mam zrobić dziś lub jutro :)
OdpowiedzUsuńNie robię postanowień:)
OdpowiedzUsuńPs. Ale sushi to musisz spróbować na bank!
Spróbuję na pewno!
UsuńNie robię sobie żadnych postanowień, bo potem różnie z tym wychodzi. Mam kilka rzeczy, które chciałabym zmienić, więc zobaczymy jak to wyjdzie. ;)
OdpowiedzUsuńPrzez to, że tegorocznego sylwestra spędziliśmy w domu, przekonaliśmy się, że nasz królik bardzo stresuje się wystrzałami i petardami. Koty też, ale one są nowe. Wcześniej hasaliśmy po baletach, a zwierzak był sam :/
OdpowiedzUsuńNa ten rok żadnych założeń, planów ani nic takiego. Ale Twoim mocno kibicuję! :)
Ja miałam kiedys szczurka i też bardzo się stresował
Usuńja nie mam postanowień:) chyba że otworzą wszystko znowu to podróżować i poznawać nowe smaki kulinarne:D
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nie robią postanowień noworocznych,
OdpowiedzUsuńale trzymam kciuki, aby udało się Tobie wszystkie wymienione zrealizować :D Pozdrawiam!
Ja pierwszy raz od dawna spędzałam sylwestra w domu z ukochanym i jestem bardzo z tego zadowolona. Oboje zaczęliśmy wieczór w eleganckich strojach, aby później przebrać się w kostiumy :D On psa, ja królika :D
OdpowiedzUsuńPostanowień nigdy nie robię. A na pewno nie takie, które muszę na mur beton spełnić. Postaram się być lepsza w niektórych dziedzinach i oby się spełniło :)
Postanowień noworocznych nie robię, bo jeśli chcę coś zmienić, gdzieś jechać, planuję to od razu ❤
OdpowiedzUsuńhuhu tzn ze w poznaniu tez niebawem otworza primark
OdpowiedzUsuńJa nie mam postanowień na nowy rok.
OdpowiedzUsuńJakoś mi to nie podchodzi.
Twój wpis niezwykle prawdziwy :)
Nie mam żadnych postanowień, na 2021 rok (W sumie ,mnie też to dziwi że ten Nowy Rok pisze się z dużej litery )
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam takich postanowień-nie chciałam czekać i to co miałam realizować, realizowałam od kiedy mogłam
O ,do tego Primarka też bym się chętnie wybrała 😊
Pozdrawiam
"Tę dietę zacznę jak to zjem":D umarłam :D
OdpowiedzUsuńA co do planowania,nie planuję. Zeszły rok miałam zaplanowany, a wsystko stanęło na głowie
Też mam w planach zakup auta :)
OdpowiedzUsuńNowy rok- nowy start itd Szczerze postanowień nie robię. Przyjmuje co przyniesie los i staram się wykorzystywać okazje.
OdpowiedzUsuńPlanuje ajkiś sesnoswny urlop podróż na jesień, ale na razie tylko planuję- zobaczymy jak nam się ten świat poukłada.
Miałam juz coś w planach, ale koronawirus odwołał mi loty i Paryż znowu musi poczekac i czeka tak od przeszło 10 dobrych lat .. No cóż...
Ja z kilkoma postanowieniami weszłam w ten rok. Na razie jedno zaczęłam realizować, zobaczymy co z tego wyjdzie :-)
OdpowiedzUsuńCofnęłam się do Nowego Roku :P a co tam. Nawet Ci powiem, że postanowienia mi się udają dlatego, że nie kładę na nie spiny ale też planuję co chcę zrobić. Po pierwsze ogarniam psychikę, piszę i czytam więcej. Robię sobie plany na drugi dzień z wyznaczeniem czasu na odpoczynek. Jak nie mam siły to przerzucam plany na następny dzień, za to jak mam więcej motywacji to robię te zaplanowane na następny dzień ale też nie zawalam sobie całego dnia. Mam czas przeznaczony nawet na chwile gapienia się w ścianę i nie robienia nic. Normalnie za często to robiłam a jak mam w planach to już mi się nie chce xD (działa na wszelkie uzależnienia - wpisać gry, alkohol, objadanie się w codzienne plany xD)
OdpowiedzUsuń