Czołgiem. Jak wspominałam, to będzie ostatni post w tym roku, jeśli chodzi o tę kategorię. Zakończymy te posty pod koniec stycznia. Także zapraszam dzisiaj na podsumowanie dwóch ostatnich : października i listopada, który w sumie się jeszcze nie skończył, ale niestety z powodu Blogmasów i ważnego dla mnie wpisu, który będzie 27 listopada, ten post może być najpóźniej właśnie dzisiaj i mam nadzieję, że mi to wybaczycie :D
PAŹDZIERNIK - zawsze był dla mnie nudnym miesiącem, a w tym roku wyjątkowo ten jakiś zabiegany. Minął mi przeraźliwie szybko. O dziwo biegałam ostatni raz na początku tego miesiąca i dostałam okropnie w głowę żołędziem. Nie wiem czemu, to małe coś aż tak bolało. Od tej pory przestałam biegać. Skończyłam też z kalendarzem ćwiczeń i niestety strasznie się obijałam w tym miesiącu. Jeśli chodzi o jedzenie, to bywało różnie, ale w październiku przestałam liczyć kalorię, jadłam mało, bo nie miałam czasu, a waga po prostu stała. Na szczęście nie wzrosła.
Robiłam jakieś małe ćwiczenia, ale niestety ten miesiąc był mało aktywny, niczym aktualnie portal Nasza Klasa. W listopadzie miało być inaczej.
Miało...
LISTOPAD - postanowiłam, że będę ćwiczyła ramiona. Na początku chciałam codziennie, ale niestety, podobnie jak w październiku, na nic nie miałam czasu. Ogólnie ćwiczyłam, kiedy tylko mogłam i już widziałam efekty. Zaczęłam też liczyć kalorię, ważyć wszystko i podliczać na aplikacji w telefonie. Było i jest to bardzo czasochłonne, a czasami zdarza mi się niestety coś pominąć, albo zjeść, a za cholerę nie wiem, jak miałabym tą kaloryczność obliczyć. Weźmy takiego banana? Powinnam go w sumie ważyć bez skórki. Ogólnie to wygląda tak, że muszę mieć wszędzie wagę, a noszenie jej ze sobą jest jednak dziwne. Już jestem nietypowym człowiekiem.
Postanowiłam żreć, jak jestem głodna i starać się nie podjadać. Ogółem ostatni tryb życia wygląda tak, że nie mam czasu na nic. Liczenie kalorii darowałam sobie, kiedy mam dniówki w pracy, ale naprawdę ciężko tak zapisywać. Robienie kanapek do pracy wygląda tak, że biorę każdy produkt kładę, ważę i jeszcze raz, a wśród domowników zaczynam uchodzić za debila. Później jeszcze wszystko trzeba wpisać do aplikacji i kurwica murowana.
Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć czas, żeby chociaż trochę poćwiczyć przed laptopkiem w domu. Za bieganie raczej w tym roku nie będę się brała, bo się boje ataku żołędzi, ale zauważyłam, że jak jestem zajęta, to mało jem i to też się na plus u mnie objawia. Natomiast jedzenie podczas oglądania późnym wieczorkiem seriali zastąpiłam fit chipsami z Biedronki, które szczerze polecam. Smakują trochę jak tynk, ale już taki bardziej doprawiony.
Zaczęłam pić też masę herbat. One są zdrowe i na pewno lepiej wpływają na organizm niż kawa. Oczywiście jak nie dodajemy do nich cukru, a sama herbata nie przypomina granulatu z trutki dla szczurów.
Miejmy nadzieję, że w grudniu nie przytyje. Inaczej za rok będę mogła robić za Mikołaja albo Bałwana!
Podsumowując, te dwa miesiące nie były dla mnie zbyt aktywnie, ale też nie zaniedbałam się, dlatego tutaj plus. Waga właściwie stanęła, więc cel jest taki, jaki był. Mam nadzieję, że do końca stycznia, uda mi się schudnąć kilogram i nie przytyć, bo wtedy to już na pewno się nie wyrobię. Mam nadzieję, że już w ostatnim wpisie poinformuje Was, że mój projekt się udał.
W grudniu, aby chociaż trochę poćwiczyć, zrobiłam kalendarz treningowy. Od 1 do 24 grudnia, codziennie będę robiła ćwiczenia. Nie są one jakieś trudne, ciężkie, ani czasochłonne, ale chodzi o to, abym nie zastała się w okresie świąt. Mam nadzieję, że uda mi się dodatkowo też znaleźć czas na cięższe ćwiczenia. Wszystko zobaczycie na Instagramowym story, już w czasie Blogmasów.
Post Wam się podobał? Zapraszam na Instagrama! Tam w każdy weekend w story o nazwie LISTOPAD pokazuje kilka blogów, których posty podczas odwiedzin mi się najbardziej spodobały. Pokazuje też swoje przygotowania do serii Blogmas oraz dowiecie się, o czym będzie kolejny wpis! Już w przyszłym tygodniu prawdopodobnie ruszam na zakupy, dzięki którym będę miała już wszystko do naszej świątecznej serii, a informacje na jej temat przeczytacie za tydzień w poście!
TUTAJ przeczytacie newsy o pisaniu mojej książki. Już powoli ją kończę. Jak myślicie będzie romantyczne zakończenie? Tym razem w ciekawostkach skupimy się na czasie akcji, w jakiej dzieje się opowiadanie.
Reszte wpisów z tej kategorii przeczytacie tutaj -> KLIK
EFEKT -4kg
!DO BLOGMASÓW POZOSTAŁO 11 DNI!
Ja teraz także piję sporo herbat. Jesienna aura jakoś tak mnie nastraja ostatnio.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pomyslną realizację podjętych zamierzeń. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo fajny kalendarz treningowy, chyba muszę zrobić sobie podobny, bo w święta zawsze tyje ;D
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło jak ktoś się zainspiruje! Chciałabym zobaczyć jak Wy się z czymś podobnym zmierza także śmiało!
UsuńJa też jak jestem zajęta to mało jem. Ja pije teraz mnostwo hertat. Świetny pomysł z tym kalendarzem treningowym ;)
OdpowiedzUsuńWywlokłąś tę Naszą Klasę z odmetów Internetów :D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś dostałam kulką gradową w ucho. Założę się, że bolało bardziej niż żołądź! ;)
OdpowiedzUsuńTekst z naszą klasą najlepszy - hi,hi:))
OdpowiedzUsuń3mam kciuki! Dasz radę.
OdpowiedzUsuńOj powiem Ci, że ja od kiedy moja córka przestała chodzić do szkoły bardzo mało się ruszam. Tak jak Ty zaczęłam pić masę herbat. Śmieję się, że piję więcej ziółek niż 90-letnia babcia ;) No ale cóż, jakoś trzeba o siebie zadbać ;)
OdpowiedzUsuńWażenie kalorii czasami jest dobrym rozwiązaniem, żeby jakoś kontrolować wagę. Świetny pomysł na kalendarz treningowy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zainspirowałaś mnie tym pomysłem tego kalendarza treningowego :D Może w grudniu też zacznę coś ćwiczyć tak zorganizowanie w dni wolne od pracy. Ja nie zabieram się za liczenie kalorii itp bo mocno się na to wkurzam, nie wiem do końca ile zjadła, ile to gramów itp.
OdpowiedzUsuńweruczyta
Ja herbatę piję cały rok ale to właśnie jesienią i zimną jakoś tak więcej :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z taki kalendarzem treningowym :)
Ja lubię takie gotowe plany treningowe od kogoś, wtedy nawet robię to, czego normalnie mi się nie chce, typu typowe cardio. Tylko musi być na moim poziomie, nie mam zamiaru się zajeżdżać i mieć potem dość. :P I nie planuję, że będę ćwiczyć codziennie, ale staram się kilka razy w tygodniu.
OdpowiedzUsuńRamiona bardzo lubię ćwiczyć, tylko że one mi od razu rosną - podobno kobiety muszą się bardzo namęczyć, żeby jakieś mięśnie nabudować, ale moich ramion to chyba nie dotyczy. :D
Och, ja też próbuję schudnąć po okresie kwarantanny, która mi się odwdzięczyła dodatkowymi kilogramami. Lekko nie jest, ale staram się jeść zdrowo i głównie warzywa i powolutku zmierzamy do celu :)
OdpowiedzUsuńJa codziennie biegam, bo ruch to życie. ❤👍
OdpowiedzUsuńBiegam codziennie, a do tego dochodzi siłownia, ale tylko dlatego, że przygotowuję się do pchania kulą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też dostałam żołędziem w głowę. Pomyślałam sobie" jak dobrze, że nie są wielkości jabłka" ;-) Nie doznałam głębokiego urazu fizycznego ani psychicznego, dalej chodzę tą samą trasą do pracy ;-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś tez liczyłam ale zabierało to za dużo czasu . I wiesz co wtedy nie mogłam schudnąć . Jak przestałam liczyć tylko patrzyłam by zdrowo jeść okazało się że wyszczuplała . Po za tym waga nie jest równa mierz się . Ja przy nie zmienionej wadze 54 kg z 20% tłuszczu zeszłam do 11% tłuszczu . Super pomysł z tym kalendarzem .
OdpowiedzUsuńPowodzenia w grudniu z ćwiczeniami!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tym kalendarzem :)
OdpowiedzUsuń„Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Fajny pomysł ten kalendarz. Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńPomysł na kalendarz fajna sprawa. Może też sobie taki zrobię aby się zmotywować do ćwiczeń :D
OdpowiedzUsuńte żołędzie to wredne bestie... Mnie np przywaliło w łeb jak szłam sobie lasem :D
OdpowiedzUsuńOh very interesting post, my best wishes to you
OdpowiedzUsuńxx
Ja uwielbiam herbatki od ziołowych po owocowe i kilka razy dziennie je pije w każdej porze roku. U mnie listopad tak średnio z treningami, ale może jeszcze uda mi się coś ogarnać w tym miesiacu, żeby nie czekać na grudzień.
OdpowiedzUsuńOoo to super, że bedą blogmasy, ja w tym roku pierwszy raz będę nagrywać vlogmasy ale co 2 albo 3 dni zależy jakie będę mieć w pracy zmiany i musze wszystko ogarnąc organizacyjnie :)
Ooo z chęcią zobaczę! Ja też się zastanawiam nad filmami ale w tym roku nic nie obiecuje. Jak się uda to wrzucę do postów
UsuńZ tą konsekwencją wcale nie jest prosta sprawa - wiem po sobie, bo już zaczynam odkładać sporo rzeczy na "od Nowego Roku". A z rowerem mam podobnie - czuję jak ludzie, którzy się gapią kiedy mocuję się z odpięciem - mają ochotę wezwać policję, ratuje mnie chyba tylko obecność czteroletniej córki. Ludzie chyba myślą, że nie miałabym na tyle tupetu, żeby brać na szaber dzieciaka...
OdpowiedzUsuńJa przez cały rok piję olbrzymią ilość herbat.
OdpowiedzUsuńMi najlepiej wychodziło ćwiczenie na początku pandemii, kiedy wszystko było pozamykane. Miałam ogromną motywację i ćwiczyłam codziennie. Jesienią jakoś zupełnie mi przeszło i przez październik ćwiczyłam całe zero. Teraz wróciłam, ale dopadło mnie przeziebienie i nie dam rady. Ciągle jakies przeciwności losu mnie dopadają
OdpowiedzUsuńpowodzenia w wytrwaniu, w postanowieniach! pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCały klucz tkwi w motywacji , fajnie że masz plany to bardzo pozytywnie Kochana ! Mi ten miesiac tez strasznie szybko minał :(
OdpowiedzUsuńWow gratuluje efektów ;) Bardzo dobry wynik. U mnie z odchudzaniem to takie koło.. Raz szaleje i ćwiczę, potem mi się nie chce, potem rozpaczam nad sobą potem zaś walczę i tak w kóko haah :D może kiedyś coś z tego będzie
OdpowiedzUsuńU mnie te miesiące są rozbiegane. Teraz lekko przystopowałam, zatoki się odezwały i muszę odpuścić. Ale nie powiedziałam ostatniego słowa w tym roku;) Ćwiczę z Ewką, wróciła do treningowych lajfów 3 razy w tyg o 19:00. Kiedyś podobnie jak Ty ważyłam, liczyłam...to się nie da na dłuższą metę. No chyba, że nie robisz nic innego;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)
Znad filiżanki soczku :D
UsuńJa też teraz pije mnóstwo herbat :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym kalendarzem ćwiczeń. Też miałam ćwiczyć i jakoś nie wyszło. Kalorie liczyłam jakiś czas temu i zrezygnowałam, bo nie zawsze wiedziałam co i jak liczyć. :D
OdpowiedzUsuńTo, że jestes aktywna jak Nasza Klasa to mnie rozbawiło do łez
OdpowiedzUsuńWybrałeś najgorszy moment na utratę wagi
Temperatury idą w dół, olej opałowy na wagę złota.
Jak już Allegro weszło na giełdę to za niedługo wprowadzimy tam nasze wigilijne zwały tłuszczu
Na tym też można robić biznes
Przyjemne z pożytecznym
Ja jeszcze mam konto na Naszej Klasie i tam wyjątkowo wpickie zdjęcie seksownej mnie opierającej się o drzewo, lat jakoś 13 :D
UsuńCzytam o tym żołędziu, i mi się przypomniało jak szłam sobie w pewne letnie ,piękne, ciepłe popołudnie i nasikał mi na ramię ptak (fujka!)
OdpowiedzUsuńŻadna dobra ani zła wróżba ,bo pomijając ten incydent nic złego ani też szczęśliwego się później nie wydarzyło...
Podziwiam za skrupulatnosc, ale herbaty bez cukru chyba bym nie wypiła...
Pozdrawiam
Ja właśnie kiedyś też tak myślałam, ale teraz tylko bez cukru
UsuńHerbatka do drugie słowo opisujące moja jesień ^^ fajnie że spacerujesz - ja to zaniedbuje bo jestem zmarźlakiem ;)
OdpowiedzUsuńto ja bylam najgorsza z wf:P
OdpowiedzUsuńWF swego czasu też nie był moją najmocniejsza stroną. Rozbawiłaś mi z tym bieganiem i żołędziami- zatem, aby ne ryzykować ja tez zawqieszam bieganie do wiosny ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
już nie mogę się doczekać Twoichblogmasów, czuję, że będą świetne!
OdpowiedzUsuńmyślałam,że to ja byłam najgorsza z wfu, ale nie miałam takich przygód jak ty haha
Chipsy niczym doprawiony tynk--- dobre :D
OdpowiedzUsuńMoja domena to zdecydowanie spacerologia :)
OdpowiedzUsuń