piątek, 2 października 2020

,,Najgorsza z w-f'u" - nowy dres i lunchbox z frytkami. #4

 Czołgiem! Dzisiaj zapraszam na czwartą odsłonę naszego projektu, mam nadzieję, że będzie się miło czytało. Wiem, że wpis miał być we wrześniu, że miałam pisać każdego miesiąca o dwóch poprzednich, aby nadrobić, ale zwyczajnie się wiele nie działo, żeby robić z tego tyle wpisów i zabijać dechami piątki z postami. Postne piątki... ej to w sumie fajny tekst! Także dzisiaj będzie wpis z okresu lipiec - wrzesień, a w listopadzie, konkretniej pod koniec podsumujemy październik i listopad, natomiast w styczniu będzie już ostatni post, w którym wszystko podsumuje i zamknę projekt. Wszyscy zrozumieli? Pewnie, gdybym ja to u kogoś czytała, to bym nic nie skumała. Może powinnam zrobić tabele w Excelu. Pani z marketingu ze szkoły średniej byłaby dumna.

LIPIEC - zaczął się gorąco. Chociaż czej, w sumie nie pamiętam. Niestety moja waga z dziwnych przyczyn zaczęła iść do góry, nie wiedziałam dlaczego, bo nie zmieniłam diety. Zaczęłam jeść jeszcze bardziej restrykcyjnie, owoce, warzywa i wafle co smakują jak tynk ze ściany. Powróciłam do Fitatu i liczyłam porcje co do grama i listka sałaty. Po dwóch tygodniach ostrych ćwiczeń wróciłam na dobre tory.


SIERPIEŃ - pojechałam na biwak nad morze. Też było gorąco. To był czas urlopu i doskonale wiedziałam, że bez śmieciowego żarcia się nie obejdzie. Przed oczami miałam te memy z ludźmi, którzy wracają z wakacji z oponką tłuszczyku, zamiast koła flaminga i pyszną rybkę z frytkami. Wiadomo, moich współtowarzyszy ciężko było odgonić od jedzenia śmieci, bo zwyczajnie nie byli na diecie. Przez cały wyjazd tylko obiady komponowane były w taki sposób, że nie należały do najzdrowszych. Ewentualnie chodziliśmy na lody, czy mrożoną kawę. Znalazłam nawet bazarek z owocami i tam ostro się obkupiłam, także do wieczornych posiadówek jadło się winogrona, czy truskawki. Przyjechałam i myślałam, że naprawdę ostro przytyłam. Okazało się, że waga pokazuje jedynie 0,2 w górę, czyli taki błąd statystyczny. Dziwiłam się i zastanawiałam, co było przyczyną wagi w lipcu. Może nocą mnie dokarmiali Nutellą? A dożylnie burgerem z Mc.


WRZESIEŃ - zaczęłam jeszcze częściej biegać, bardzo to polubiłam, pogoda była idealna, zero wiosennej alergii, zero ostrego cienia mgły, nie było zimno. Zauważyłam, że znajomi (głównie starsze sąsiadki) spotykając mnie, gdy biegałam, zadawały mało oryginalny i standardowy zestawy pytań:

,,Gdzie tak biegniesz?" - szukam ostrego cienia mgły.

,,Czy ci się chce tak biegać?" - nie chcem, ale muszem.

,,Gdzie masz Pusie?" - konkretniej Puszosławę (bo jest puszysta i sławna na dzielni), mojego psa.

i jedno stwierdzenie...

,,Ja bym sobie też tak pobiegała, ale..." - tu wstaw jakiś problem z kręgosłupem, żylakami, cieknący kran od pół roku w kuchni.

Najczęściej musiałam się zatrzymać i zdyszana odpowiadać, dlaczego mój pies nie biegnie ze mną. Ma za krótkie łapki i nie nadąża. Nie będę jej ciągnęła.

Kupiłam sobie jednak ekskluzywny dres zajebistości i wyglądałam naprawdę z szacunkiem.



Zaczęłam sobie też robić lunchboxy. Połowę z nich wypełniałam owocami, a drugą jakimiś waflami ryżowymi, jogurtem, przekąską. Fajne i nawet smaczne. Kiedyś przyszłam pierwsza na stołówkę w pracy i położyłam pudełko w standardowe miejsce przy naszym stoliku, gdzie zawsze siedzimy. Poszłam po kawę i zdziwiłam się, że moja ekipa nie usiadła tam. Okazało się, że myśleli, iż to pudełko należy do kogoś innego, dlatego usiedli w inne miejsce. Stwierdzili, że gdyby tam były frytki to by pasowało bardziej do mnie!

Postanowiłam od października skończyć z planem treningowym i trenować, kiedy chce, ale porządnie, tak z dwa razy w tygodniu, bo różnie to z czasem, szczególnie teraz, praca, domowe obowiązki, książka ect. A efekty zobaczycie pod koniec listopada.


Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał, za tydzień zapraszam Was na długo oczekiwane ,,24 powody" - dla których uwielbiam jesień. Czy się uda tyle wypisać, zobaczymy :D. 


Zapraszam też do zobaczenia moich postępów w związku z książką ,,Historia Śmieszka" o tutaj KLIK. Szukam jeszcze kilku osób, którym w przyszłym roku będę mogła wysłać do recenzji wersje ,,beta" i dziękuje tym, którzy już się zgłosili. Pamiętam o Was :).


Zapraszam też na Instagrama - tam ładne jesienne zdjęcia, bawie się mejkapem, pokazuje co żre, pokazuje mojego dziwnego psa, moje kolorowe, równie dziwne outfity, moje porąbane żyćko.


Pozdrawiam Kolorowo

Beatrycze


Podobne wpisy:

ZOBACZCIE RESZTE WPISÓW Z TEJ SERII - KLIK


EFEKT -4 kg



45 komentarzy:

  1. Kochana zainspirowałaś mnie do robienia sobie takich lunch boksów. Też będą sobie takie przygotowywać. ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie lunchboxy to bardzo fajny pomysł. Pysznie i zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle u Ciebie się uśmiałam! Czemu mnie tak dawno tutaj nie było, haha.
    Gratuluję wyniku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha ha ha !!! Fajna historia, którą napisało życie... bo chyba napisało ? Przypomina mi ona pewną młodą osobę, którą znam osobiście, a do Jej lunchboxa w pracy zaglądają wszyscy. Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi bieganie nie wychodzi. Ale mam kijki i chodzenie jak najbardziej jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też gdzieś mam kijki, ale posiałam. Jasne! Każdy ruch jest super :) nawet spacerki z pupilem!

      Usuń
  6. Wakacje i urlop to niestety ciężki czas na utrzymanie diety i wagi :) uśmiałam się z ta historia, ze jak zobaczyli Twoje pudełko to myśleli, ze to kogoś innego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się przyzwyczaili, a wczoraj nawet wyjadali mi truskawki :D

      Usuń
  7. Ja podczas wykonywanego własnoręcznie odnowienia salony straciłam dwa kilo. :)
    Remont skończony i jak tylko wyleczę rozcięcie na stopie, to zaczynam znów ćwiczyć, żeby tego nie zmarnowac. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. To mi się podoba! Z lekką dozą humoru, świetnie się czyta. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy 😍

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha ależ się uśmiałam XD Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Wlew z Nutelli zawsze spoko, nawet jeśli byłby robiony przez sen :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Postne piątki -mi się podoba 😁
    No ja się trochę pogubiłam ...
    Czyli frytki to Twój znak rozpoznawczy-w pracy ...
    Uśmiałam się 😅
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli chcesz, możesz śmiało przesłać mi parę zbędnych kilo :) Zawsze byłam szczupła z tendencją do chudości i kiedy w końcu udało mi się podgonić, teraz znowu schudłam. Chętnie przejmę niechciane kilogramy, bo dużo lepiej wyglądam z nimi niż bez :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Biwak nad morzem brzmi super :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. "Też bym pobiegała, ale" - to ja, niekoniecznie mówię, ale czasami pomyślę. Albo jestem gdzieś i myślę sobie, że tu by się dobrze mieszkało i byłoby gdzie iść pobiegać - a przecież mała szansa, że rzeczywiście bym biegała. :D
    Podobnie jak w jednym z komentarzy wyżej dla mnie doskonały na utratę masy był remont, mimo że nie wykonywałam prac osobiście - niechcący doszłam to granicy niedowagi wg BMI, ostatnio tyle ważyłam chyba w gimnazjum. :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Z chęcią zerknęłabym na Twoją książkę <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne są takie lunch boży, chyba sama sobie takie zacznę robić, tylko z frytkami byłyby o wiele smaczniejsze:D czekam na listopadowe efekty:)

    OdpowiedzUsuń
  17. to mnei zainspirowałaś do robienia sobie takich boxów.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajny post :) Ja wytrzymałam miesiąc na diecie :D Nie potrafię sobie odmówić przyjemności, ale za to jem mniejsze posiłki a śniadanie i kolacja należy do tych zdrowych ;) Co do ćwiczeń to muszę wreszcie też do nich wrócić, bo lenię się :D

    OdpowiedzUsuń
  19. lunch boksy to super sprawa, na zdrowe jedzonko w pracy i oszczędności!

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam biegać... choć stawy mniej

    OdpowiedzUsuń
  21. Nienawidzę biegać, to chyba jedyny sport, którego dosłownie nie cierpię, ale jednocześnie zazdroszczę i podziwiam biegaczy :)
    Co do wagi, staram się też być na dobrych torach, ale brakuje mi ćwiczeń właśnie, jak się wpadnie w rytm to już człowieka ciągnie by pójść na zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mi bieganie niestety nie wychodzi :/ Kolana.. ale za to pokochałam rowerowe wojaże na 100km :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Podziwiam ja nie lubię biegać. Brawo ze robisz sobie lunch boxy

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja muszę sobie zacząć robić takie lunchboxy do pracy. Świetna sprawa

    OdpowiedzUsuń
  25. u mnie w pracy obecnie jest taki kocioł że nie mam czasu na wc a co dopiero na amciu:(

    OdpowiedzUsuń
  26. Lunch boxy są super, chociaż chyba wyciągnęłabym na nim nogi i wyjechała z roboty nogami do przodu. Niestety kiedy pracuję robię się bardziej głodna. Kalorie spalam na rowerze i dźwigając córę ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nienawidzę biegać :D I to niestety po mnie widać :D Ale staram się co dzień zrobić przynajmniej pół-godzinny spacer. Aura sprzyja :) Lunch boxy - chyba też muszę zacząć przygotowywać sobie takie. I może zrobić jakieś pudełka z jedzeniem - sama nie wiem. Nienawidzę gotować :(

    OdpowiedzUsuń
  28. Co jak co, ale nigdy nie powiem, że bym sobie pobiegała ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Gratuluję wytrwałości :) Bieganie podobno daje turbo moc, ale na dłuższą metę - tylko tym wytrwałym :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobry pomysł z lunchboxem, na pewno zdrowiej niż śmieciowe jedzenie :) gratuluję biegania i efektu -4 :) udanego października :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nienawidzę biegać xD Więc podziwiam, że Ci się chce ��

    OdpowiedzUsuń
  32. U mnie czas wakacji nie był tak wagowo łaskawy;) Równiez wróciłam na biegowe ścieżki. Nie ma to jak porządna przebieżka. No i w nowym dresie biegnie się od razu o wiele szybciej;)))
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak zawsze z duża dawka humoru, który u Ciebie uwielbiam :). No nieźle z tymi treningami :) i fajnie z bieganiem - ja za to jak robi się zimno biegać przestaje 😅

    OdpowiedzUsuń
  34. Do pracy zawsze zabieram lunchbox. Fajna i wygodna sprawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ja w piątek i tak i tak poszczę :)
    Takie pudełka ze zdrową przekąską to świetna sprawa, muszę wypraktykować u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Uwielbiam owocki, ja też często zabieram do szkoły :)
    „Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  37. Podsumowanie w tabeli lipca i sierpnia - jest ciepło brzusio rośnie :P. Tak to jest na wakacjach. Grunt, że na jesień się zmotywowałaś. Podziwiam za bieganie przy ludziach. Ja zawsze szukam miejsca odludnego w totalnej dziczy albo pod ziemią, a najlepiej w kosmosie. Już samo to, że patrzą przeszkadza a jakby jeszcze jakieś pytania zadawali brrr. Stres na samą myśl xD

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!