Czołgiem! Dzisiaj zapraszam na czwartą odsłonę naszego projektu, mam nadzieję, że będzie się miło czytało. Wiem, że wpis miał być we wrześniu, że miałam pisać każdego miesiąca o dwóch poprzednich, aby nadrobić, ale zwyczajnie się wiele nie działo, żeby robić z tego tyle wpisów i zabijać dechami piątki z postami. Postne piątki... ej to w sumie fajny tekst! Także dzisiaj będzie wpis z okresu lipiec - wrzesień, a w listopadzie, konkretniej pod koniec podsumujemy październik i listopad, natomiast w styczniu będzie już ostatni post, w którym wszystko podsumuje i zamknę projekt. Wszyscy zrozumieli? Pewnie, gdybym ja to u kogoś czytała, to bym nic nie skumała. Może powinnam zrobić tabele w Excelu. Pani z marketingu ze szkoły średniej byłaby dumna.
LIPIEC - zaczął się gorąco. Chociaż czej, w sumie nie pamiętam. Niestety moja waga z dziwnych przyczyn zaczęła iść do góry, nie wiedziałam dlaczego, bo nie zmieniłam diety. Zaczęłam jeść jeszcze bardziej restrykcyjnie, owoce, warzywa i wafle co smakują jak tynk ze ściany. Powróciłam do Fitatu i liczyłam porcje co do grama i listka sałaty. Po dwóch tygodniach ostrych ćwiczeń wróciłam na dobre tory.
SIERPIEŃ - pojechałam na biwak nad morze. Też było gorąco. To był czas urlopu i doskonale wiedziałam, że bez śmieciowego żarcia się nie obejdzie. Przed oczami miałam te memy z ludźmi, którzy wracają z wakacji z oponką tłuszczyku, zamiast koła flaminga i pyszną rybkę z frytkami. Wiadomo, moich współtowarzyszy ciężko było odgonić od jedzenia śmieci, bo zwyczajnie nie byli na diecie. Przez cały wyjazd tylko obiady komponowane były w taki sposób, że nie należały do najzdrowszych. Ewentualnie chodziliśmy na lody, czy mrożoną kawę. Znalazłam nawet bazarek z owocami i tam ostro się obkupiłam, także do wieczornych posiadówek jadło się winogrona, czy truskawki. Przyjechałam i myślałam, że naprawdę ostro przytyłam. Okazało się, że waga pokazuje jedynie 0,2 w górę, czyli taki błąd statystyczny. Dziwiłam się i zastanawiałam, co było przyczyną wagi w lipcu. Może nocą mnie dokarmiali Nutellą? A dożylnie burgerem z Mc.
WRZESIEŃ - zaczęłam jeszcze częściej biegać, bardzo to polubiłam, pogoda była idealna, zero wiosennej alergii, zero ostrego cienia mgły, nie było zimno. Zauważyłam, że znajomi (głównie starsze sąsiadki) spotykając mnie, gdy biegałam, zadawały mało oryginalny i standardowy zestawy pytań:
,,Gdzie tak biegniesz?" - szukam ostrego cienia mgły.
,,Czy ci się chce tak biegać?" - nie chcem, ale muszem.
,,Gdzie masz Pusie?" - konkretniej Puszosławę (bo jest puszysta i sławna na dzielni), mojego psa.
i jedno stwierdzenie...
,,Ja bym sobie też tak pobiegała, ale..." - tu wstaw jakiś problem z kręgosłupem, żylakami, cieknący kran od pół roku w kuchni.
Najczęściej musiałam się zatrzymać i zdyszana odpowiadać, dlaczego mój pies nie biegnie ze mną. Ma za krótkie łapki i nie nadąża. Nie będę jej ciągnęła.
Kupiłam sobie jednak ekskluzywny dres zajebistości i wyglądałam naprawdę z szacunkiem.
Zaczęłam sobie też robić lunchboxy. Połowę z nich wypełniałam owocami, a drugą jakimiś waflami ryżowymi, jogurtem, przekąską. Fajne i nawet smaczne. Kiedyś przyszłam pierwsza na stołówkę w pracy i położyłam pudełko w standardowe miejsce przy naszym stoliku, gdzie zawsze siedzimy. Poszłam po kawę i zdziwiłam się, że moja ekipa nie usiadła tam. Okazało się, że myśleli, iż to pudełko należy do kogoś innego, dlatego usiedli w inne miejsce. Stwierdzili, że gdyby tam były frytki to by pasowało bardziej do mnie!
Postanowiłam od października skończyć z planem treningowym i trenować, kiedy chce, ale porządnie, tak z dwa razy w tygodniu, bo różnie to z czasem, szczególnie teraz, praca, domowe obowiązki, książka ect. A efekty zobaczycie pod koniec listopada.
Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał, za tydzień zapraszam Was na długo oczekiwane ,,24 powody" - dla których uwielbiam jesień. Czy się uda tyle wypisać, zobaczymy :D.
Zapraszam też do zobaczenia moich postępów w związku z książką ,,Historia Śmieszka" o tutaj KLIK. Szukam jeszcze kilku osób, którym w przyszłym roku będę mogła wysłać do recenzji wersje ,,beta" i dziękuje tym, którzy już się zgłosili. Pamiętam o Was :).
Zapraszam też na Instagrama - tam ładne jesienne zdjęcia, bawie się mejkapem, pokazuje co żre, pokazuje mojego dziwnego psa, moje kolorowe, równie dziwne outfity, moje porąbane żyćko.
Podobne wpisy:
ZOBACZCIE RESZTE WPISÓW Z TEJ SERII - KLIK
EFEKT -4 kg
Kochana zainspirowałaś mnie do robienia sobie takich lunch boksów. Też będą sobie takie przygotowywać. ��
OdpowiedzUsuńTakie lunchboxy to bardzo fajny pomysł. Pysznie i zdrowo.
OdpowiedzUsuńJak zwykle u Ciebie się uśmiałam! Czemu mnie tak dawno tutaj nie było, haha.
OdpowiedzUsuńGratuluję wyniku :)
Ha ha ha !!! Fajna historia, którą napisało życie... bo chyba napisało ? Przypomina mi ona pewną młodą osobę, którą znam osobiście, a do Jej lunchboxa w pracy zaglądają wszyscy. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńMi bieganie nie wychodzi. Ale mam kijki i chodzenie jak najbardziej jest ok :)
OdpowiedzUsuńTeż gdzieś mam kijki, ale posiałam. Jasne! Każdy ruch jest super :) nawet spacerki z pupilem!
Usuńa ja taka glodna :P
OdpowiedzUsuńBieganie to moje życie :)
OdpowiedzUsuńWakacje i urlop to niestety ciężki czas na utrzymanie diety i wagi :) uśmiałam się z ta historia, ze jak zobaczyli Twoje pudełko to myśleli, ze to kogoś innego :D
OdpowiedzUsuńJuż się przyzwyczaili, a wczoraj nawet wyjadali mi truskawki :D
UsuńJa podczas wykonywanego własnoręcznie odnowienia salony straciłam dwa kilo. :)
OdpowiedzUsuńRemont skończony i jak tylko wyleczę rozcięcie na stopie, to zaczynam znów ćwiczyć, żeby tego nie zmarnowac. :D
To mi się podoba! Z lekką dozą humoru, świetnie się czyta. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy 😍
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo mi miło :).
UsuńHahaha ależ się uśmiałam XD Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńWlew z Nutelli zawsze spoko, nawet jeśli byłby robiony przez sen :D
OdpowiedzUsuńPostne piątki -mi się podoba 😁
OdpowiedzUsuńNo ja się trochę pogubiłam ...
Czyli frytki to Twój znak rozpoznawczy-w pracy ...
Uśmiałam się 😅
Pozdrawiam
Jeśli chcesz, możesz śmiało przesłać mi parę zbędnych kilo :) Zawsze byłam szczupła z tendencją do chudości i kiedy w końcu udało mi się podgonić, teraz znowu schudłam. Chętnie przejmę niechciane kilogramy, bo dużo lepiej wyglądam z nimi niż bez :)
OdpowiedzUsuńBiwak nad morzem brzmi super :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
"Też bym pobiegała, ale" - to ja, niekoniecznie mówię, ale czasami pomyślę. Albo jestem gdzieś i myślę sobie, że tu by się dobrze mieszkało i byłoby gdzie iść pobiegać - a przecież mała szansa, że rzeczywiście bym biegała. :D
OdpowiedzUsuńPodobnie jak w jednym z komentarzy wyżej dla mnie doskonały na utratę masy był remont, mimo że nie wykonywałam prac osobiście - niechcący doszłam to granicy niedowagi wg BMI, ostatnio tyle ważyłam chyba w gimnazjum. :P
-4 kg brawo Ty:)
OdpowiedzUsuńZ chęcią zerknęłabym na Twoją książkę <3
OdpowiedzUsuńFajne są takie lunch boży, chyba sama sobie takie zacznę robić, tylko z frytkami byłyby o wiele smaczniejsze:D czekam na listopadowe efekty:)
OdpowiedzUsuńto mnei zainspirowałaś do robienia sobie takich boxów.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :) Ja wytrzymałam miesiąc na diecie :D Nie potrafię sobie odmówić przyjemności, ale za to jem mniejsze posiłki a śniadanie i kolacja należy do tych zdrowych ;) Co do ćwiczeń to muszę wreszcie też do nich wrócić, bo lenię się :D
OdpowiedzUsuńlunch boksy to super sprawa, na zdrowe jedzonko w pracy i oszczędności!
OdpowiedzUsuńUwielbiam biegać... choć stawy mniej
OdpowiedzUsuńNienawidzę biegać, to chyba jedyny sport, którego dosłownie nie cierpię, ale jednocześnie zazdroszczę i podziwiam biegaczy :)
OdpowiedzUsuńCo do wagi, staram się też być na dobrych torach, ale brakuje mi ćwiczeń właśnie, jak się wpadnie w rytm to już człowieka ciągnie by pójść na zajęcia.
Dobry pomysl z lunch boxem☺
OdpowiedzUsuńMi bieganie niestety nie wychodzi :/ Kolana.. ale za to pokochałam rowerowe wojaże na 100km :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam ja nie lubię biegać. Brawo ze robisz sobie lunch boxy
OdpowiedzUsuńJa muszę sobie zacząć robić takie lunchboxy do pracy. Świetna sprawa
OdpowiedzUsuńu mnie w pracy obecnie jest taki kocioł że nie mam czasu na wc a co dopiero na amciu:(
OdpowiedzUsuńLunch boxy są super, chociaż chyba wyciągnęłabym na nim nogi i wyjechała z roboty nogami do przodu. Niestety kiedy pracuję robię się bardziej głodna. Kalorie spalam na rowerze i dźwigając córę ;)
OdpowiedzUsuńNienawidzę biegać :D I to niestety po mnie widać :D Ale staram się co dzień zrobić przynajmniej pół-godzinny spacer. Aura sprzyja :) Lunch boxy - chyba też muszę zacząć przygotowywać sobie takie. I może zrobić jakieś pudełka z jedzeniem - sama nie wiem. Nienawidzę gotować :(
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale nigdy nie powiem, że bym sobie pobiegała ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości :) Bieganie podobno daje turbo moc, ale na dłuższą metę - tylko tym wytrwałym :)
OdpowiedzUsuńBrawo, gratuluję uśmiechu :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z lunchboxem, na pewno zdrowiej niż śmieciowe jedzenie :) gratuluję biegania i efektu -4 :) udanego października :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę biegać xD Więc podziwiam, że Ci się chce ��
OdpowiedzUsuńU mnie czas wakacji nie był tak wagowo łaskawy;) Równiez wróciłam na biegowe ścieżki. Nie ma to jak porządna przebieżka. No i w nowym dresie biegnie się od razu o wiele szybciej;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Jak zawsze z duża dawka humoru, który u Ciebie uwielbiam :). No nieźle z tymi treningami :) i fajnie z bieganiem - ja za to jak robi się zimno biegać przestaje 😅
OdpowiedzUsuńDo pracy zawsze zabieram lunchbox. Fajna i wygodna sprawa :-)
OdpowiedzUsuńJa w piątek i tak i tak poszczę :)
OdpowiedzUsuńTakie pudełka ze zdrową przekąską to świetna sprawa, muszę wypraktykować u siebie :)
Uwielbiam owocki, ja też często zabieram do szkoły :)
OdpowiedzUsuń„Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK
Podsumowanie w tabeli lipca i sierpnia - jest ciepło brzusio rośnie :P. Tak to jest na wakacjach. Grunt, że na jesień się zmotywowałaś. Podziwiam za bieganie przy ludziach. Ja zawsze szukam miejsca odludnego w totalnej dziczy albo pod ziemią, a najlepiej w kosmosie. Już samo to, że patrzą przeszkadza a jakby jeszcze jakieś pytania zadawali brrr. Stres na samą myśl xD
OdpowiedzUsuń