Czołgiem. Dzisiaj zapraszam Was na drugi już post dotyczący mojego projektu ,,Najgorsza z w-f'u". Więcej o nim możecie przeczytać z wpisu, do którego link znajdziecie na dole w podobnych wpisach, a także możecie sami zacząć ze mną motywującą zabawę ze sportem. Ostatnio tłumaczyłam Wam skąd nazwa, co mnie zmotywowało i wszystko Wam opowiedziałam, dzisiaj cofnijmy się do paru miesięcy wstecz...
Marzec - właściwie to ten miesiąc przyczynił się do rozpoczęcia mojego projektu. Zwyczajnie, mimo chodzenia do pracy nudziło mi się w domu i nie miałam czym wypełnić czasu, nie chciałam też przytyć na kwarantannie. Jednak cofnijmy się jeszcze ciut wcześniej, zanim zaczęli wariować i pozamykali baseny. No właśnie, zaczęłam zastanawiać się, jaki sport ja lubię wykonywać najbardziej. Przyszło mi do głowy więc pływanie. Wybrałam się na najbliższy basen sportowy, czyli taki co by mnie żadne zjeżdżalnie nie chodziły po głowie. Miałam po prostu pływać, próbować pływać.
Na tym basenie byłam za dzieciaka i nie specjalnie mi się podobał, bo moja przyjaciółka dostała jednego z pierwszych okresów i nie pojechała, a ja jako jedyna z grupy nie umiałam pływać i uczyłam się tego z dzieciaczkami mniejszymi ode mnie. Tak właśnie zaczęła i skończyła się moja kariera z pływaniem. Moja trauma już zeszła, także postanowiłam wybrać się na basen kilkanaście lat później. Ten sam. Nic sobie nie przypomniałam, prócz faktu, że wszyscy oprócz mojej przyjaciółki (innej tym razem) i mnie umieli pływać. Osobiście nie wiem czemu, ale jeszcze jako tako popłynę w jeziorze, czy morzu, ale tam, gdzie są płytki... nie bardzo. Ludzie pływali w jedną i drugą stronę na torze, a my tylko do połowy, bo dalej robiło się głębiej i się topiłam. Ratownik chyba nasze umiejętności zauważył i podał nam do pływania frytki (ha, pewnie myśleliście po tytule, że najadłam się frytek!). Trochę to było żałosne, więcej już nie poszłyśmy na basen i nie wiem, czy to z tego powodu, czy faktu, że zamknęli baseny. Ja myślę, że się jeszcze wybiorę, ale od razu wezmę frytkę, makaron, rurkę... whatever. Ogólnie była debata jak to się nazywa.
Założyłam też pochłaniającą czas aplikacje Fitatu. Pomaga liczyć kalorię, ale po chwili z niej zrezygnowałam i chociaż wciąż ćwiczyłam, czasami jadłam świństwa. Pokazuje ile zjadłeś kalorii i mega motywuje, żeby dalej nie jeść.
Na początku trzeba było siedzieć w domu. Więc postanowiłam sobie trochę tam poćwiczyć. Kiedyś dostałam od siostry 4 hanelki, ale takie wiecie małe... i mam taki pasek rozciągający. Włączyłam sobie jakąś Chodakowską. Ja już tu się męczę, pot się wylewa, ledwo stoję na nogach, które niemiłosiernie pulsują, a ona do mnie:
No to dziewczyny, koniec rozgrzeweczki, zaczynamy.
Jakie zaczynamy, jak ja tu zgona zaliczyłam?! Ćwiczy dalej... ja tego nie zrobię, bo mnie coś pęknie. Stoję i gapie się w ekran. W ogóle nie lubię się tarzać po podłodze, a często przychodzi pies i mnie liże po twarzy. Jak ona to robi, że po ćwiczeniach jest taka rześka i uśmiechnięta? A podczas treningu gada? Ja ledwo oddycham.
Znalazłam sobie kanał Moniki Kołakowskiej, którą serdecznie polecam. Ma dużo ćwiczeń i takich dla mnie też, gdzie jest mało tarzania się po podłodze, czyli tzw. bez maty. Dużo jest skakania, więc pewnie sąsiadka z dołu zastanawia się, dlaczego stado goryli weszło do Państwa M, a to tylko ja sobie skaczę.
Podeśle Wam linka do mojego ulubionego 30 minutowego treningu Moniki -> LINK
Kwiecień - Zaczęłam biegać i korzystać z aplikacji Endomondo. Zdziwiłam się, że można się tak zasapać i spalić 100...200 kcal! Miałam dwa problemy:
- Na początku trzeba było chodzić z maseczką. Bieganie w niej to był tragizm. Troszkę oszukiwałam i miałam ją na brodzie, a jak trzeba było, to zakładałam.
- Wstydziam się innych ludzi. Gdy kogoś widziałam to od razu przestawałam biegać, zmieniałam kierunek, albo w ogóle szłam do domu. Dzisiaj też mam taki problem, ale tylko jeśli chodzi o spotkanie znajomego, który zazwyczaj pyta się: BIEGASZ? Nie, ku#@a, goni mnie ostry cień mgły! Pomyślałam sobie stara, naprawdę chyba mniejszy jest wstyd, jak ty w tym dresisku biegniesz obok kogoś niż idziesz. Faktycznie... ja i dres? I to jeszcze jaki, rozciągnięty dres na działkę, niczym Ferdka Kiepskiego, tylko że szary. Wolę się w tym przebiec, niech ludzie myślą, a ma dres i biega, niż gdyby sobie pomyśleli, że ja tak chodzę na co dzień. Koniec końców biegam raz... 2 razy na tydzień.
Apropo biegania miałam problem z chowaniem telefonu do kieszeni, więc kupiłam sobie nereczkę w Empiku i to nie byle jaką, bo sushi nereczkę. Pani sprzedawczyni mówiła, że jest urocza. Jest i widzieliście ją masę razy na Instagramie!
Jeszcze nie mówiłam o PingPongu tanecznym, czyli najgłupszym sposobie na zrzucenie kilogramów. Kicasz, aż Ci piłeczki wylecą z pudełka. Durnota nie? Ja uwielbiam wszystko, co głupie.
Dzisiaj tylko o tych dwóch miesiącach. Marzec i kwiecień. Co będzie dalej, powiem Wam później. Mój cel od 1 marca to - 5 kg do końca roku. Plany treningowe widzicie na zdjęciach na Insta.
Moje aktualne treningi i więcej zobaczycie na Instagramie. Jak u Was idą treningi? Ćwiczycie coś?
Pozdrawiam Kolorowo
Beatrycze
Podobne wpisy:
- 19.06.2020r. -> ,,Najgorsza z w-f'u" - dlaczego taka nazwa?
Efekt -1 kg
Ja jakoś nie przepadam za sportem :D Kiedyś w szkole miałam liczne kompleksy szczególnie na wfie i może stąd ten niesmak ;D
OdpowiedzUsuńOj... Ja to nie przepadałam za Wf-em :) Po prostu nie byłam zbyt silna w te klocki :P
OdpowiedzUsuńJa się od kilku lat bardzo duzo ruszam. Trzeba było rozwoju powaznej choroby, żeby mnie zmotywowało. :( Człowiek to jednak durna istota. No ale teraz jest dobrze uważam. Oprócz nordiku, yogi, tai chi, zesawu ćwiczeń na kręgosłup i zestawu ćwiczeń z obciążeniem, ćwicze coś w rodzaju aerobiku/Chodakowskiej. Tu masz link jakbys chciała obczaić: https://www.youtube.com/watch?v=EtuEmHfCKi4
OdpowiedzUsuńNa początku miałam gorzej niż Ty : po pierwszej piosence byłam zadyszana i pot płynął strumieniem. Ale powolutku, powolutku i teraz jest ok: znaczy tętno szybkie, oddech przyspieszony, pot sie leje, ale daję radę. ;) I powiem Ci, że lubię z nimi skakac. :)
Ja po pierwszych ćwiczeniach to nie wiedziałam, że można się aż tak spocić! Teraz już mniej się poce, bo mój organizm się przezywczaił do częstrzych treningów i lepszej diety. Dziękuje za link, na pewno obczaje!
UsuńDużo się ruszam,ale wf jakoś mi nie leży :)
OdpowiedzUsuńJa nie miałam typowego wf-u w szkole, więc trudno mi się wypowiedzieć na ten temat. 😊
OdpowiedzUsuńJak byłem w podstawówce to jakoś spodobało mi się bieganie na WF-ie. I nawet całkiem niezły byłem w dłuższych dystansach. Potem mi minęło. Teraz to tylko rower mi został.
OdpowiedzUsuńDzięki. Mam nadzieję, że już się wszystko zacznie układać u mnie rodzinnie. Znając mnie to pewnie siedząc w pracy bym miał ze trzy zawały i dwa wylewy, więc nie było co ryzykować.
Pozdrawiam!
Ja do tej pory nie umiem pływać, tzn. nigdy nie próbowałam ;) Dzieci by mnie nie zniechęciły. Generalnie ostatnimi czasy nie mam strachu przed ośmieszeniem, bo co mi to zrobi? Raczej nie zabije. Za to mam niezły ubaw z tych, co się śmieją z jakiś takich rzeczy, bo przecież muszą mieć smutno w życiu z takim charakterem.
OdpowiedzUsuńSuper muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się ten projekt. Chociaż są wakacje ja osobiście nie mogę znaleźć czasu na ćwiczenia, ale codziennie staram się jeździć na rowerku stacjonarnym.
OdpowiedzUsuńPływanie u mnie to tylko po warszawsku (a i to nawet nie ,bo plaży nie lubię ,piachu tym bardziej ;kij wie co za niespodzianki są w tym piasku :psie odchody ,kawałki szkła a o robakach nie wspomnę brrr)
OdpowiedzUsuńDo wody mnie ciągnie tylko gdy jestem w domu przed lub po wyjściu z niego -prysznic 😁
Bieganie też nie dla mnie -chyba że rano w panice "znowu zaspałam " (na szczęście nie dzieje się to często
Swoją przygodę z ruchem zaczynałam kilka lat temu wraz z Anią Lewandowską -jej treningi nie były tak mordeczce jak Ewy Chodakowskiej (próbowałam raz więc rozumiem Cię doskonale )
Gdy wariowali i zamknęli siłownie ,znów przy pomocy Ani próbowałam nie wypaść z formy -nie udało się ,bo naciągnęłam mięsień i półtorej miesiąca spędziłam na bezruchu
Teraz już wróciłam na silownie
Pozdrawiam
Pływanie po warszawsku... nie znałam tego określenia :D
UsuńBardzo nie lubiłam w-f w szkole.... Też kiedyś ćwiczyłam z Moniką Kołakowską, bardzo lubię jej ćwiczenia, bo są w miarę wykonalne dla kogoś kto jak ja prawie wcale nie ćwiczy 😀
OdpowiedzUsuńSuper! Oby tak dalej:) ja też kiedyś biegałam, ale po pewnym czasie zaczęło mnie to nudzić. Na co dzień praktykuję jogę i to jest strzał w dziesiątkę!
OdpowiedzUsuńTeż lubię treningi pani Moniki :) Tyle że sporo ćwiczeń muszę modyfikować, bo siadają mi kolana, a ona ma dużo obciążających je zestawów. Obecnie ćwiczę coś praktycznie codziennie. Na zmianę cardio lub tabaty z treningami siłowymi. Ale tylko w domu. Na siłownię mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJa nie biegam.Jakoś mi nigdy to nie wychodziło hihi
OdpowiedzUsuńNajbardziej nie lubiłam na w-fie skoku przez skrzynie. Nawet nie próbowała , tylko prosiłam ,żeby wpisać mi dwójke( za moich czasów oceny były od 2 do 5). Jedyne co uwielbiam do dnia dzisiejszego to jazde na rowerze. Pozdrawiam cieplutko":)
OdpowiedzUsuńIt's so hard dear. Nice blog. Do you want follow each other
OdpowiedzUsuńJa również biegam.
OdpowiedzUsuńNajbardziej motywują mnie biegi grupowe (charytatywne, park run).
Zdecydowanie muszę biegać z kimś bo sama szybko się nudzę.
A ja wolę właśnie sama :)
UsuńJa kiedys biegałam i to dość sporo ale ostatnio z tym u mnie słabo. Rozwalił mnie ten tekst "Nie, ku#@a, goni mnie ostry cień mgły!" :D Zycze dalszych sukcesów :D
OdpowiedzUsuńjuż chyba tu u Ciebie pisałam, że wf nie był moją ulubioną lekcją
OdpowiedzUsuńNie cierpialam wf, ale teraz lubię ćwiczyć z Youtube, wybietam co lubię,bez przymusu ćwiczenia mi się podobają ☺
OdpowiedzUsuńja uwielbiam pływaći myślę, że nawte pływanie z fryteczką jest super, więc dla mnie props ;D i na kwarantannie też zaczęłam ćwiczyć z Kołakowską, laska jest genialna ;D i ja akurat uwielbiam ćwiczyć na podłodze ;D lubi,e leżeć hahaha ale i tak spoko są te ćwiczenia i jej challenge najnowsze ;)
OdpowiedzUsuńTo ja chyba powinnam zrobić wpis "Najlepsza z WF-u" :)) ale bardzo fajny i ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńJAk zawsze barzdo przyjemnie sie Ciebie czytało :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to troche cwicze w domu, wybieram 2-4 zestawy cwiczeń treningowych w internecie i jechane.
Biegac miałam zaczać , ale jakoś w tym roku do powrotu do biegania nie moge sie zmobiliozwać a pływanie - lubi ,ale w erze koronawirusa na pływalnie mi jakos tak nie po drodze...
pozdrawiam
i am not really a fan of exercises :-|
OdpowiedzUsuńĆwiczyłam jakiś czas z Ewą, a teraz ćwiczę z Moniką. Raz idzie lepiej, raz gorzej, ale ogólnie jakoś daję radę. :D
OdpowiedzUsuńBasenu sie boje, bo mam wrazenie, ze wszyscy na mnie patrza i sie smieja z moich podrygow ;p Od samego ogladania Chodakowskiej jestem umeczona :D ale tez znalazlam Kolakowska i przy niej mi razniej. Poza tym nie krzyczy z ekranu, bo dla mnie wszystkie te „dawaj, dasz rade” to jak plachta na byka i po dwoch minutach mam ochote odpowiedziec ekranowi w niezbyt kulturalny sposob :D ale odkurzylam rolki i smigam sobie po wiosce, a to mi sprawia przyjemnosc :)
OdpowiedzUsuńMonika też czasami wali takimi tekstami, typu "dawaj dasz radę", ale wydaje się być taka pozytywniejsza. Jej ćwiczenia są różne, o różnym stopniu zaawansowania i długości. Dzięki czemu jak nie mam czasu mogę sobie znaleźc trening 15 minutowy, który rozwali mnie na łopatki, a czasami godzinny, który spali więcej kalorii. Innym razem szukam czegoś lżejszego, różnie... sprawia mi to frajdę bo jest duża różnorodność!
Usuńbasen? nie potrafię pływać :) Z w-fu miałam zwolnienie, nawet na studiach, wada wzroku i astma. Dziś tylko joga i spacer. Na myśl by się spocić z wysiłku mam dreszcze!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
ja wf nie znosiłam. Oj nie. Fikołki, przewroty, jakieś skrzynie. Jedyne co lubiłam to siatkę, bo zawsze walnęłam wf-fistce w łeb :D
OdpowiedzUsuńĆwiczę. I to właśnie z Chodą. Ona tylko tak idealnie wyglądała na skalpelu który jest na yt. Na dalszych programach treningowych już sapie;) Włącz sobie któregoś jej lajfa na insta lub fb - są za darmo:)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze opowieści z tego tematu...
aaa i ja też uczyłam się pływać z młodszymi dzieciakami. Sytuacja podobna jak u Ciebie. Potem poszłam do szkoły pływania dla dorosłych i to była świetna decyzja!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Ja od początku kwarantanny ćwiczę z Martą z Codziennie Fit. I tak jak na początku zastanawiałam się, czy ja kiedyś będę umiała zrobić jakieś trudniejsze treningi bez zmniejszania ilości powtórzeń, tak teraz widzę postępy!
OdpowiedzUsuńZawsze byłam sportową łamagą, na wf-ie najlepiej szły mi te aktywności, w których mogłam wykorzystać przewagę wzrostu (swoją drogą trochę to głupie, że przy skakaniu przez coś wszyscy mają taką samą wysokość) albo gdzie można było biegać bez sensu (koszykówka spełniała oba kryteria). ;) Basen zawsze lubiłam, teraz dopiero nie lubię, bo trzeba się moczyć, zawsze jest dużo ludzi, a do tego pływam bez okularów i nic nie widzę. :D Za to moje bieganie najdłużej trwało dwa wyjścia, teraz sobie tłumaczę, że wszędzie mam twardy asfalt i szkoda kolan. :P
Po zerknięciu na komentarz wyżej przypomniało mi się, że znajomy zapisał się jako dorosły na lekcje pływania i był zadowolony. Wcześniej się nie nauczył, bo raz zaczął się topić i miał traumę, a jednak taka umiejętność czasami się przyda. :) Tyle że wolałabym lekcje wśród innych dorosłych, dzieci za szybko się uczą. ;)
UsuńMocno trzymam kciuki za powodzenie całej akcji 😁 też muszę ruszyć dupsko ale niecierpię biegać 😅
OdpowiedzUsuńMordo, ja Cię rozumiem, kiedy przeprowadziłam się do Belgii to w gimnazjum mialam zajecia z plywania, wszyscy uczyli się pływać od chyba 3-4 roku zycia, a ja.... od 14 xD Miałam na szczęście indywidualne zajęcia
OdpowiedzUsuńCo do Chodakowskiej, to ja z nią nie daję rady, za szybka dla mnie jest XD Polecam od siebie Chloe Ting
Jak wstydzilam sie jezdzic na rolkach to wstawalam o 5-6, zeby wtedy cwiczyc xD
Ostry cień mgły😂
OdpowiedzUsuńraz poszlam pobiegac i tez sie wstydzilam
OdpowiedzUsuń