piątek, 19 kwietnia 2019

,,Kiedyś to było..." - czyli historia o wielkanocnej kiełbasce.

Czołgiem! Wielkimi krokami zbliża się do nas Wielkanoc, więc postanowiłam wygrzebać z głowy historię z dzieciństwa idealnie do niej pasującą. Często opowiadam ją moim znajomym i mam nadzieję, że w formie pisanej będzie równie śmieszna, także zapraszam do czytania i wspólnych przemyśleń, o tam na dole ↓.

Mieliście tak, że jako dziecko odwaliliście jakiś niezły szajs, coś wstydliwego, czego aktualnie w dorosłym życiu byście nie zrobili, a nawet jeśli, to albo po promilach, albo z ogromnym burakiem na twarzy? No chyba każdy miał taki przypał, ja dzisiaj opowiem o takim Wielkanocnym. Mam nadzieję, że Was rozbawi i nie obrazi osób wierzących, bo nie taki był zamiar.

Nie pamiętam ile dokładnie miałam lat, myślę, że było to jakoś w okolicach Pierwszej Komunii Świętej. Miałam wtedy ogromny zapał i często chodziłam do Kościoła. Tym razem usłyszałam, że Ksiądz zaprasza na nocne czuwanie na godzinę 22 do drugiej w nocy. Nic mnie w tych słowach nie zauroczyło, oprócz stwierdzenia, że będzie ognisko! I właśnie to ognisko zapaliło mi iskierkę w głowie, że warto pójść. 

Trudno mi było namówić Matczyną Jednostkę na nocką eskapadę, ale po czasie mi pozwoliła, pewnie dlatego, że budynek blisko nas i koniec końców to nie była impreza w burdelu, więc jakoś tam się udało. Uradowana ja i moja najlepsza przyjaciółka, nazwijmy ją Matylda (nie wiem po co ją nazywam, skoro to imię pojawi się tylko raz) postanowiliśmy wziąć udział w ognisku przed Kościołem. Nawet wcześniej widzieliśmy, jak je przygotowują (wiecie cudny stosik z patyków, niczym ten kamienny Maki Paki) i widząc ten piękny stosik naprawdę chcieliśmy iść na to ognisko, nawet przygotowaliśmy własne patyki na kiełbaski!

Tego dnia ubrałyśmy się ciepło. Niestety stety byłam dzieckiem, które wiele rzeczy chciało zrobić samemu bez ingerencji starszych, toteż rodzice nie wiedzieli o tym, że na to ognisko przy Kościele wyciągnęłam z lodówki paczkę śląskiej, chleb i... ketchup. To samo zrobiła moja przyjaciółka i równym krokiem poszłyśmy razem do Kościoła. Wyobraźcie sobie dwie dziewięciolatki, które kładą kijki na ognisko, opierając je o ławkę, a na siedzeniu kiełbaski w siatce. Na początku była msza, okrutnie długa, lecz później, po północy wszyscy wyszli na dwór na to ognisko. Teraz znowu uruchomcie wyobraźnie i ogarnijcie dwie dziewczyny, które stoją w kącie i nabijają kiełbasę na patyk, gdzie inni stoją przy ognisku i się modlą, a Ksiądz nadaje kadzidłem. Wtedy dopiero zapaliła się nam lampka, że ognisko to atrapa i kiełbasek z tego nie będzie. Nie chcę sobie wyobrażać co ktoś mógł pomyśleć na widok dwójki dzieci, która przygotowuje sobie kiełbaski do ogniska, kiedy jest Wielki Post, a każdy się modli w kółku przed ogromnym płomieniem. To się nie wydarzyło, ale ogarnijcie, że Ksiądz jakieś modły odprawia, a my tu nagle z tym patykiem i nabitą kiełbaską wciskamy się, aby sobie ją upiec...

Koniec końców ze smutkiem na twarzy pozostawiliśmy kiełbaski (których swoją drogą miałam dużo, jak na dwie osoby) i cały prowiant przed pobocznymi drzwiami do Kościoła i już nie uczestnicząc w dalszej mszy poszłyśmy zawiedzione do domu. Ciekawe co się z tym stało. Może ktoś pomyślał, że to jakiś dar dla ubogich. Nie wiem, czy to kadzidło na nas zadziałało,  czy co mieliśmy wtedy w głowach. A może mszalne wjechało?

Nigdy więcej nie uczestniczyłam w takim nocnym czuwaniu, ale w każde święta historia o Wielkanocnej kiełbasce zatacza swoje koło przy świątecznym stole i na spotkaniach z przyjaciółką, z którą wciąż mam kontakt.


Aktualnie nie obchodzę jako tako Świąt Wielkanocnych, ale wszystkim tym, którzy świętują, życzę wszystkiego co najlepsze, a zdrowia przede wszystkim! No, a tym pierwszym i całej reszcie błogiego wypoczynku!


A czy Wy macie jakieś obciachowe historie z dzieciństwa? Może właśnie związane z Wielkanocą? Piszcie w komentarzach, chętnie poczytam!





Pozdrawiam Kolorowo



Beatrycze


18 komentarzy:

  1. Rozbawiła mnie ta historia nawet w formie pisanej. Ale dzieciom nawet takie rzeczy się wybacza 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze ale śmieszna historia ! :D ja miałam raz wpadkę gdy ksiądz chodził po kolędzie. Gdy wręczył mi obrazek powiedziałam mu dużo pieniędzy zamiast Bóg zapłać :D ale ten ksiądz był taki że wprost mówił o pieniądzach. Jak szłam po papiery do ślubu ( nie chciałam brać ślubu u siebie we wsi) to mi powiedział że skoro mąż pracuje za granicą to będę w euro płacić. Dałam mu kopertę a on przy mnie ją otworzył i powiedział 'co żeś tam napłakała '
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to bym takiemu księdzu podziękowała i trzasnęła drzwiami :D

      Usuń
  3. haha uśmiałam się na wieczór :D zawsze umiesz rozbawić <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czołgiem w ten wieczorny piątek ! Mam dla Was dwa ciekawe wpisy na kolejny weekend. Co wolicie ? Pierwszą recenzję książki czy może opening nowej planszówki ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahahhahhaha to nieźle :D Mi Wielkanoc najbardziej kojarzy się z lanym poniedziałkiem i tak też pewnego roku, mój kochany tata chciał mnie oblać, a ja kaleka poślizgnełam się i uderzyłam głową w podłoge.. no a potem wylądowałam w szpitalu. Dziś się z tego śmieje, ale wtedy był niezły stres. Miłej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też ta historia rozbawiła. 😁 Widziałam to wszystko oczami wyobraźni. :D Tobie również życzę wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie powiem, nawet się uśmiechnęłam! Podoba mi się Twoje poczucie humoru :) Chyba każdy miał jakiś przypał w dzieciństwie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście mam obciachowe historie z dzieciństwa, jednakże akurat nie są one powiązane z Wielkanocą. Przyznam szczerze, że czytając tą historię to trochę się pośmiałam. Osoby, które mogły obserwować to zdarzenie na pewno musiały mieć ciekawe miny ;p Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. No i kiełbasek nie było :D Super historia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha niezła historia :D Chciałabym zobaczyć miny tych ludzi w kościele :D Ja zdecydowanie nie mam najmilszych wspomnień z kościołem... a jak przypomnę sobie ten stres wszystkich małych dzieci, które musiały się wyspowiadać przed pierwszą komunią to aż mi się przykro robi. :')

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa historia😁 Piękne były te Święta ☺

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahaha świetne :D

    Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  13. Padłam haha no cóż każdemu się wpadki zdarzają. Jak przypomnę sobie jakąś historię wartą opisania to napiszę :)

    OdpowiedzUsuń

Odwiedzam każdego, kto zostawił u mnie komentarz i zostawiam ślad na jego/jej blogu lub stronie internetowej przed pojawieniem się kolejnego wpisu!
Pozdrawiam Kolorowo!